Korponiewolnicy.
"Siedzicie przy swoich biurkach w niewielkich boksach, w których nie ma nawet waszych rzeczy osobistych, bo co jakiś czas i losowo zmieniają wam boksy. Boksy są na tyle wysokie, żeby wysoka osoba siedząc nie widziała nic wprost, lewo i prawo. Zewsząd otacza was klikanie. W tym pomieszczeniu nie ma okien. Jest was około dwustu, czy trzystu. Na ścianach wiszą plakaty ze zdjęciami różnych pracowników i wytłuszczonymi słowami z dłuższych tekstów. Na przykład przy drzwiach do toalety jest napis "AMBICJA". W pewnym momencie gaśnie światło z jarzeniówek. Komputery działają. Po dwóch sekundach znów zapalają się. Orientujecie się, że z około trzystu osób jedynie wy zostaliście w pomieszczeniu."
"Franek właśnie wyleciał z roboty. Miał niemodne imię, ale był równym gościem. Na ostatniej popijawie krzyczał coś w stylu "Precz z Wielkim Bratem! Precz z Wielkim Bratem!" WB to inicjały waszego bezpośredniego przełożonego, więc wszyscy wiedzieli o co chodzi. Najwyraźniej jeden z was to wstrętny donosiciel. Zgniećcie gnidę zanim ona zgniecie was."
"Do biura wdarli się zamaskowani bandyci. Mają ze sobą kałasznikowy. Przecieracie oczy ze zdumienia, bo przecież w waszym biurze nie ma żadnej gotówki, a jedynie dalej jest archiwum z papierową częścią waszej księgowości. Bandytom właśnie chodzi o papiery. Równocześnie zabijają zakładników w zdawałoby się równych odstępach czasu. Możliwe, że zabiją wszystkich. Trzeba podjąć negocjacje. Całe szczęście, że jesteście aplikantami adwokackimi i przecież za ciężką kasę szkolą was, żebyście mieli dobre gadane. Jeden błąd w negocjacjach może kosztować was kulę w łeb."
"Jak zawsze zostaliście po godzinach. Tym razem do 22:00. Nikt wam nie zapłaci za te godziny, a szef już dawno wyszedł. W pewnym momencie pojawia się dwudziesty trzeci stopień zasilania. Niestety wieżowiec jest w pełni unowocześniony i bez prądu kartą nie otworzycie ani drzwi na klatkę schodową ani windę. Oczywiście, gdyby był pożar to drzwi na klatkę schodową otworzą się same... chyba. Z drugiej strony wszystkie kamery i podsłuchy również padły. Możecie wszystko - nawet wkroczyć do biura - apartamentu szefa."
"Nie możecie tego dłużej wytrzymać. Traktują was jak śmiecie, a setka współpracowników godzi się na to. Jest dwudziestu fagasów i dziwek nad wami. Trzeba z nimi skończyć. Zupełnie bez dogadania się z resztą każdy z was uzbroił się w broń palną i postanowił wymierzyć sprawiedliwość na każdym kto na to zasługuje. Jadąc razem windą orientujecie się, że każdy z was ma taki sam plan. Sezon na kurwy i złodziei otwarty."
Ostatnio edytowane przez Anonim : 10-07-2014 o 18:23.
|