Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2014, 23:44   #9
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Wojna w Wietnamie [Weird War] - MACV-SOG - S.O. Quan

Postać stworzona do sesji, której akcja ma miejsce w Wietnamie/Laosie w 1967 roku. Macbride jako członek ściśle tajnego, wielozadaniowego oddziału sił specjalnych MACV-SOG (czyli Dowództwo Wsparcia Militarnego, Wietnam – Grupa Studyjno-Obserwacyjna), zostaje wysłany wraz z kilkoma innymi żołnierzami do laotańskiej dżungli, aby odzyskać cenne dane wywiadowcze, oraz, jeżeli się uda, odnaleźć informatora - Quana. Akcja wymaga pośpiechu, gdyż istnieją uzasadnione podejrzenia, że Vietcong jest na jego tropie, lub nawet go pojmał.
Sesja zapowiadała się ciekawie. Pech chciał, że padła po kilkunastu postach.

Macbride to postać fikcyjna, choć jeden motyw z jego życia oparłem na wspomnieniach Chucka Pfarrera (który w Wietnamie nie służył, ale był SEALsem jak się patrzy).



PO2 John Macbride
Obecny przydział: MACV-SOG
Poprzednia jednostka: SEAL Team Two
Wzrost: 1,90 m
Waga: 105 kg
Wiek: 26 lat
Pochodzenie: Sterling Heights, Michigan
Znane języki: angielski (native), francuski (średnio, matka pochodziła z Quebeku, często rozmawiała w tym języku), rosyjski (słabo, kurs w marynarce).
Szkolenia: nurkowanie w warunkach bojowych, ładunki wybuchowe, szkolenie spadochronowe, szkolenie dla strzelców wyborowych, survival, szkolenie w SERE i CQB, towarzyska wymiana szkoleniowa – treningi z SAS.

Szkolne lata
Za młodu John chciał zostać zawodowym sportowcem – w podstawówce trenował triathlon i był w tym naprawdę dobry - jeździł na zawody i mistrzostwa. Następnie, w wojskowej szkole średniej zainteresował się zapasami i przewinął przez klub kickboxingu. Wciąż pływał i biegał, lecz to właśnie wrestlingowi poświęcał najwięcej czasu i w nim odnosił największe sukcesy. Zapewne za sprawą dziadka, który niegdyś był zawodowym marynarzem, szesnastoletni Macbride zapragnął zaciągnąć się do marynarki i zostać członkiem elitarnej jednostki – Navy SEALs.

UDT
Czterotygodniowy kurs Underwater Demolition Team zakończony Hell Weekiem to nie bułka z masłem. John dowiedział się o tym już pierwszego dnia, gdy o piątej rano, cały mokry i zziębnięty robił pompki na „szlifierce”, jak zwano betonowy plac treningowy w bazie Coronado. Potem było już tylko gorzej – biegi na 6,5 mili, pływanie, forsowanie przyboju, leżenie w mającym 14 stopni oceanie, pompki, brzuszki, skłony, ósemki, tor przeszkód, bieg z pontonami i ćwiczenia w przerzucaniu słupów telegraficznych. Poza tym nurkowanie, podtapianie i niestrudzeni instruktorzy, robiący co w ich mocy, aby złamać kursantów i aby jak największa ich liczba zrezygnowała. John wytrzymał cztery tygodnie i nie zrezygnował, choć instruktorom trzeba przyznać – bardzo się starali. Do końca pierwszej fazy szkolenia został jeden „długi dzień”, zwany Hell Weekiem – 120 godzin niemal bez snu, niekończące się ćwiczenia, przemoczone ubrania i odbierające energię zimno. To wszystko mogło się zakończyć w jednej chwili, wystarczyło trzykrotnie uderzyć w mosiężny dzwon wiszący na dziedzińcu. John tego nie zrobił. Ukończył Hell Week i rozpoczął drugi etap UDT – szkolenie w strzelaniu, nurkowaniu i posługiwaniu się ładunkami wybuchowymi. Po zdaniu wszystkich wymaganych testów, dostał pierwszy przydział – SEAL Team Two.

