Sytuacja rozwinęła się... Nieoczekiwanie, choć to może zbyt eufemistyczne słowo. Pierwsze wydarzenia nowej serii sprawiły, że Maas Mourria stał z otwartą paszczą. Oczywiście tylko mentalnie, gdyż elf nigdy nie pozbywał się swojego dystyngowania. To oraz znajomość języka bretońskiego (i kilka miesięcy spędzonych w tej dwulicowej okolicy) sprawiło, że poczuł się pewniej.
Po skończonej mowie księcia młody elf wystąpił naprzód, skłonił się, po czym rozpoczął po bretońsku: - Wita Waszą Wysokość wasz uniżony sługa Val Barragan, łow... Cienisty Czarodziej z Laurelorn. - Gdy książę skinął głową, elf kontynuował. - Bardzo zależy mi na tym, żeby Wasza Wysokość wiedział, że nie wkroczyliśmy świadomie na tereny Bretonii. Opowiadaliśmy o portalu - nie wiedzieliśmy, dokąd prowadzi, a nie było czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Wierzę, że Waszmość rozumie. Przebywałem kilka lat temu na tych terenach i znam tutejsze prawa. Nigdy świadomie nie wniósłbym przedmiotu Chaosu tutaj, powtarzam raz jeszcze. - Zakończył kolejnym skłonieniem się. Niech ma. Grim dobrze wiedział, jak ważne tutaj są maniery. Można sobie pozwolić na ugodzenie własnej dumy, jeśli to pomoże. - Muszę dopytać Księcia o jedną rzecz. Wiem, że proszę o zbyt wiele, ale bez tego jestem praktycznie bezużyteczny. Znaleziono przy mnie dwie księgi - jedną spalono, ale czy drugą mógłbym odzyskać? To wszystko co mam i nie proszę o nic więcej. Oprócz łuku. - Dodał z uśmiechem, mając cichą nadzieję na rozluźnienie atmosfery. - Oczywiście pragnę także Waszą Wysokość zapewnić, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ów demagoga złapać i doprowadzić przed Wasze oblicze. Rozumiemy powagę sytuacji i jesteśmy w tej sprawie całkowicie oddani Waszej Wysokości. Nie ma się Książę o co martwić. - Zakończył po raz ostatni, znów się kłaniając. Powoli już miał tego dosyć, a dobrze wiedział, że w skłonach to dopiero rozgrzewka.
Ostatnio edytowane przez Demoon : 18-06-2014 o 21:32.
|