Wątek: Call-Girl (21+)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2014, 20:02   #18
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
1 styczeń, 2049
1:51 pm czasu lokalnego
Miami, dom Desire


To była długa noc, Jack okazał się pełen energii i zamierzał w pełni wykorzystać to, za co zapłacił. Zresztą, noc sylwestrowa była raz w roku, zabawa zawsze była bardziej intensywna niż w zwyczajny dzień. Jess wróciła cała obolała, ale od czego miała nowoczesne maszyny, w krótkim czasie przywracające ją do jak najlepszego stanu. Kiedy obudziła się, przed drugą popołudniu, czuła się w pełni wypoczęta i zregenerowana. Maszyny pozwalałyby nawet na krótszy, czterogodzinny sen, ale nie musiała go sobie teraz odmawiać. Pierwszy stycznia zwykle był spokojny i tak miało być też tym razem. Nie miała klientów - jeśli nie liczyć tego, którego miał przyprowadzić do niej Brelic. Bycie z prawiczkiem zawsze zawierało pewien dreszczyk emocji. W końcu dlatego ich chciała.

- Witaj, ranny ptaszku - H4 jakby tylko czekał aż się wybudzi. - To była owocna nocka, droga koleżanko. Zarobiliśmy! - zawołał z entuzjazmem. - Trochę przyjrzałem się tej firmie co nas wynajmuje. Organizacji, to lepsze słowo. Wydają się wykradać tajne dane i je potem sprzedawać, ujawniać, albo wykorzystywać w inny sposób. To przypuszczenia, nie mam jeszcze konkretów. Mam za to następną robotę od nich. Nazywają się Blue Label, podobno. Podobała się im nasza skuteczność, pragną wręcz stałej współpracy, ze zleceniami co jakiś czas. W każdym razie, teraz chcieliby danych pewnego prototypu. Zrobił go jakiś jajogłowy, znowu z Kalisto. Może nie lubią tego korpo, nieistotne. Nie wiedzą gdzie to trzyma. Co gorsza, rodzinka z wierzchu wydaje się zwyczajna, rodzice, dwójka dzieci i dziadek. Nie stać faceta na ciebie, to pewne. Jesteś zainteresowana? Jak się zgodzisz, przygotuję intel o nich.
Zamilkł wreszcie. Podejrzewała, że praktycznie nigdy nie spał i rozmawiał głównie z nią, dlatego po dłuższym milczeniu potrafił wyrzucić z siebie potok słów.
Przeciągnęła się na łóżku zsuwając z siebie lekką narzutę, która była okryta ukazując w pełnej krasie, idealne, nagie ciało.
- Sprawdź te firmę. Chcę się o niej trochę dowiedzieć zanim się zdecyduję na bardziej ścisłą współpracę. Rozumiem, że nie mają pojęcia o moim udziale?
- Jasne, że nie - odpowiedział nieco urażony. - Nie mają o niczym pojęcia, a współpracę zaproponowali jakby przy okazji. Możesz być pewna, że sprawdzę, ale dobrze się kryją. Tę najbliższą robotę wyceniają na trzydzieści i nie wymagają do nich zobowiązań. Wiesz, że nie wpakuję nas w nic paskudnego, jeśli będę mógł tego uniknąć.
Przycisnęła przycisk wzywający służącego i ziewnęła lekko:
- Muszę się zastanowić. Wiesz, że nie przepadam za jajogłowymi, są tacy nudni i przewidywalni.
- Zobaczymy czego się o nich dowiem. Pierwsze sprawdzenie nie wykazało, że aż taki nudny jest. I można spróbować przez resztę jego rodziny, jego syn robi jutro osiemnastkę. Tatuś chyba lubi jego koleżanki - roześmiał się, nie próbując jej namawiać. Zawsze tylko podsuwał propozycje. - Pięknie dziś wyglądasz, duża ilość kochanków ci służy.
Wilfred pojawił się szybko, niosąc ze sobą tacę z małym śniadaniem i pachnącą kawą, której aromat wypełnił sypialnię. Poprawił jej poduszkę i postawił tace na łóżku. Był jedyna istotą, której zupełnie nie ruszał widok nagiego ciała call girl. Kawa miała idealną temperaturę i smak, a croissant był nadal ciepły. Nie miała pojęcia jak elektroniczny służący osiągał ten efekt, ale we wszystkim co robił był po prostu perfekcyjny.
- Ok. Powiedzmy, że w ramach prezentu, ktoś anonimowo zamówi mu taniec przy rurze. - Jess wbiła zęby w idealne ciasto i jęknęła z rozkoszy:
- Wilfred jesteś moją jedyną miłością - Posłała szeroki uśmiech w kierunku androida. Zupełnie jej nie przeszkadzała jego zawsze pełna powagi, zupełnie pozbawiona mimiki, fizjonomia.
Android nie skomentował tych słów, komentowania nie było w jego protokole. Stał po prostu i czekał aż skończy albo wyda mu inne polecenia. Zawsze taki sam, zawsze tak idealny i niezawodny.
- Ałć, to bolało - H4 żartobliwie skomentował jej wyznanie, pomijające jego osobę. - Tancerka… sam nie wiem, skoro lubi młode to młoda tancerka w stroju uczennicy? - netrunner wyraźnie miał przed oczami coś, co jemu samemu się podobało. - Ooo, widzę, że pracował nawet kiedyś w collegu, ale go wyrzucili. Bez wpisu do akt, ale wyrzucili - roześmiał się.
- Ty jesteś wrzodem na dupie - Powiedziała żartobliwie i posłała mu całusa. Wiedziała, że śledził ją uważnie w monitoringu rozmieszczonym w całym domu. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. - Ok. Od czego są odpowiednie maszyny. Zastanówmy się… Niewinna blondynka w wieku około szesnaście lat. Znajoma koleżanki, syna zagubiona na imprezie, na której nikogo nie zna. Jeśli to co sugerujesz jest prawdą lubi uwodzić nastolatki. Może zaserwuję mu dziewicę? A ty pełne nagranie aktu rozdziewiczenia w zamian za oddanie prototypu?
- Wrzód na dupie wali focha - powiedział naburmuszonym tonem. Trwało to trzy sekundy. - Ok, już. Mi się podoba, a on odleci wniebowzięty. Pewnie tak naprawdę nigdy mu się to nie udało, jakimś wielkim lowelasem to on nie jest. Nawet nie potrzebujemy prototypu, wystarczy pełna dokumentacja. Impreza syna jest jutro, wkręcę cię na listę na portalu społecznościowym.

