Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2014, 16:22   #14
Nimitz
 
Nimitz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumnyNimitz ma z czego być dumny

Półelf spojrzał do góry na wznoszącą się przed nim pionową, niemalże gładką ścianę. Podrapał się po głowie oceniając jak długo zajmie im wspinaczka na sam szczyt.
- Spory kawał drogi – rzekł. - Godne wyzwanie dla wprawionego alpinisty. Chyba, że używa się sztuczek… - Oczy mu zabłysły. Patrzył na krasnoluda przez chwilę, jakby chciał mu w jakiś sposób zaimponować. Verin nałożył maskę na głowę dodając swojemu wyglądowi tajemniczości. Strzelił palcami, a potem wyszeptał coś pod nosem. Jego rękawice zrobiły się dziwnie lepkie. Podszedł do ściany sprawdzając czy sztuczka zaczęła działać. Po chwili rozpoczął wspinaczkę niczym pająk nie robiąc sobie nic z idealnie pionowej powierzchni.
Gdyby było więcej czasu, można by załatwić drabinkę sznurową, taką dla mających opory z wchodzeniem po linie.
Lina, jak to lina - wszystkie wyglądają podobnie. Ta była nieco inna, bowiem dla tych mniej opornych Verin zawiązał na linie supły, dzięki którym można było ułatwić sobie życie. I wspinaczkę.
- Wejdę drugi - zaproponował Randal - a potem przywiąż do liny plecaki. to je wciągniemy. Będzie łatwiej.
Po chwili znalazł się na górze, obok półelfa.
Wciągnięcie plecaków trwało jeszcze krócej, niź wspinaczka Randala i już po chwili obaj najemnicy machali do znajdującej się na dole trójki, zachęcając do pospiechu i pójścia w ślady poprzedników.
Krasnolud przyglądał się uważnie Verinowi, który wspinał się po stromej ścianie z pajęczą wręcz zręcznością. Przez moment bardzo pożałował, że dał się na to namówić, ale tylko przez chwilę - uratowanie Grimbaka było sprawą priorytetową i Thubedorf był gotów poświęcić wiele. Chciał widzieć minę orka, gdy usłyszy jak się tu dostał.
Pocieszony tą myślą niemalże ochoczo chwycił za linę, a następnie podał ją małej Nel.
- Pójdziesz przede mną, dziecinko.
Nel zerkneła w górę i już wtedy postanowiła, że zdecydowanie wspinać się tędy nie będzie…
Na samą myśl o tym jak świat musi wyglądać z samego szczytu kręciło jej się w głowie. Przełknęła ślinę mając nadzieję, że nikt nie zauważył tego, że się boi.
Widząc jak mężczyźni wciągają swoje torby zaryzykowała.
- Możeee… mnie też dałoby się tak wciągnąć? - zapytała dziewczynka nieśmiało, przestępując z nogi na nogę.
Randal uniósł wzrok ku niebu (a dokładniej - jego wzrok zatrzymał się na stropie kanału ściekowego) i westchnął:
- Swiat schodzi na psy - po czym pokazał małej, że ma się przywiązać do liny, co też dziewczyna uczyniła posłusznie. Zanim jednak oderwała się od ziemi skrzyżowała nóżki tak aby trzymały spódnicę w jednej pozycji nie pozwalając na zaglądanie żadnemu niepożądanemu spojrzeniu. Zamknęła oczy i kurczowo przycisnęła się do liny nie mając w zamiarze podziwiać widoków jakie rozciągały się pod nią. Prawie krzyknęła gdy mag złapał ją za wsiaż, ciągnąc do miejsca gdzie mogła pewniej ustawić stopy na twardej już ziemi. Drżała lekko i szybko cofnęła się jak najdalej od spadku
- Tylko nikomu o tym nie mów. - szepnęła do mężczyzny wciąż lekko przestraszona wspomnieniem tej mało przyjemnej podróży.
- Ani słowa. Zapewniam - odparł Randal.
Ledwo dziewczynka znalazła się na górze krasnolud chwycił za drugą linę, którą miał cały czas przy sobie. Ta była znacznie krótsza od tej należącej do Randala, ale dla krasnoluda była wystarczająca.
Obwiązał się liną wokół pasa, a następnie uczynił to samo z leżącą na stercie cuchnących śmieci półelfką. Przez chwilę miał ochotę obudzić dziewczynę, lecz szybko odepchnął od siebie tą myśl. Obserwowanie panikującej służki z pewnością byłoby zabawne, ale także skazałoby ich misję na porażkę.

Thubedorf chwycił za linę prowadzącą w stronę zsypu na śmieci. Chrząknął niepewnie, poprawił chwyt i zaczął wspinać podpierając się nogami o ścianę. Po przejściu trzech metrów sznur, którym był przywiązany do Etsy napiął się, a on sam stęknął z wysiłku próbując podciągnąć się na linie z dodatkowym bagażem. Służka uniosła się na kilka stóp w powietrze i w tym samym momencie zaczęła powoli wracać jej świadomość. Z początku myślała, że ciągle śni kołysząc się w chmurach, ale odór przegniłych śmieci i nagłe szarpnięcie krasnoluda za linę szybko przywróciło jej zmysły. Etsy otworzyła oczy.
- ~iiiiaaaAA! - wydobyło się piskliwe krzyknięcie pod krasnoludem a lina zabujała się pod nim wystarczająco mocno, by musiał na chwilę przystanąć zapierając się butami o skałę. Gdy spojrzał na dół widział półelfkę, która z wybauszonymi oczami i lekko podkulonymi nogami, kurczowo tuliła się do kawałka liny, którym była przywiązana. Wyglądała jakby wskoczyła na krzesło w panice przed szczurem biegającym po podłoże. Nie było krzesła, nie było szczura, ale była panika i ściana, która powstrzymywała ją przed bezwładnym dyndaniem i obrotami. Jej wyraz twarzy chciał powiedzieć na prawdę wiele, jednak wcześniej nie miała okazji wisieć jak worek kartofli prawie dziesięć metrów nad ziemią - Na ziemie! Ja chcę na ziemie! - wycisnęła z siebie żądania wymieszane ze strachem i groźbą.
- Za późno maleńka - dobiegł jej uszu donośny głos Thubedorfa, który wisiał blisko dziesięć metrów nad ziemią powoli wciągany do środka szybu przez mocujących się z liną najemników.

Znajdujący się wewnątrz cuchnącego przepoconymi łachami pomieszczenia, Randal i Verin, wciągali potężnego wojownika i jego rudowłosy kłębek problemów. Zdumieni ciężarem dwóch wiszących na sznurze osób sapali i stękali głośno niczym stare parowozy starając się ze wszystkich sił wciągnąć masywnego krasnoluda. Kiedy ten już się znalazł wewnątrz pokoju, chwycił za linę, która łączyła go z Etsy i szarpnął z całej siły niemalże wrzucając do środka z siłą buldożera otępioną ze strachu służkę. Dziewczyna wylądowała twardo na kamiennej posadzce stękając przy tym z bólu - zdezorientowana przez chwilę zapomniała o panice.
 
Nimitz jest offline