Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2014, 00:45   #1
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin] Tropem Królowej +18

Bard pociągnął delikatnie za strunę lutni i rozbrzmiały dźwięk uderzył do uszu zebranych. Wszyscy zaprzestali jeść czy rozmawiać, gdyż bardem był sam Jaskier, niemłody już ale jednak nadal on. Bard spojrzał się na miny ludzi i całą salę. Delikatnie skinął głową dając znak ni to sobie ni to komuś i ponownie pociągną za strunę lutni. Odchrząknął.
- Cieszę się, że mogę tak zacnym gościom grać i ich ubawić i wieczór wyjątkowym uczynić-rzekł swym melodyjnym głosem. Wszyscy w Sali bankietowej wyglądali na zachwyconych i wyczekiwali ze zniecierpliwieniem co też sam mistrz im za balladę zaśpiewa. Jaskier zaś spojrzał się z upragnieniem na wino na stole i kontynuował dalej:
- Ballada będzie o czynach odważnych, będzie o śmierci i radości, nadziei i pogardzie, będzie to jeno prawda i tylko prawda bo zadaniem poety jest tę prawdę odsłaniać w każdym calu i każdej mierze, jaka by ona nie była- Dyskretnie rzucił spojrzenie na Foltesta, króla Temerii, starego już i siwego. Widział jak usta mu się zwęziły, a z twarzy odeszła krew. Widział o tym, że jest teraz w stanie zniszczyć potęgę króla jak i samemu przypłacić głową, uprzednio będąc poćwiartowanym i oberwanym z mięsa do żywej kości.
- Pewnego dnia słonecznego
Przybył wiedźmin z daleka
Zastał los i króla w duszy kalekiego
Bo córce dał zbyt dużo mleka

Sala wybuchła gromkim śmiechem, przetaczając się wesołości widzieli nieliczni, iż jest teraz wściekły i gotów rozsadzić Jaskiera. Mimo to bard kontynuował
-Mimo iż Adda, córka była piękna
Ożeniła się z księciem z Kaedwen była
Urodą on nie grzeszył, to prawda
Lecz czyny wskazywały, iż to osoba zaradna

Ponownie po Sali przetoczył się gromki śmiech i ponownie Foltest był na granicy wybuchu i nakazania wzięcia poety do loszku i tam przeprowadzenia z nim kilku rozmów sam na sam. Przy czym te sam na sam by go bardzo bolało. Trwało by długo. Byłoby nieprzyjemnie. Dla Jaskra.
-Przybył też dano, za radą wiedźmin prędko
Gdy królestwo się paliło i Sco’iatel komanda
Dobywało mieczy, łuków miękko
Posłuchał on rady wiedźmińskiej i jego dyktanda

Tłum spoważniał, a trubadur powiedział te słowa ballady dość ponurym głosem i nie było w niej krzty wesołości. Foltest miał już oczy na orbitach. Jaskier wyczuwał to i rozglądał się, dyskretnie, powoli, delikatnie. Sprawiał wrażenie, iż patrzy po prostu na gości i poniekąd było to prawdą. Poniekąd. Szukał pewnej osoby, konkretnej ale o tym wiedział tylko on i ta osoba. Spóźniała się czy idealnie wpasowała w tłum? Tak czy inaczej, teraz było za późno, gra się zaczęła i pionki na szachownicy rozstawione, oby tylko nie szachował króla zbyt szybko.
- Mideave z Keadwen była pięknej karnacji
Nigdzie takiej nie znajdziesz w innej nacji
Jest piękną księżniczką, dzieckiem przeznaczenia
Wiedźminowi Adda go obiecała do przeniesienia

