Od razu rzetelnie uprzedzam: nie jestem typem powahgamingowego, dungeon-crawl mastera, u którego wymachasz się mieczem za wszystkie czasy. Walki co prawda nie zabraknie, jednak, jak w każdej mojej przygodzie, całość da się przejść ani razu nie sięgając po broń. Większy nacisk kładę na interakcję gracza z otoczeniem oraz tkanie fabuły wokół samego BG - nie wrzucanie go/jej w już gotowy twór. Wszelcy fani pełzania po lochach, koszenia legionów przeciwników i zbierania "loot'u" mogą więc poczuć się ciut zawiedzeni