Samantha
Na imprezie u jego kumpla Michaela, do Johna podeszła wysoka, ładnie zbudowana brunetka. –Samantha Richardson – przedstawiła się, w głosie słychać było mocny francuski akcent – a ty musisz być John, kumpel gospodarza. Powiedział mi, że jak będę miała problemy z angielskim, to z tobą mogę pogadać w swoim ojczystym języku.
-Zgadza się – odparł John. Samantha wpadła mu w oko. Nie tylko z resztą jemu, wszyscy wolni faceci na imprezie otwarcie się na nią gapili. A zajęci gapili się ukradkiem. –Czym się zajmujesz? – zapytała. –Jestem zawodowym instruktorem triathlonu – odparł. Była to jego typowa przykrywka, której z powodzeniem używał. Pasowała do jego atletycznego wyglądu i sportowej przeszłości. –Menteur, mon petit phoque. Wszyscy na imprezie już wiedzą, że jesteś SEALsem – uśmiechnęła się uroczo.
Niecałe pół roku później Samantha i John wzięli ślub. Koledzy z teamów zaakceptowali Sam jako jego partnerkę życiową – miała charakter i rozumiała wojskowe poczucie humoru, co wielokrotnie się jej przydało. Zamieszkali w niewielkim domku na przedmieściach Little Creek w Virginii.
Trudne pożegnanie
John jechał z Team Two do Wietnamu. Samantha była w 4 miesiącu ciąży. Poza tym mieli dwuletniego synka – Brada.
– Wróć do mnie w jednym kawałku. Obiecaj, że nie dasz się zabić-prosiła ze łzami w oczach.
– Obiecuję. Żaden Charlie mnie nie dostanie – odparł John. Rozstanie z bliskimi było trudne, ale po to został żołnierzem, żeby walczyć dla ojczyzny. I kiedy jego dowódca i inni członkowie z plutonu go potrzebowali, to był z nimi na dobre i na złe. Nigdy nie ukrywał przed żoną, że służba w Teamach jest dla niego najważniejsza, ale gdyby tak nie było, gdyby nie miał tyle determinacji w dążeniu do celu, to nigdy nie zostałby członkiem sił operacji specjalnych.
Rodzice i teściowie życzyli Johnowi szczęścia. Matka zaklinała, aby pisał jak najczęściej. Teściowa zamówiła za niego mszę. Nawet ojciec i teść się trochę wzruszyli, co było dość niecodziennym widokiem.

Wietnam
John podniósł pięść do góry – oddział zatrzymał się. Skinął do tyłu a następnie wskazał położoną z przodu i po lewej kępę tropikalnej roślinności o dużych liściach. Ponowne skinienie do tyłu, i wskazanie grubego pnia przy wejściu do kanału. Jeszcze jedno skinienie i klepnięcie w ramię. Dwóch żołnierzy przemieściło się za zieloną kępę, niosący M-60 Max zajął z Johnem pozycję za drzewem a Hicks zabezpieczył tyły. Wydanie tych rozkazów nie trwało nawet sekundy, ale każdy wiedział doskonale gdzie jego miejsce i jak ma się zachować. Oddział miał za sobą już tysiące godzin wspólnych treningów i kilka patroli, więc rozumieli się bez słów. –Victor Charlie na jedenastej – zameldował półgłosem Max. Na polanie przed nimi było kilka ustawionych na palach budynków przy których kręcili się ubrani w czarne „piżamy” i uzbrojeni w chińskie wersje AK-47 żołnierze Vietcongu. John podniósł rękę i zakreślił okrąg w powietrzu. Jego drużyna zaczęła powoli, centymetr po centymetrze, okrążać polanę. Gdy wszyscy byli już na pozycjach strzeleckich dowódca wydał rozkaz: -Ognia!

Charakter
W polowej kantynie wydawano śniadanie. Marines i Zielone Berety ustawili się w równych kolejkach, aby odebrać jedzenie. John kończył czyszczenie mechanizmów prototypowego karabinu AR-15, odłożył broń i poszedł do miejsca, z którego dobiegał słodki zapach smażonych naleśników. Nie stanął jednak w kolejce, tylko od razu podszedł do kucharza, odepchnął niezbyt delikatnie stojącego przy ladzie Marine, po czym nałożył sobie jedzenie na talerz, a następnie, ścigany chóralnym fuck you usiadł przy drewnianym sole i zaczął jeść.
W zasadzie można by powiedzieć – typowy SEALs –nie uznający kompromisów, uwielbiający łamać zasady, silny, wytrzymały, zdeterminowany aby zawsze zwyciężać, pewny siebie, charakterny i śmiertelnie niebezpieczny sukinsyn. Tylko, że każdy SEALs, mimo pewnych cech wspólnych jest absolutnie wyjątkowy. Ta wyjątkowość to zresztą też cecha wspólna.
John wyróżnia się zadziwiającym wyczuciem i dokładnością jeżeli chodzi o ładunki wybuchowe – zarówno te podkładane na lądzie jak i te przytwierdzane do podwodnych burt statków. Jako dowódca dba o swoich ludzi i zawsze jest ciekaw, co mają do powiedzenia. Nigdy nie zachowuje się jak wszechwiedzący bóg – zna swoje ograniczenia i lubi się uczyć od innych. Nawet od chou-hoi, zbiegów z Vietcongu, którzy z wyjątkową wprawą potrafią znajdować ukryte wybuchowe pułapki, wilcze doły czy podziemne bunkry.

Wygląd
Wielki, atletycznie zbudowany facet, który mimo masy potrafi poruszać się ze zdumiewającą szybkością. Nosi się jak na operatora SEALs przystało – łamiąc wojskowy regulamin dotyczący ubioru i wyglądu. W bazie John zwykle ubrany jest w polowy mundur z nieregulaminowo podwiniętymi rękawami i spodnie opuszczone na buty typu jungle. Czarne włosy są zdecydowanie za długie jak na standardy obciętych krótko i wysoko Marines, nosi też wąsy.
Na rękawach bluzy ma dwie naszywki: na lewym czarny prostokąt z wizerunkiem szkieletu żaby i napisem: Don’t fuck with me; na prawym okrągłą naszywkę z trupią czaszką i napisem w otoku: God will judge our enemies. We’ll organize the meeting. Poza tymi ozdobami, jak przyjęło się w Teamach, na ubraniu nie ma żadnych odznaczeń, nawet nazwiska.
 
Azrael1022 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem