Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2014, 10:41   #7
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Oswalda poznaliście jakiś czas temu w jednym z większych miasteczek na szlaku. Szybko okazało się że pracował jako ochrona karawany, lecz chwilowo kupiec zatrzymał się w domu, tym sposobem kończąc kontrakt.
Jest to mężczyzna w kwiecie wieku, choć trudno określić jakąś konkretną datę urodzenia. Może mieć 25 albo 30 lat. Dość wysoki i dobrze zbudowany, choć nie wielkolud. Głowę pokrywają mu kasztanowe włosy sięgające karku. Stara się je przycinać tak żeby nie wchodziły mu one do oczu. Twarz nosi ślady walki w postaci sporej blizny na lewym policzku, znacznie mniejszej nad okiem, kilku zmarszczek. Ciemnobrązowe oczy trzeźwo i czujnie patrzą na świat.
Ubranie podczas podróży przykrywa kaftanem kolczym i skórznią. Przy boku nosi bastarda, a do siodła przymocowaną ma tarczę i topór tak żeby zawsze mieć je pod ręką.
Czasem podczas obozowania można dostrzec na jego szyi gruby łańcuszek, lecz zawsze nosi go skrytego pod koszulą i nie zwraca na niego wielkiej uwagi, to też nie wyjmuje go na wierzch.

O przeszłości mówi ogólnikami nie wdając się w szczegóły, ale nie stroni od rozmów.
Na co dzień przedstawia się jako Oswald Bosch i nigdy oficjalnie nie przyznał się do szlacheckiego urodzenia, na które jednak wskazywać mogą niektóre rzeczy takie jak umiejętność kulturalnego zachowania się, co przychodzi mu niemal naturalnie, posiadanie znaczonego konia symbolem trzech ptaków czy umiejętność czytania i pisania o której dowiedzieliście się przypadkiem kiedy przeczytał szyld nad sklepem cyrulika w jednym z miasteczek. Więc albo jest wykształconym koniokradem, albo faktycznie wywodzi się z wyższego stanu, jednak jak dotąd milczał w tej kwestii.
Jako osoba pogodny, nie stroni od zabawy ale jak trzeba to z pełną koncentracją poświęca się pracy. Czy to walka, czy rąbanie drwa. Jest również spokojny i nie szuka zaczepki z innymi. Woli unikać niepotrzebnych konfliktów. Wynika to z bardzo praktycznego podejścia do życia. Cecha ta objawia się również chłodną kalkulacją i oceną sytuacji. Co nie znaczy że nie pomoże innym bezinteresownie. Po prostu zdaje sobie sprawę że wieczna bezinteresowność go nie nakarmi ani nie odzieje.

Podczas dotychczasowej znajomości okazał się dobrym kompanem. Jest zdyscyplinowany. Broni jeśli trzeba użyć potrafi, wartę weźmie bez marudzenia, a jeśli inni zajmą się przygotowaniem obozowiska to nie widzi problemu żeby wyczyścić i napoić w tym czasie ich konie. Ot, podział obowiązków i ich wykonywanie przychodzi mu z łatwością.

***


Wóz który napotkali na trakcie nie był niczym niezwykłym. Czy to ze względu na opłakany stan, czy na wiek woźnicy. Widział już takich wiele na traktach i wiedział że starzec musi mieszkać w pobliżu. Ani stan pojazdu, ani stara szkapa nie nadawała się zbytnio do długich podróży.
Informacja o morderstwach była bardzo niepokojąca. Oczywistym było że po lasach krył się niejeden banita, morderca albo jeszcze co gorszego, ale chłopstwo zwykle zasadzało się na takiego i samo wymierzało sprawiedliwość, roznosząc go na widłach i cepami. W tym wypadku jednak sprawca pozostawał nieuchwytny, co było niepokojące. Przecież skraść pacholę z domu wcale do łatwych nie należy. Trzeba by minąć psy, wkraść się do izby i wykraść dziecko nie budząc go ze snu, czy nie wywołując przeraźliwego płaczu budzącego całe domostwo.

Podczas dalszego snucia się z wozem zaczął z nudów nad tym rozmyślać i analizować. Starał się obmyślić w jaki sposób można by tego dokonać. Karmić wcześniej ukradkiem psy żeby przywykły do twego zapachu? Otumanić dziecko ziołami? A może sprawcą był jeden z mieszkańców?!
Gdy postawił się na miejscu zabójcy i tak rozmyślał nad sposobem w jaki można by dokonać tego czynu, wzdrygnął się wyraźnie, splunął na ziemię i wbił wzrok w trakt przed nimi. Nie można było tracić czujności, a o bzdurach będzie rozmyślał na popasie.


Kiedy zatrzymali się na małej polance, przywiązał konia w pobliżu reszty wierzchowców, rozkulbaczył go i zabrał się za czyszczenie. Może zwierze nie było specjalnie brudne, czy ubłocone ale nie można było go zaniedbywać. Gdy po dłuższej chwili wierzchowiec był już oporządzony, przeniósł swoje rzeczy w pobliże ogniska, tam gdzie zamierzał umościć sobie posłanie. Gdy wszystko było już na miejscu zdjął kolczugę, odtroczył toporek od siodła, poszperał trochę w jukach i rozprostował plecy podnosząc się, kości karku strzeliły cicho.

- Przejde się trochę. Może jakiegoś zająca uda się złapać, albo dwa. Na jutrzejszy obiad był by jak znalazł. Niedługo wracam. Wiesz może Jakubie czy w pobliży płynie jaki strumień? Konie skoro świt można by napoić, obmyć się też nie zaszkodzi. Zakończył zwracając się do starca, wysłuchał odpowiedzi i ruszył.

Powoli idąc w stronę ciemniejącego lasu, zatrzymał się obok Luisa i zagadnął do niego po cichu.

- Czyszcząc konia widziałem z daleka Twą rozmowę z dzieckiem. Nie wiem o czym ona była Panie, lecz chce Cię prosić byś nie męczył jej więcej. Z pewnością ich życie jest wystarczająco ponure, więc płacz można by pacholęciu już darować. Jutro i tak poznamy szczegóły. Po czym ruszył dalej nie czekając specjalnie żadnej odpowiedzi. Nie czas był teraz na rozmowy.

Kiedy był już na powrót przy wesoło strzelającym ognisku, a ciemności prawie zupełnie spowiły okoliczne zarośla usadowił się wygodnie na swoich.

- Święte słowa Karl. Odpowiedział na propozycje wart. - Ostrożności nigdy za wiele. Obudźcie mnie kiedy będzie moja kolej. Po czym zabrał się do przeżuwania posiłku. Może suszone mięso, ser i kawałek chleba nie były niczym szczególnym, ale nasycić się tym można było, a zapowiadało się na to że kolejnego dnia będą mieli szansę na normalny, gotowany posiłek. Zapowiadało się również że będzie szansa zarobić trochę pomagając chłopom. Jak dla Oswalda wystarczy wikt i opierunek dla nich i koni na czas postoju w wiosce i trochę zapasów na drogę. Wiedział że chłopstwo nie ma większych ilości pieniądza i nie oczekiwał zapłaty w srebrnikach.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline