Sama książka może nie... Choć chwilami włos się na głowie jeży, gdy na przykład R. Moore (jak pamiętam) częstuje nas kawłkiem rodem ze Sliders... Starek wpada w burzę i przenosi się do innego wymiaru (równoległego), gdzie Król-Kapłan wszedł w spółkę z Ojcem Chaosem i odarł bogów z ich boskości... Rety... Poza tym jest trochę irytujących kfiatkooff (np.: - Na Abyss! - wykrzyknął ktośtam.)