Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2014, 00:02   #8
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Erik od czasu do czasu zerkał w stronę szlachcica, który chyba nie darzył go zbytnią sympatią. Nieco zakłopotany odwracał wzrok udając, że niczego nie zauważył. Po prostu siedział na wozie ze swoim kijaszkiem na kolanach. Podczas podróży po prostu wspominał pobyt w Altdorfie. Jego dotychczasową pracę tam, w sumie jedyną jaką miał. Poza rodzinnym Merfeld, które właśnie było oblegane nigdy nie zagrzał na dłużej miejsca.

Strażnicy na barykadzie nie zwiastowali niczego dobrego. Dodatkowo kolejnym kłopotem było to, że kapitan miał nadzieję, że Erik wpadnie na jakiś błyskotliwy pomysł. Chłopak zakłopotany w tym czasie, modlił się po prostu do Rannalta o przychylność, kolejny cud, łut szczęścia.

Stało się coś dziwnego. Strażnicy na drodze zaczęli nerwowo oglądać się wokoło. Ci, którzy mieli lepszy słuch w kompani, mogli usłyszeć szczęk zbroi między krzakami, łamane gałązki, napinane cięciwy. Jakby jakiś oddział zbliżał się do blokujących drogę. Ktoś ich ewidentnie otaczał.
Sam Erik natomiast czuł narastający strach. Nie wiedział co zrobić. Zaraz mogli stać się świadkami pojedynku. Po prostu cofnął się na wóz i mijając kapitana szepnął:

- Jeśli tylko nadarzy się okazja... po prostu przejedźmy przez drogę. Nie szczędź koni, kapitanie. Musimy wykorzystać zamieszanie, jakie zesłał nam Rannalt.
 
__________________
Sanity if for the weak.

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 02-07-2014 o 00:11.
Aeshadiv jest offline