Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2014, 15:15   #30
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację


Zemsta i sprawiedliwość
PROLOG (II)


Gaspar Wyrmspike, Theodor Greycliff


Noc w Waterdeep była tego dnia naprawdę ciepła i przyjemna. Idąc uśpionymi ulicami Miasta Wspaniałości można było zapomnieć o niebezpieczeństwach, jakie w tak dużym mieście były nieuniknione. Nie powinno się chodzić samemu, szczególnie z pełną kiesą złota, ale niektórzy nie mieli wyjścia i musieli testować swoje szczęście.
A niektórzy z rozmysłem wybrali właśnie taką porę na spacery.

Theodor miał przed oczami cel, wobec którego względy bezpieczeństwa stawały się praktycznie nieistotne. Oczyma wyobraźni widział uśmiechniętą twarz Machy i rozpacz rodziny brata po stracie żony i matki. Takich rzeczy się nie wybacza.
A jego nowi pracodawcy dawali mu szansę na odwet.
Wygnani niegdyś z Miasta Wspaniałości teraz powoli, ale prężnie powracali ukradkiem gotując się na realizację swoich planów, o które oczywiście nie były znane komuś takiemu nak Theodor. Jedno było pewne. I oni, i Theo poprzysięgli zemstę, co ich w pewien sposób łączyło, chociaż naiwne byłoby sądzić, że tylko z tego powodu zgodzili się pomóc swojemu nowemu pracownikowi. Na pewno mieli swoje plany, i może urazy, co do Machy, ale dopóki prowadziły one do zrealizowania celu Theodora… czy był powód do narzekania?
Szczególnie, że dzięki nim zyskał kontakt.
Szedł właśnie spokojnymi uliczkami na spotkanie informatora, który miał mu opowiedzieć coś więcej o aktualnej sytuacji Machy w Porcie Czaszek, a o którym jego pracodawcy mu donieśli i pomogli zaaranżować spotkanie. Theodor wymacał w kieszeni płaszcza swoją szczęśliwą monetę z wizerunkiem uśmiechniętej Tymory. Sprzyjała mu.
Znalazł się na ulicy, przy jednym z zaułków. Zobaczył stojącego mężczyznę po pięćdziesiątce, który bacznie czegoś wypatrywał. Kiedy zobaczył Theodora skinął na niego i powiedział, jak ten znalazł się blisko.
- Byliśmy umówieni, prawda?
Theodor potwierdził co wywołało nieprzyjemny uśmiech na ustach mężczyzny.
Theo zareagował zbyt późno.
Ustawiony był tyłem do zaułka, z którego wyszło dwóch uzbrojonych mężczyzn otaczając wraz ze swoim kompanem ofiarę.
- Macha zastanawia się czy chcesz od niego autograf lub piszesz jego biografię, skoro tak szukasz kontaktu.
Cholera… A może tym razem to Beshaba wyrwała siostrze los Theodora i zaczęła się nim bawić….

Gaspar wracał do domu w znakomitym nastroju. Jego sztuka została bardzo pozytywnie przyjęta, a do tego dowiedział się, że ma fankę… bardzo… ładną fankę. Z fascynującą osobowością, podobnie jak i ciałem.
A najważniejsze, że ona była zafascynowana Gasparem.
Chciał ją zabrać do jednej z najlepszych restauracji w mieście, ale ta wolała lokal o mniejszym, choć wciąż, standardzie, gdzie według niej podawano najlepsze w mieście przystawki i mięsa. Gaspar nie miał zamiaru się z tym kłócić, jako że to w końcu było lepiej dla jego sakiewki, prawda?
Rozmawiali długo, do późna, zaprawiając rozmowę winem, a Amelia śmiała się szczerze z żartów Gaspara i co jakiś czas rumieniła nieśmiało. Wyrmspike miał nosa do takich okazji i tutaj ją wyczuł, więc kiedy przyszedł czas, aby opuścić restaurację dał jej wybór. Mógł ją odprowadzić do domu lub zaprowadzić do swojego, gdzie w spokoju będą mogli… kontynuować rozmowę. Amelia spłoniła się rumieńcem, ale chętnie zgodziła się na propozycję.
Idąc przez miasto Gaspar obejmował Amelię w pasie i dalej zabawiał ją rozmową, próbując rozluźnić nieco młodą dziewczynę, chociaż pomagał mu w tym także wypity przez ich oboje alkohol. Wieczór zapowiadał się zaiste cudownie.
W pewnym momencie Gaspar zatrzymał się i spojrzał w oczy dziewczynie. Delikatnie ujął w palce jej podbródek i skierował, jakby nieśmiało, jej usta ku swoim. Amelia struchlała, ale za chwilę rozluźniła się i nie opierała. Złączyli się w głębokim acz dość delikatnym pocałunku. Nie chciał jej spłoszyć.
Wtedy wszystko wzięło w łeb.
Gaspar kątem oka zobazył poruszenie z przodu. To trzech mężczyzn otoczyło czwartego i wątpił, aby chcieli tylko zapytać o drogę. Chwycił Amelię za rękę i odsunął trochę rozważając co powinien zrobić. W końcu miał pod swoją opieką to dziewczę… Wtedy zza nich rozległ się głos.
- Radzę panu odejść. - kiedy odwrócił się w jego stronę zobaczył kolejnego mężczyznę, ktory najwyraźniej stał na czatach. - A pani może zostać - dodał i uśmiechnął się obleśnie.
Amelia skryła się za Gasparem.
Tak czy inaczej został teraz w to wszystko wplątany….

Theodor z oddali zauważył Gaspara, ale ten miał swoje problemy. Tymoro… Pomóż…
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 01-05-2015 o 17:26.
Zell jest offline