Koniec, wyzwanie rzucone, słowa poszły w ruch. Bard zagrał niespokojnie podnosząc dramatyzm, poniekąd słusznie bo Foltest nadał rozkaz ręką dla strażników, by uciszyli barda i zapewne zawlekli go do lochu. Nie byłoby to niczym niezwykłym. Królowie byli do podzielenia na trzy typy. Miłych, niemiłych i nienawidzonych. Ci mili posiadali chętne córki z którymi Jaskier mógł pójść do łóżka, ci niemili nie posiadali córek, a ci znienawidzeni posiadali paragrafy polityczne. Czyli jak każdy król. Jaskier lubił i nienawidził królów równocześnie. Gdy strażnicy pochwycili trubadura chwilę później, przerywając jego grę ktoś nagle wstał i rzekł czystym, spokojnym głosem:
-Bard prawdę mówi królu Folteście. Obiecała Adda to co zastanie w domu po powrocie, a czego się nie spodziewa - Odrzekł ktoś i momentalna cała zawierucha i słowa „Skandal”, „Tak być nie może”, „Toż to sam Mistrz Jaskier!” ucichła.
-Kto śmie…- Rzekł doniośle i wyraźnie król Temerii i natychmiast osoba popełniła kolejny błąd wtrącając mu się w słowo
- Ja śmiem. Ten, któremu dziecko przeznaczenia było ofiarowane jako przyrzeczenie i podzięka za to co zrobiłem dla Addy, ponownie.- odrzekł spokojnie nieznajomy. Nieliczni, będący na tyle blisko bo cokolwiek zobaczyć widzieli mężczyznę w białych włosach. To pierwsze co się rzucało w oczy, druga rzecz to były blizny na jego twarzy i cień, cień śmierci i przelanej krwi. Nieznajomy kontynuował- A wy panie, zgodziliście się i daliście ku temu swoją zgodę wyrażoną nie pod presją, lecz zgodnie z zasadami Prawa Niespodzianki. Dziewczynka zatem należy do wiedźminów, będzie szkolona i zostanie wiedźminem.
- Kimżeś jest, przybłędo?
- odpowiedział kpiąco król- Dlaczego mam niby nie dać Ciebie do lochu razem z tym bardem i nie dać wam kazi zaznać?
Nieznajomy wstał i ściągnął płaszcz podróżny i odrzucił kaptur, który do tej pory skrywał go i jego twarz. Widać było medalion wilka
-Jam jest Geralt z Rivii, wiedźmin. Przybyłem po Dziecko Niespodziankę.
-Ty…Ty żyjesz?
- Władca Temerii był wyraźnie zaskoczony – Wiele osób zdaje mi się zobaczyć ale zawsze wiem o nich, zanim oni w ogóle o tym pomyślą. Masz broń?- Pytanie zostało zadane dość zimnym tonem głosu.
-To bez znaczenia. Przeznaczenie tak chciało, a nie inaczej. Jak widzisz, zamachowiec by nie wiedział nawet o tym, że ty nie wiesz. A gdyby tak się stało? Ja nie mam wrogich zamiarów, przybyłem po Dziecko Niespodziankę i z radą. Jeżeli chcesz Panie igrać z przeznaczeniem to niechaj tak będzie ale wiedz, że przez to możesz upaść, tak samo jak królestwo i wasza linia, a tego byśmy nie chcieli
-Niby jak? Jakim cudem mój ród miałby paść?
– Król parsknął śmiechem- Nie ma możliwości, żeby…
-Nie ma? – odrzekł wiedźmini uśmiechnął się okropnie. Ludzie patrzyli się tylko to na króla to na wiedźmina w milczeniu. Nawet Jaskier siedział wyjątkowo cicho, jak nigdy.- A gdyby Królowa Adda zgubiła gdzieś inkluz? Raz to już zrobiła podobno, a gdyby jakiś potwór na zamku był i zabił jej męża oraz ojca? Nie, nie grożę, po prostu wiem jakie perfidne potrafi być przeznaczenie.
Tłum rozstąpił się. Tworząc szczelny korytarz łączący się jedną, jedyną ścieżkę, ścieżkę między wiedźminem, a królem, pomiędzy Geraltem, a Foltestem.
-Sukinsynu…- wyszeptał król i mimo tylu osób, każdy, każda jedna osoba o tym wiedziała, zarówno Duncan Luevaarden, kupiec, jak i Talar, miejscowy szpieg o którym to wszyscy możni wiedzieli. Król westchnął i skinął głową.
- Wygrałeś Biały Wilku, wygrałeś. Dostaniesz moją wnuczkę. Zostanie ona wyszkolona na wiedźmina, jeśli takie jej przeznaczenie. Tako rzekła moja córka, a ja się na to istotnie zgodziłem ale wiedz, że nie jesteś tutaj więcej mile widziany, ani tutaj na zamku ani w Wyzimie ani w Temerii i nie będzie także mile widziany twój przyjaciel, Jaskier, on także opuści to miejsce, z Tobą. Zastrzegam też, że jeżeli cokolwiek się jej stanie, a ty będziesz tego bezpośrednią przyczyną…
-Królu, ależ nie negocjujmy się bo to nie ma sensu. Gdy tylko wezmę dziecko, opuścimy Temerię i nigdy więcej tutaj nie wrócimy, a wasza wnuczka będzie bezpieczna i doskonale wyszkolona i ona będzie w stanie sprostać i sobie poradzić ze wszystkim
– Po tych słowach wstał i ruszył do wyjścia. Jaskier wyszarpał się strażnikom z obrażoną miną i ruszył do Geralta pospiesznym krokiem, przerzucając lutnię przez ramię. Gdy stali już u drzwi Król Foltest, władca Temerii zadał pytanie:
-Czy będę mógł spotkać się ze swoją wnuczką? Kiedykolwiek? Czy mam odpuścić? Wiedźminie?.
- Nie, nie szukajcie jej Panie, tak będzie lepiej zarówno dla niej jak i dla was jak i dla tronu. Co by się stało, gdyby jakiś parszywy odmieniec chciał pretendować do tronu? Rościł sobie do niego prawa?
– odpowiedział Geralt nie odwracając głowy i pchnął masywne drzwi. Wyszedł

