Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2014, 18:07   #1
Gveir
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
[Historycznie] Zła kompania do towarzystwa

24 kwietnia 1945 r., godzina 10.24. Pogodnie.

Droga do kompleksu była spokojna. Kilka razy musieliśmy ukrywać się w pobliskich lasach, bowiem na niebie krążą samoloty. Nawet nie chcę zgadywać czy są to amerykańskie maszyny, brytyjskie czy może radzieckie. Luftwaffe na pewno nie. Straciłem wiarę w lotnictwo, straciłem wiarę w zwycięstwo Trzeciej Rzeszy. Mam nadzieje, że Reichsfuhrer wie co robi.


- Herr Sturmbannführer! - do uszu majora dobiegło wołanie. Tym razem wołał jego adiutant Untersturmführer Werner Tolzen. Młody oficer, również zmęczony wojną jak jego przełożony podbiegł do samochodu w którym siedział oficer Wafen SS. Uwe sprawnym ruchem zamknął mały notatnik i podniósł głowę spoglądając na młodego Tolzena. Ma tylko 25 lat.. kwiat młodzieży niemieckiej musi ginąć dla przegranej sprawy
- Co się stało Werner?
Po raz pierwszy od wielu dni, a może lat, major dostrzegł autentyczny uśmiech na twarzy Untersturmführera.
- Jesteśmy na miejscu, herr Lankdrof. Minęliśmy kolejną składownie, a konkretniej - to powiedziawszy wyciągnął z specjalnego mapnika mapę. Wskazał palcem prawej dłoni punkt - tutaj jest składownia Woffleben. Zaraz za nią jest fabryka Mittelbau-Dora. Udało się nam, herr Lankdrof!
W rzeczy samej, udało się im. Pomimo wojennej pożogi, istnego armagedonu i zagłady Trzeciej Rzeszy dotrzeć tutaj, w góry Harzu. Mógł tylko liczyć, że Wermacht przetrzyma jeszcze trochę aby on odebrał dalsze rozkazy. Z słów Himmlera zawartych w rozkazie jasno bił przekaz "Trzecia Rzesza upadła, powstanie Czwarta Rzesza aby zgładzić wrogów!".
Uwe Lankdorf był realistą. Nie uwierzy dopóki nie zobaczy i nie doświadczy.
- Dobrze. Bardzo dobrze, panie Tolzen. Ruszamy dalej. Mam nadzieje, że to 12 dotrzemy do kompleksu Mittelbau-Dora.
Silniki ciężarówek, samochodów i motocykli zawyły po raz kolejny. Zdaje się, że po raz ostatni w tej wyprawie.
Oto dumny batalion 1 Dywizji Pancernej SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" stał u podnóża majestatycznych gór Harzu. Gotowy przysłużyć się jeszcze raz wielkiej sprawie.

*

KZ Dora-Mittelbau, 24 kwietnia 1945 r., godzina 12

Bramy kompleksu zostały otwarte przed motocyklem otwierającym konwój. Dwóch esesmanów rozpostarło dosyć szerokie skrzydła bramy. Solidna rama z grubego drewna, wzmacniana metalowymi elementami i drutem kolczastym przywodziły na myśl obóz koncentracyjny. Mówiło się, że Dora-Mittelbau był w rzeczywistości obozem koncentracyjnym. Ścisłą tajemnicą było jak wielu niewolników oddało życie w budowie fabryki. Podobno liczby przewyższały te z budowy kompleksu Reimahg.
Jeden z esesmanów, teraz rozpoznanych przez Uwe jako żołnierza 3 Dywizji Pancernej SS Totenkopf, wskazywał dłonią gdzie mają udać się pojazdy przybyłego batalionu.
Samochód z dowódcą wjechał na plac apelowy i zakręcił, stając bokiem do bramy.
Zanim Uwe zdążył otworzyć drzwiczki samochodu, pojawił się przy nich kolejny esesman, tym razem z insygniami stopnia oficerskiego.
Zasalutował w charakterystyczny, nazistowski sposób strzelając przy tym obcasami. Major odpowiedział na to niedbałym gestem i założył na głowę czapkę, skrywając przepasane siwizną kruczoczarne włosy.
- Witamy w KZ Dora-Mittelbau, herr Sturmbannführer Lankdrof! Jestem Hauptsturmführer Schleiffer i poprowadzę pana do komendantury.
- Dziękuje. Werner - to powiedziawszy zwrócił się do swojego adiutanta. - dopilnuj rozlokowania naszych żołnierzy i sprzętu. Jak zgaduje za kilka chwil przyjdzie odpowiedni człowiek i wskaże wam miejsca, mam racje Herr Schleiffer?
Kapitan kiwnął głową z aprobatą i uśmiechnął się. Major i podporucznik wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami po czym każdy z nich ruszył do swoich obowiązków.
- Mam nadzieje, że reszta rozkazów zostanie objaśniona - rzucił w stronę kapitana gdy zmierzali w kierunku dosyć niepozornego budynku otoczonego przez kilku żołnierzy.
- Oh! Proszę się nie obawiać - kapitan uniósł dłoń z wyciągniętym palcem ku górze - czekamy tylko na pana. Jest cała śmietanka Wafen SS.
Gdyby nie słowa "czekamy tylko na pana" i wyraźna informacja aby pośpieszył się, zapewne stanąłby jak wryty analizując usłyszane słowa.
*

Budynek komendantury był skromnym ale solidnym barakiem. W oknach zainstalowano kraty, a na rogach budynku umiejscowiono dwie wieże strażnicze z wartownikami.
Kapitan poprowadził przybyłego majora przez krótki przedsionek wprost do sporego pomieszczenia.
Otwarte okna wpuszczały górskie powietrze, ale to co przyciągało uwagę był sporych rozmiarów stół z mapą Rzeszy, a także znajdujący się przy nich oficerowie.
Po prawej stronie stał sam dowódca 3 Dywizji Pancernej SS Totenkopf, SS-Brigadeführer Hellmuth Becker, który na widok młodego w stosunku do jego wieku majora skinął głową.
Obok Beckera stał SS-Brigadeführer Otto Baum, dowódca 16 Dywizji Grenadierów Pancernych SS Reichsführer SS. Po lewej, spoglądając na mapę stał Oskar Dirlewanger, dowódca 36 Dywizji Grenadierów SS Dirlewanger oraz sam... Reichsfuhrer Heinrich Himmler!

Na ten widok Sturmbannführer zareagował instynktownie, niemal pierwotnie, przez mechanizmy wpojone za pomocą nazistowskiej propagandy. Wyprostował się i strzelając obcasami zasalutował i wyraźnie zakrzyknął
- Sieg hail, Herr Reichsfuhrer!

To chyba podziałało jak środek przyciągający, bowiem wszyscy zebrani oficerowi oderwali się od swoich czynności i wlepili wzrok w majora. Himmler uśmiechnął się wyraźnie i odszedł od wielkiej mapy. Zaskoczył Lankdrofa wyciągając dłoń w geście powitania, którą to Uwe uścisnął z wielkim zapałem.
- To dla mnie zaszczyt..
- Oh nie, herr Lankdrof, to dla MNIE zaszczyt, że mogę pana gościć tutaj. Przebił się pan przez komunistyczną nawałę i dotarł tutaj wykonując mój rozkaz. Nie wielu dowódcom udał się ten wyczyn, drogi majorze. Chociaż.. major to zbyt małe słowo dla pana.
Jakby na potwierdzenie tych słów zebrani oficerowi pokiwali głowami.
- Jako Reichsfuhrer i pana przełożony mam prawo awansu i korzystam z niego. Wobec pana i pana adiutanta. Dowódca pańskiej dywizji zginął na polu walki, a z wojennej pożogi oprócz pana batalionu udało się nam uratować jeszcze drugi niepełny batalion, więc w nagrodę za zasługi awansuje pana do stopnia Standartenführer. Pański adiutant uzyska stopień kapitana.
Kolejny uścisk dłoni i uścisk w gardle. Nie tylko był wśród swoich, ale dostał awans. Coś tak niespodziewanego, coś tak nobilitującego..