Desire wskazała służącemu opróżnioną tacę, a kiedy odstawił ją na stolik obok wstała z łóżka:
- mam ochotę na kąpiel relaksującą, a potem masaż masłem kakaowym. - Wydała polecenia i ruszyła do ogromnej łazienki, a raczej do salonu kąpielowego, którego środkową część zajmowała wpuszczona w podłogę, okrągła wanna, w której bez problemu zmieściłoby się pięć osób. Tutaj także była kamera i H4 mógł ją śledzić podczas wszytkich najintymniejszych czynności wykonywanych przez człowieka. I na pewno robił to na przynajmniej jednym ekranie. Całe jego życie to było patrzenie i wyciąganie wniosków z tego co zobaczył. Lub przyjemności, jak było to właśnie z Jess i jej idealnym ciałem. Wanna zaczęła się szybko napełniać, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki. W pełni zautomatyzowany dom połowę rzeczy robił sam. Wilfred w tym czasie zdążył odnieść tacę i wrócił, kiedy wody było już niemal wystarczająco. Odpowiednia dawka zmieszanych, egzotycznych i drogich olejków i soli kąpielowych została uwolniona i idealnie wymieszana. Pojawiła się delikatna pianka.
- Pan Brelic pragnął dowiedzieć się, o której ma się pojawić - odezwał się służący, głosem przyjemnym i takim jaki lubiła.
Desire weszła do wody po kilku stopniach i zanurzyła się po szyję i dopiero wtedy odpowiedziała:
- Może się zjawić o czwartej. Włącz dysze z zestawu czwartego.
Odchyliła głowę do tyłu i oddała się przyjemności odczuwania, kiedy woda pieściła jej ciało kojąc je i pielęgnując delikatnym ruchami.
- Jeśli masz ochotę możesz wybrać ubranie dla mojej dziewczynki na jutrzejszą imprezę. No i jakieś zgrabne, sugerujące chodzącą niewinność imię. - Na jej twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. - Zaserwujemy mu naprawdę solidną dziewiczą błonę…
- Życie z tobą nigdy mi się nie znudzi - H4 miał specyficzne pojęcie "życia", w końcu nigdy go nawet nie widziała. - Może klasycznie, sukieneczka w kratkę, biała bluzeczka, podkolanówki, pantofelki i niewinna bielizna? - zaproponował równie przebiegle. - Imię… imię… Betty brzmi grzecznie? - chyba sam nie wiedział do końca, które oznacza niewinność.
Wilfred tymczasem przygotowywał już stół do masażu, wykładając go mięciutkim, białym ręcznikiem i ustawiając obok przybornik z mleczkiem. Po skończeniu przygotowań zamarł w bezruchu. Woda pieściła opalone, gładkie ciało ze zmienną intensywnością. Kto mówił, że życie call-girl nie może być piękne?
- Boże! - Parsknęła słysząc pomysł netrunnera. - W takim ubraniu i z takim imieniem od progu będzie klasyczną idiotką, która zerwała się z choinki. Jakbym była nastolatką uciekłabym z krzykiem na taką propozycję.
- Ale nie jesteś - roześmiał się. - Kurde, jestem ciekaw jakby na to zareagował. Uczył w takiej szkole z mundurkami i grzecznymi, khem, dziewczynkami. I chłopcami też, ale ci nie są interesujący. Próbowałem wymyślić coś grzecznego! Dzisiejsze nastolatki ubierają się czasami tak jak ty do pracy.
- A niektóre naprawdę są niewinne… chyba… słyszałeś kiedyś o takiej?
- Musiałbym pogrzebać, gdzieś głęboko - w jego głosie brzmiało zastanowienie. - Te najbardziej niewinne często maskują to głośnym zachowaniem. I zrozum tu takie.
- Nikt nie przychodzi na przyjęcie w szkolnym stroju, choć zgadzam się z tobą, że to mogłoby zrobić wrażenie. - Przez chwilę milczała przesuwając dłońmi po spienionej powierzchni wody. - Wiem, - otworzyła oczy i uśmiechnęła się. - Panienka z prowincji. Z jakiejś odludnej farmy. Przyjechała na sylwestra do dalekiej krewnej matki, by trochę nabrała obycia. Co powiesz na białą sukienkę bez rękawów, odcinana w pasie i długa do kolan?
- Wiesz, że podobasz mi się we wszystkim - odpowiedział kuszącym tonem i zaśmiał się. - Jest szansa chociaż na podkolanówki? - kusił, wyraźnie mając z tego także zabawę. Był jak duże dziecko, zawsze lubiące pożartować i psocić. Co nie znaczyło, że w sprawach komputerowych nie był zabójczo skuteczny. - Z twoim ciałem nawet w worku wyglądałabyś najlepiej na tej imprezie, będziesz musiała kombinować, żeby wyrwać się do siedzącego na pięterku tatusia, jak oblegną cię napalone nastolatki.
- Będę więc przed nimi uciekać i schronię się w opiekuńcze ramiona, dojrzałego mężczyzny. - Zaśmiała się wesoło. Z H4 nigdy nie dopadały jej cienie smutku i nigdy nie czuła się samotna. - To jednak będzie jutro. Dziś mam specjalnego gościa. Musze się dla niego przygotować.