Trzy godziny później, noc, podgrodzie Wyzimy


-Geralt, czy ty wiesz co zrobiłeś? – Zapytał się Jaskier swego towarzysza wiozącego ledwie trzyletnią dziewczynkę oszołomioną znakami.
- Oświeć mnie bo nie wiem
- Sprowadziłeś na siebie i na nas gniew potężnego człowieka. Wiesz, że ona została już wydana za księcia Redanii, który ma może pięć lat? Wiesz, że nim się obejrzysz będzie za nami połowa Tremerskiego wywiadu i cholera wie czy konnica nie będzie ciągnąć z odsieczą?
– Zapytał ze strachem w głosie bard
- Zdaję sobie z tego sprawę. Choć może tylko ty przesadzasz? Może nie będzie tak źle? Ostatecznie Foltest zgodził się i bez problemów poszło…
-Nie bądź naiwny, Gerlat do cholery, a co on miał niby zrobić? Co? Kazać pojmać nas i do lochu wsadzić? I zorganizować Wyzimskiego Kujawiaka? Czy jak? Tam byli wpływowi ludzie, musiał się zgodzić bo każdy zna historię, okoliczności w jakich Adda złożyła przysięgę. Każdy, ja ty, oni, Geralt, będą nas ścigać, aż do granic Tremerii, a później, cholera, później reszta. Keadwen też ruszy, przecież to także ich królowa!
-Jaskier…
-Co?
-Przestań pieprzyć
-No tak
- żachnął się bard- Teraz to przestań pieprzyć, a jak dojdzie co do czego to będziesz myślał jak uniknąć kłopotów, jak ich oszukać i wykiwać. Jak ominąć. Widziałeś Addę, jak płakała i złorzeczyła? Tobie Geralt, Tobie. Jak nas złapią będziesz wisiał. A ja razem z Tobą.
Jechali dalej w milczeniu. Księżyc świecił jasno, była pełnia, a droga prezentowała się całkiem nieźle i widać było wszystko, na tyle by jechać. Płotka była gotowa do biegu, Triss uprzednio napoiła go jakimiś specyfikami. Nie czuła zmęczenia, gdyby chciał i w razie czego mógłby pojechać galopem przed siebie, szybciej niż wiatr. Nikt by go nie dogonił. Chyba, że strzała. Nagle jakiś ruch.
-Jaskier, tam, po lewej. Trzech na koniach
- No to i mamy kolegów, którzy nam zapewnią atrakcję. Na pewno po autograf przybyli, bo po cóż by innego i to w zbrojach! Rycerze! Geralt, całe rycerstwo jest zainspirowane Tobą i Twoimi działaniami i metodami walki!.
-Gdy podjechali bliżej zobaczyli trzech jeźdźców. Faktycznie, byli ubrani w ciężkie pancerze, ale tylko dwoje, trzeci był wyposażony w skórznie. To był Talar:
-Widzisz wiedźminie – rzekł Talar, gdy ci podjechali bliżej- Wiesz, że jestem naczelnym szpiegiem Temerii, a wszyscy którzy tu są w tym państwie, SĄ jakby to powiedzieć… Pod moją specjalną opieką
- Nie da się ukryć. Trochę mało ludzi masz jak na odbijanie dziewczynki
-Tak, to prawda, jak na odbijanie dziewczynki z rąk legendarnego już wiedźmina.
– rzekł Talar- Jednak nie musimy walczyć. Możemy ale nie musimy
-Pieniędzy nie chcę
- rzucił krótko wiedźmin na koniu.
- Wiem o tym, dlatego nawet się nie fatygowałem – odpowiedział zimno Talar- Czy ty myślisz, że nikt tutaj nie popiera Ciebie albo nie rości sobie praw? Czy wiesz, jak uraziłeś Foltesta? Nie mogłeś po ludzku przyjść do niego? Teraz mnie posłuchaj. On Ciebie lubi, nie zostaniesz powieszony ale też i na nagrodę nie masz co liczyć. - rzekł do wiedźmina szpieg, pomijając wyraźnie osobę w postaci Jaskra – Teraz posłuchaj mnie uważnie. Ludzie z Keadwen nie są tacy mili jak my i nie zrobiłeś tyle dla nich co dla nas, a my nie zapominamy dobrych uczynków. Za zakrętem jest skrzyżowanie, powinieneś jechać na lewo, jednak nie pojedziesz
-Nie pojadę?
- odrzekł wiedźmin spokojnym tonem, jakby rozmawiali o herbacie
- Nie pojedziesz bo tam już jest Ufgar Fillieppe, nieprzyjemny typ, wraz zabójcami. Zgadnij w jakim celu? Pojedziesz w prawo, my zadbamy o to, żeby się nie nudzili i nie wpadli przypadkiem na głupi pomysł szukania was gdzie indziej
-Dlaczego Panie Dukacie?
- Zapytał Jaskier
- Bo on mi kiedyś ocalił skórę to raz, bo jesteśmy mu to winni to dwa, a po trzecie, nie zwracaj się do mnie po nazwisku bo będę musiał Ciebie obwiesić. Za zdradę stanu. Jasne?-Bard tylko skinął głową na słowa szpiega- To teraz ruszajcie i bezpiecznej drogi. Do Temerii możecie przyjechać dopiero za jakiś czas, Dłuższy.
-Dzięki Talar, nie każdy wykazuje się taką pamięcią i przyzwoitością – rzekł Wiedźmin i uniósł dłoń ku górze w geście pozdrowienia.
- Tak, to prawda. Ja jestem jednak z tych nielicznych – Uśmiechnął się i także pozdrowił obu jeźdźców ręką po czym odjechał.
Tydzień później

