Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2014, 18:43   #9
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Gospodarz otworzył szeroko drzwi i zaprosił do środka wędrowców. Cała trójka wkroczyła do wnętrza dworu i rozejrzała się uważnie. Na ścianach wisiało wiele obrazów. Przedstawiały one prawdopodobnie dawne głowy rodów. Obrazów było osiem. Rodzina Leibnitz była więc starym rodem z tradycjami.
Długi na kilka metrów korytarz miał po obydwu stronach trzy pary drzwi. Na końcu były schody na górę. Stała w nich młoda dziewczyna, która prawdopodobnie nosiła w sobie dziecko. Gdy tylko Ludwig pojawił się za wędrowcami, młoda kobieta odwróciła się na pięcie i wyszła na górę. Na jej twarzy malował się gniew pomieszany z cierpieniem.
Gospodarz podszedł do drugich drzwi po lewej i otworzył je szeroko.
- Wejdźcie przyjaciele. Usiądźcie z nami i posilcie się! – ukłonił się i gestem zaprosił do środka.

Pomieszczenie było bardzo duże. Na środku umiejscowiony był stół długi na kilka metrów. Siedziało przy nim kilkanaście osób. Przed każdym był talerz i sztućce. Przerażające było to, że większość z nich była bardzo stara. Kobiety siedziały wpatrując się nieobecnym wzrokiem w nakrycie stołu, mężczyźni zachowywali się jakby coś bardzo interesującego było pod stołem. Nikt nie jadł, mimo, że na środku stołu znajdowała się ogromna ilość jedzenia.



Pięć miejsc było wolnych. Dwa zaraz obok siebie. Ludwig po tym jak wędrowcy weszli do pomieszczenia, wkroczył zaraz za nimi i usiadł tam, gdzie obok jego miejsca znajdowało się kolejne wolne. Popatrzył po ludziach przy stole.
- A gdzie Adela? Nadal się na mnie gniewa? – zapytał, jednak nikt mu nie odpowiedział. Kilku z domowników popatrzyło się i po sekundzie znów spuścili głowy.

Gdy podróżnicy usiedli i zaczęli jeść gdzieś na zewnątrz rozległ się odgłos kopyt i w oknie dało się zauważyć mężczyznę w kapeluszu z szerokim rondem, który właśnie zsiadał z konia. Wyjął pistolet i zaczął zbliżać się do drzwi posiadłości. Otworzył je i … nikt nie usłyszał dźwięku uderzenia ciężkich skórzanych butów o podłogę dworku…
 
__________________
Sanity if for the weak.

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 27-07-2014 o 18:48.
Aeshadiv jest offline