Jeszcze raz przeciągnęła się w wodzie i wyszła z wanny prosto w ręcznik trzymany już przez Wilgreda. Służący wytarł ją starannie, a potem delikatnie położył na przygotowanym wcześniej stole. Jego dłonie były jak naturalne, ciepłe i miękkie, ale nie za miękkie. Zamawiając androida mogła dokładnie określić swoje preferencje. Nalał kilka kropel mleczka, rozgrzewając je i zaczął miarowymi, dość mocnymi ruchami wmasowywać je w ciało Jess. Masażystą też był idealnym. Nie męczył się, nie pocił, nie gadał. Tylko sprawiał przyjemność jej mięśniom i całej reszcie ciała, dopasowując siłę i intensywność ruchów osobno do każdego jego fragmentu.
- Mmmr… - Zamruczała przekręcając się na plecy, by mógł zająć się i drugą stroną ciała.
- Potem przygotuj mi złotą podomkę. Chcę mieć dziś rude loki powiedzmy… do połowy pleców. Przygotuj urządzenie do przemiany. Będę miała dwóch gości. Przyjmę ich w czarno-złotym salonie. Podaj soki, świeże owoce i tartinki z kawiorem, łososiem i bakłażanem.
- Oczywiście, proszę pani - odrzekł Wilfred, kończąc powoli masaż. - Czy życzy sobie pani piegi?
- Czasami mam wrażenie, że jednak wszczepili ci jakiś program z poczuciem humoru - Parsknęła rozbawiona - Nie, dziękuję. Obejdzie się bez piegów.
Służący zwykle nie potwierdzał zrozumienia poleceń, nie było takiej potrzeby. Zakończył masować Jess i po przykryciu jej udał się spełnić wszystkie żądania swojej pani.
 
Eleanor jest offline