W kwaterach Talara panował chłód, dość spory. Widać było, że nawet płomienie świecy zdają się unikać zbytniego blasku… No i nie było to dziwne. Talar był osobą dość pragmatyczną, ale umiejącą okazać wdzięczność, jak się okazało Foltest nie był taki miły i jak to ta jego nadworna kurwa zwykła mawiać „ Łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. Była to prawda. Teraz właśnie widział papiery Vernona Rocha. Młody, ambity i do tego jego następca. Ha! Prędzej Adda zeszcza mu się na biurko i przeprosi za nietakt, niż on zostanie choćby i dowódcą komórki! Jednak rozkaz to rozkaz. Roche ma zebrać ludzi, kompletny zespół i wykraść wnuczkę, jaśniepana się znaczy, z rąk przebrzydłego wiedźmina, za księcia Redanii wydać i ewentualnie namaścić. Jak zwykle Talar rozesłała odpowiednie powiadomienia i pisma do kogo trzeba. Geralt…co prawda ocalił mu skórę, tego nigdy mu nie zapomni i osobiście skróci jego męki w lochach…ale… „ Cholera, jeśli ten sukinsyn się dowie…” Tylko taka myśl przeszła przez głowę szefa wywiadu Temerii. Wolałby, by nikt go nie łączył z jednym z narwańców, ale…cóż, z godzinę odprawa, teczki poczyta za kwadrans…niech sobie ten cały Roche radzi najlepiej jak umie…bo…jednak…najpewniej skończy jako pokarm dla ryb…

Witam, witam i rozkwitam!

Sesja przewidziana jest jako polityczna intryga z odrobiną rozlewu krwi Po wstępie widać, że księżniczka, wnuczka Foltesta została zabrana od niego i niejaki Vernon Roche, młody i ambitny wywiadowca, jest zobowiązany do sprowadzenia Foltestowej wnuczki. Zadanie to będzie niełatwe i niekoniecznie do wiedźmińskiego Siedliszcza się Wiedźmin udał Ale po kolei
1. Postujemy?: Raz na tydzień
2. Docujemy?: Tak jest!
3. Wzór KP mamy?: Mamy!
Imię i nazwisko (Opcjonalnie pseudonim):
Wiek:
Rasa: (Nie musi być człowiek, ale...)
Profesja: Wybrać jedną: Mag, łotrzyk, druid, no cokolwiek co wam na myśl przyjdzie.
Historia: Czyli krótko o was, czemu dołączyliście do zespołu Roche'a i dlaczego akurat wywiad Temerii jest najlepszy? A może podwójny agent? To już wasza broszka
Śmiertelność postaci:
Będzie przewidziana jako wysoka. Jeżeli ktoś mi zacznie szarżować na wiedźminów, bo tak...niech się liczy z tym, że wiedźmin go usiecze.
Czas akcji: Gdzieś między pierwszą, a drugą częścią gry. Powiedzmy, że nie trzymam się sztywno ram... Jednak też bez przesady, nie będę zbytnio od ram czasowych odbiegał.
Rekrutacja trwa: Do końca miesiąca! Lub zapełnienia miejsc.
Szukam: Tak z 4 graczy
KP? Na PW!
Pytania? Wal śmiało!
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 08-06-2014 o 15:21. Powód: kosmetyka
one_worm jest offline