Po chwili do gratulacji rzucili się pozostali oficerowi, winszując awansu mocnymi i szczerymi uściskami dłoni, a niekiedy przyjacielskim klepnięciem w plecy, jak zrobił to Oskar Dirlewanger. Zadziwiające było to, że ten zasuszony, starszy człowiek, miał dosyć siły w dłoniach aby wysoka i masywna sylwetka Uwe odskoczyła pod wpływem klepnięcia.
Himmler obserwował chwilę radości swoich oficerów stojąc przy mapie. Gdy wszystko ucichło spojrzał po najwierniejszych z wiernych i odrzekł.
- Panowie, wkraczamy w nową erę. Dni Trzeciej Rzeszy są policzone, ale my odrodzimy się niczym Feniks z popiołów. Tajny plan, który realizowałem od roku 1939 właśnie pracuje na nasza korzyść. Hitler popełnił błąd napadając na Polskę i jednocząc się z Stalinem. Sam plan Barbarossa - choć śmiały i bardzo dobry, nie miał szans na realizację. To są fakty, panowie. Teraz zajmijmy się odbudową potęgi Niemiec.
Uwe słuchając słów przywódcy nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż Himmler ma w zanadrzu jakiś diabelny plan. Coś co sprawi, że losy wojny się odwrócą i zdaje się czytał w myślach majora, bowiem skoncentrował swój wzrok na nim i dokończył zdanie.
- I już panu dokładnie tłumaczę, Herr Lankdrof, na czym ten plan będzie polegał.

*

23 kwietnia 1945 r., godzina 13. Południowa Anglia. Tajny ośrodek SAS.

Południowa Anglia witała typowo angielską pogodą - pochmurnym dniem z dodatkiem deszczu. Jednak nie było go tak dużo jak bywa jesienią, co też niechybnie zapowiada przyjście wiosny w Królestwie Brytyjskim.

Tajny ośrodek był ukryty w lesie, dobrze maskując swoje położenie. Oprócz ogrodzenia z dodatkiem drutu kolczastego, po terenie okalającym ośrodek chodziły patrole żandarmerii. Miejscowi wiedzieli, że gdzieś tutaj wojsko ma swoje tereny ale nigdy nie zapuszczali się głębiej. Żandarmeria potrafiła skutecznie odstraszyć, szczególnie, że strzelała do każdego kto nie podążał główną ścieżką, przechodząc przez dwa dwa punkty kontrolne.

Jednak cała akcja opowieści o dzielnych żołnierzach SASu zaczyna się w jednej z większych sal odpraw. Pomieszczenie było obite ciemną boazerią mniej więcej do 3/4 wysokości ścian, a dalej wykończono je białą farbą. Pod sufitem były zainstalowane wiatraki służące do przepędzenia powietrza w upalne dni oraz kilka lamp. Do sali prowadziła para dużych drzwi, znajdujących się na bocznej ścianie.
Główną uwagę przyciągała dosyć spora tablica, plansza do wyświetlania slajdów i mównica.
Słuchacze mogli rozsiąść się na wygodnych krzesłach z aksamitnym obiciem w kolorze ciemnej zieleni. Wszystko wieńczyły żaluzje zainstalowane na oknach oraz ciemne panele podłogowe.

W sali obok mównicy stał sam dowódca podpułkownik Paddy Mayne rozmawiający z innym mężczyzną średniego wzrostu, cwaniackim wyrazem na twarzy i optymizmem wypisanym w oczach. Włosy koloru ciemnego blondu i kasztanowe oczy, wraz z szlachetnymi rysami twarzy przywodzą na myśl syna z dobrego domu albo gogusia wprost z uniwersytetu.
Wprawny nos każdego Anglika wyniucha w nim jankesa, sojusznika. Co ciekawe tylko pułkownik był ubrany w mundur. Tajemniczy mężczyzna nosił cywilne ubrania. Dobrze skrojona marynarka koloru brązu, biała koszula z krawatem i dopasowane spodnie wraz z dobrze wypastowanymi butami.
Gdy wchodzicie do sali i zajmujecie miejsca, mężczyźni przerywają rozmowę odwracając się ku wam. Amerykanin odchodzi delikatnie na bok ale na tyle, aby dostać się do projektora.
Po zajęciu przez was miejsc, Mayne odchrząka lekko i zaczyna.
- Witajcie panowie. Jak zapewne domyślacie się, czeka nas dużo pracy.

*

Tym samym pragnę powitać uczestników jak i obserwatorów sesji.
Niechaj zacznie się ostatni akt dramatu pt. Druga Wojna Światowa.
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 11-06-2014 o 20:22.
Gveir jest offline