Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2014, 02:27   #3
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
W mniemaniu Karla sam staruszek i wóz, który jest chyba starszy od niego, długo nie pociągną na trakcie więc jakaś wioska musi się znajdować całkiem niedaleko.
Chętnie dołączył do rozmowy ze starcem chłonąc każde jego słowo i gest. Jako długoletni Łowca nagród z własnego doświadczenia wie że ludzi znających okolicę warto pociągnąć za język i podpytać o dalszą drogę.
Historia z wnuczką nie przekonała go, będąc tyle lat zdany tylko na siebie nauczył się że wszyscy kłamią i nie warto ufać nikomu. Tym bardziej chłopom spotkanym gdzieś w lesie.

Moi towarzysze? O ironio? On to powiedział? Przecież tak naprawdę to są całkiem obcy ludzie. Ktoś po prostu szepnął mu dobre słówko o nich a im o nim i nie myśląc wiele wyruszylimy razem. Wiadomo że na trakcie lepiej podróżować razem niż osobno. Zwłaszcza jak podążają w tym samym kierunku. Dlatego też towarzystwo wnuczki i dziadka nie będzie mu zbędnie przeszkadzał.... do czasu aż nie będą zbędnym balastem....

Karl Miller? Tak się im przedstawił. Karl Miller, podróżnik, poszukiwacz przygód, łowca nagród... Phi... to przecież nie tylko najbardziej popularne imię i nazwisko w Imperium ale także profesja nie mówiąca o nim nic czego nie byłoby widać na pierwszy rzut oka. Gdy się słyszysz taką odpowiedź, do głowy przychodzą dwie myśli. Pierwsza: moje imię i to co robię to nie Twój zasrany interes! No i druga: dzisiaj jestem Karl Miller, jutro mogę być kimś innym więc albo masz do mnie jakiś interes albo spływaj.

Gdy zauważył baczne spojrzenie Alicji na sobie zastanowił się kogo tak naprawdę widzi. Wysokiego, żylastego mężczyznę, który młodość dawno ma za sobą. Ubranego w typowy ubiór podróżniczy i w obłocony oraz poszarpany płaszcz, który wydaje się być starszy od niej samej... Gdy spoglądnęła na jego twarz, to mogła się przestraszyć. Dawno znikł z niej uśmiech czy jakakolwiek radość w oczach. On po prostu nie ma dla kogo żyć więc żyje dla siebie, chce przeżyć kolejny dzień jednocześnie nie chowając głowy w piasek jak robił to kiedyś. Najzwyczajniej w świecie walczy o swoje, o to co mu się należy. Poza oczami, także pasukdna blizna biegnąca wzdłuż szyi - jak by ktoś kiedyś chciał mu niezdarnie poderżnąć gardło - mogła postraszyć. Parodniowy zarost pamiętający ostatnią karczmę oraz długie kruczo-czarne włosy - niegdyś imponujące teraz klejące i tłuste - także nie dodawały mu uroku.

Na wieść o zabójstwach, jego wyuczona przez lata profesja dała znowu o sobie znać. Ciekawe czy jest jakaś nagroda? - pomyślał. Rozważając to a także jak najłatwiej mógłby kogoś w tych lasach wytropić, zajął się przygotowanie noclegu. Jego ruchy są automatyczne od dobru paru lat praktycznie tylko tak sypia. Zostawia swojego wierzchowca obok konia zagranicznego szlachcica i pomaga w rozpaleniu ognia. Dzięki swojemu doświadczeniu i umiejętnością stara się ocenić czy miejsce na nocleg jest odpowiednia i bezpieczne. Później kładzie się w nie dalekiej odległosć od konia i swoich bagaży a jednocześnie blisko ognia. Zajadając pozostałości po prowiancie i kładąć kuszę w zasięgu ręki mówi:
Mogę wziąć drugą wartę, obudź mnie kiedy będzie czas - zwraca się do szlachcica, Luisa.
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 03-07-2014 o 17:13.
Dnc jest offline