Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2014, 11:55   #5
Aramin
 
Aramin's Avatar
 
Reputacja: 1 Aramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie cośAramin ma w sobie coś
[MEDIA]http://4.bp.blogspot.com/-CROkhBPb25A/T_sfJb4rF9I/AAAAAAAAASA/RbudHNzasEQ/s1600/Jorrah+Mermont.jpg[/MEDIA]


Jorrah odczuwał sensacje żołądkowe i bynajmniej nie były to motylki w brzuchu spowodowane nostalgią i radością z ponownego spotkania z druhami: po prostu był cholernie głodny. Na szczęście karczmarka zgodziła się dodać mu trochę podsmażanej kaszy z cebulą do flaków. Wolałby też coś z czosnkiem, ale dobre chociaż to...
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=A54ZKn3vePk[/MEDIA]
Drewniana łycha krążyła przez chwilę w powietrzu niczym jastrząb po czym przecięła taflę kaszy zbierając wielką zlepioną tłuszczem grudę. Warzecha zmieniła tor lotu i pokonując kolejce centymetry zbliżała się do ust ziejących odorem czosnku, które otwierały się niczym sezam by przyjąć do swych czeluści pachnące spalenizną skarby. W końcu łycha wpadła do gęby i po chwili można było słyszeć coś w stylu goblińskiego szamana energicznie inkantującego swoje zaklęcie: jakieś syyy uu haaa, wciągane do ust powietrze i inne tego typu syczące odgłosy, gdy Mermont robił dziwne miny - ot, typowy widok człowieka który zbyt zapalczywie je gorące danie i poparzył sobie język. W końcu najmita splunął obok wielkiego jak on sam miecza opartego o stół i przeklął. Co ciekawe chwilę potem ten czterdziestoletni najmita zaczął kaszleć. "Czyżbym już miał czasy świetności za sobą?" - zapytał w duchu naciskając lewą dziurkę i smarkając na ziemię, po czym otrzepał przykurzony naramiennik - element jego płytowej zbroi, która za czasów jego młodości wyglądała jak zbroja rycerza... podobnie zresztą jak oburęczna "połowica", która niejednego kmiota rozcięła na pół. Zerkając z zazdrością na Ancara Jorrah poprawił swoje włosy - włosy, które podobnie jak u młodzika były jasne, koloru blond. Ostatnio jednak Mermont przeglądając w misce wody swoją pooraną bliznami (a niegdyś gładką) twarz zauważył pojawiające się siwe pasemka. A ten półelfik miał talon na wieczną młodość bo jego tatuś zbałamucił jakąś szpiczastouchą dziwkę. A jak już o dziwkach mowa... spojrzał z utęsknieniem na urodziwą Goinę i uśmiechając się lekko, niby w żarcie zapytał:
-Hej, jak spotykamy się po takiej kupie czasu to może postawiłbym Ci kufelek piwka, co?
Co by nie mówić tak naprawdę cieszył się, że ich spotkał. Na początku nawet nie marudził, a Ancara to nawet uściskał jak syna. No i te zaczerwienione oczy to chyba nie były od cebuli... Prawda jest taka, że bez nich jego życie było puste i nudne, a ostatnio po wypiciu wieczorem czterech piw przez dwa dni nie miał ochoty na ten szlachetny trunek- ot, wszystko schodziło na psy. I on też schodził na psy. Przez czas rozłąki w ogóle nie machał mieczem, tylko się obijał zapychając czas i teraz wcale nie był pewny swoich możliwości. Co jeśli za bardzo przyrdzewiał i teraz nie da rady?
***
Spojrzał krzywo na nieznajomego, a po wymianie słów warknął, przerywając teatr dwojga aktorów:
-Hej, hej! Ruda i dzieciak, co się tak rządzicie a innych nie spytacie o zdanie?! Nie podoba mi się to. Niby taki ochlaptus jest wysłannikiem księcia? Księcia wojewody żebrackiego, pana niczego i samowładnika powietrznej kawalerii much, księcia na kupie gówna? W ogóle kto w dzisiejszych czasach rekrutuje w ten sposób? Nie podoba mi się to, powinniśmy poszukać normalnego zlecenia po znajomości, albo na słupie ogłoszeniowym.
 
Aramin jest offline