To było dziwne. Z początku Torsten myślał, że to znów jakieś duchy ich atakują , ale przedmioty nie poruszały się tak jakby były trzymane. Może i śmiesznie wyglądał fechtując się z nożem do mięsa, ale cięty w twarz nie wyglądałby zabawnie. Na szczęście przedmioty dało radę szybko unieszkodliwić.
Hummel splunął na „martwy” świecznik. - Tfu. Siła nieczysta.
Teraz był czas na szabrowanie, jednak przyjrzenie się sztućcom przyniosło rozczarowanie. - To nie srebro, to jakieś za przeproszeniem posrebrzane gówno. – stwierdził z niesmakiem.
Zabrał się za ładowanie wypalonych pistoletów, gdy kątem oka zobaczył, że kompani zaniepokojeni wyglądają przez okno. - Coście zobaczyli? Nagą kobitkę? – zażartował, jednak mina mu szybko zrzedła, gdy sam rzucił okiem na zewnątrz. - A gdzie kurde polana i las? – zadał cokolwiek retoryczne pytanie.
Odsunął się pospiesznie widząc co zamierza zrobić Degnir. Zdążył jeszcze tylko mruknąć. - To nie będzie pewnie takie proste.
Gdy krzesło uderzyło w okno. |