Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 15:10   #5
Luffy
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Schodząc do podziemi świątyni razem z pozostałymi Albrecht czuł podniecenie, jak przed każdym nowym przeżyciem. Pomimo młodego wieku mógł z całą pewnością stwierdzić że wypił pintę z niejednego kufla, niestety żadne mu jeszcze nie zasmakowało. Dlatego kiedy Kapitan zjawił się oferując nietypową pracę, mężczyzna zgodził się nawet nie pytając o szczegóły. Nie były mu potrzebne.

Teraz stał wraz z innymi spiskowcami w krypcie i bystrze obserwował otoczenie, zwracając szczególną uwagę na plamy pokrywające ołtarz. Gdy Horst, którego pomimo nieprzyjemnych początków ich znajomości Albrecht szanował i miał za człowieka godnego zaufania, wyjął sztylet i złożył przysięgę jako pierwszy, akrobata tylko skrzywił się nieznacznie. Mógł się spodziewać czegoś podobnego, w cyrku było podobnie tylko inicjacją zamiast okaleczenia było picie gorzały na czas. Biorąc pod uwagę jego słabą głowę nie wiedział, które było lepsze.

Wziął sztylet jako ostatni od dobrze ubranego mężczyzny i zawahał się. Nie był tchórzem, chyba nikt kto potrafi chodzić po linie kilka metrów nad ziemią nie może być tak nazywany, ale ciężko jest się pożegnać z częścią swojego ciała zwłaszcza gdy nie jest się najbardziej uduchowioną osobą w Imperium. Nie chcąc jednak być jedynym, który stchórzy zwłaszcza gdy wśród nich był niziołek, zacisnął zęby i przejechał ostrzem po skórze. Natychmiast poczuł uderzenie gorąca i bólu w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był jego palec. Odetchnął, by głos mu nie drżał i powiedział:

-Ja, Albrecht Kratz przystępuję do spisku i przysięgam zrobić wszystko by nasza misja się powiodła. Niech Ranald ma nas w swojej opiece

Swoisty rytuał dobiegł końca i kiedy Albrecht starał się zatamować krwawienie pozostali zadawali pytania Kapitanowi. Słuchał jednym uchem jego odpowiedzi, z całą pewnością mógł stwierdzić że murów nigdy nie wysadzał lecz gdy Horst oferował mu zadanie związane z "politycznymi kłopotami" myślał raczej o dworskich intrygach i czymś tego pokroju. Widocznie nasłuchał się za wielu bajek o zepsutych szlachcicach, nie miał zamiaru się zniechęcać na samym początku.

Nikt nie miał chyba więcej pytań, więc się rozeszli. Wiedział, że to jego ostatnia spokojna noc kiedy może się obijać, nie marnował więc czasu na bliższe poznawanie przyszłych towarzyszy. Będzie na to mnóstwo czasu od jutra. Nazajutrz udał się na targ by kupić linę z kotwiczką i mały toporek, idealny do rzucania. Gotowy do drogi stawił się w umówionym miejscu.
 
Luffy jest offline