Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2014, 17:30   #7
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Poszukiwania spełzły na niczym. Szukała póki starczało jej sił, lecz doskwierający głód, przeszywający mimo dodatkowej warstwy ubrań mróz sprawił że cała zesztywniała, jej twarz posiniała a ręce mimo prowizorycznych rękawic niemal nie nadawały się do chwytania czegokolwiek. Jakby tego było mało natura z niej zakpiła kompletnie, gdyż przez długi czas poszukiwań nie znalazła nic, co mogłoby się nadawać na posiłek. Mało tego, słońce nieubłaganie zbliżało się do horyzontu. Było już za późno by cokolwiek zdziałać. Kobieta musiała wracać do wieży. Dobrze wiedziała, że kiedy zastanie ją zmierzch po za wieżą może już nie odnaleźć drogi powrotnej, zaś morderczy mróz okaże się być katem ostatecznym. Zoja wzdrygnęła się mimowolnie gdy gdzieś w oddali znów usłyszała wycie wilków. Zwierzęta czyhały gdzieś na jeden niewłaściwy ruch potencjalnej ofiary kimkolwiek by nie była. Wieża majaczyła na wzgórzu i z odnalezieniem drogi nie miała szczególnych problemów.

Przez całą drogę błagała aby to wszystko okazało się tylko złym snem. Wiedziała, że jej koniec jest bliski i wszelkie próby zrobienia czegokolwiek spełzły na niczym. Gdzieś w jej świadomości siedziała myśl, że jeśli nie zabije jej głód to pewnie zrobią to ostre jak stal szpony mrozu a nocą miało być jeszcze gorzej niż za dnia. Pozbawiona nadziei wspinała się chwiejnym krokiem w stronę szczytu wzgórza, kiedy nagle dostrzegła zza gęstych krzaków dzikich jeżyn wystającą nogę człowieka. Zoja rozejrzała się dookoła bo gdzieś w środku tkwiła obawa iż może to być pułapka, lecz koniec końców nie miała wyjścia i podeszła bliżej starając się być najciszej jak się da. Kolejny trup. Ten nie miał sztyletu w plecach jak poprzedni. Jego pierś szpeciła olbrzymia rana po dwuręcznym toporze, odsłaniająca wnętrzności i potrzaskane na drzazgi kości. Ten osobnik miał jednak przy sobie znacznie więcej ciekawych rzeczy. Choć jego pancerz czy nawet sama koszula nie nadawały się do niczego Zoja z radością, lecz niemałym trudem powodowanym skostniałymi dłońmi odpięła pas, do którego przytwierdzona była pochwa z długim mieczem.

Choć złoto nie było jej teraz do niczego potrzebne, podświadomie złapała w garść mieszek z brzęczącą zawartością pod pazuchę. Zoja trzęsła się coraz bardziej. Zmierzch miał nadejść lada moment, a ona jeszcze nie była pod wieżą. Nagle usłyszała szczekanie gdzieś w okolicy. Wilki, złapały trop i ruszyły za swoją zwierzyną. Już miała porwać się do ucieczki, gdy dostrzegła w krzakach, nieopodal trupa plecak. W sercu pojawiła jej się nadzieja. Błyskawicznie złapała plecak za uchwyt i puściła się do ucieczki. Szczekanie było coraz głośniejsze i dała sobie rękę uciąć, że wataha jest gdzieś w pobliżu. Zoja wykrzesała z siebie resztki sił by walczyć o swe życie. Udało jej się. Wieża była na wyciągnięcie ręki. Gdy dotarła do drzwi dostrzegła kilka szarych wilków, które wyskoczyły za kobietą z skraju lasku. Zatrzasnęła za sobą drzwi. Opierając się plecami o drzwi. Osunęła się na ziemię, próbując złapać oddech. Na szczęście udało jej się złapać znacznie więcej. Plecak który krył sporo ciekawych fantów i z całą pewnością mógł zapewnić jej przetrwanie...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline