Wątek: Call-Girl (21+)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2014, 20:16   #29
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wieczorem tego samego dnia

Dom Rubensa Jenkinsa, tak bowiem nazywał się jajogłowy, plasował się gdzieś pomiędzy domami bogaczy a domami tych biedniejszych. Umiejscowiony już na przedmieściach, otoczony ogrodem i z prostym basenem, stanowił spełnienie marzenia większości przybywających do Miami, niezbyt zamożnych ludzi. Piętrowy budynek nie dorównywał wielkością rezydencji Brelica czy chociażby jej własnej, ale mimo to nie dało się go wstydzić. Było już około dziewiętnastej, kiedy zjawiła się w okolicy. Nie było mowy tym razem o wykorzystaniu szofera, biedna dziewczyna z prowincji nie miała nawet własnego samochodu. H4 wypracował dla niej całą historyjkę i zdążył zapoznać z kilkoma dziewczynami z kolekcji koleżanek syna Rubensa – Lucasa.

- Pamiętaj, jesteś nieśmiała, sympatyczna i lubisz lizać dupy – chrząknął. - Dosłownie może też, ale lepiej się z tym za szybko nie ujawniaj – roześmiał się netrunner. - Żadnych konkretów nie zdradziłem oprócz tego co sama mi powiedziałaś o szesnastoletniej sobie, więc wymyślaj śmiało. Rubens ma pracownię na piętrze, we wschodniej części domu. O, jest i główna znajoma. Dobrze ją wykorzystaj to wkręci cię wszędzie. Nazywa się Jessika Simmons i tylko udaje taką bogatą. Nie zdradź, że o tym wiesz. Lubi jak ją się chwali i podziwia. Tak najłatwiej się dostać do jej łóżka – wywiad H4 jak zwykle był niezawodny. - Lucasowi na tym zależy, więc jak mu pomożesz, on może pomóc tobie. Ta blondynka obok niej to Eliza, siostra Lucasa.
Desire widziała jak sportowy, nowy ford cabrio mija ją i zatrzymuje się przed bramą domu Jenkinsa. Prowadziła go wysoka, czarnowłosa dziewczyna z mocnym makijażem na ładnej, choć nie pięknej twarzy. Ubrana w krótką, niebieską sukienkę pozwalała podziwiać sporo ze swojego ciała, szczególnie długie, opalone na oliwkowy kolor nogi. Typowy typ cheerliderki, za którą podążały inne. Razem z nią przyjechała córka Rubensa, znacznie niższa, szpilki nie mogły tego w pełni ukryć, typowo amerykańska blondynka o okrągłej, sympatycznej na pierwszy rzut oka twarzy. Simmon dostrzegła swoją nową koleżankę z internetu i pomachała do niej.
- Tu jesteś! Zapomniałaś mi zostawić swojego numeru, kochanie – uśmiechnęła się, obie dziewczyny wysiadły z samochodu. Od strony domu dobiegała już muzyka.
- Jeśli pragniesz młodych prawiczków to zlokalizowałem na imprezie dwóch takich, których na ciebie stać. No, ich rodziców, ale to bez różnicy – H4 zażartował, wyraźnie prowokując.
- Zapomniałeś, że dzisiaj sama jestem dziewicą, więc potrzeba mi kogoś bardziej doświadczonego. - Powiedziała Jess poprawiając swoje włosy i machając do wysiadających z samochodu dziewcząt.

Zgodnie z tym co planowała, poddała się gruntownej obróbce. Po za zmianą włosów na sięgającą do połowy pleców, prostą, jasnoblond fryzurkę, wyglądającą na całkowicie naturalną oraz odmłodzeniem cery i skóry, tak że bez trudu mogła uchodzić za szesnastolatkę, poddała się gruntownej odnowie narządów wewnętrznych, polegającej na silnym obkurczeniu ich wielkości oraz przede wszystkim przywróceniu błony dziewiczej. Postarała się o to, by ani jej ofiara, ani ci, którzy mogliby oglądać filmik, który miała zamiar nagrać, nie mieliby wątpliwości, że przed kontaktem z nim, była całkowicie niewinna. W pełni zautomatyzowaną i posiadającą możliwość ruchu mikro kamerę, zamontowała z zawieszonej na szyi obrozy z cieniutkiej białej skóry. Jej obsługą miał się zająć H4 i kobieta nie wątpiła, że będzie miał z tego sporo niezdrowej radości.
Założyła na siebie zwiewną, bawełnianą sukienkę na ramiączkach, od pasa rozkloszowaną i sięgającą do kolan. Na nogi założyła białe sandałki oraz co było raczej rzadkością w jej przypadku miała także ubraną kompletną bieliznę. Białe bawełniane figi i delikatny biustonosz z białej koronki uzupełniały obrazu idealnej niewinności, wprost gotowej do schrupania.
- Tak się cieszę, że cię widzę Jessico. - popatrzyła na drugą dziewczynę – oraz ciebie Elizo. To pierwsza impreza na którą udało mi się wyrwać a Miami bez ciotki. Tak się cieszę, że was poznałam.

- Wreszcie dziewczynka z prowincji się zabawi! - czarnowłosa roześmiała się i podeszła bliżej, całując na przywitanie w policzek. Bliżej nawet ust niż policzka. Eliza zrobiła to samo, ale bardziej konserwatywnie.
- Jessica od kilku godzin opowiada, że ma misję, by upić i wykorzystać niewinną dziewczynkę z Montany.
- Nie wierzę, że jest aż taka niewinna – wzięła „Betty” pod ramię i ruszyła od razu na tyły domu, skąd dobiegała muzyka i głosy. - Tam u was naprawdę nie ma takich imprez?
Nie dowierzając kręciła głową, a blondynka wskazała na wyłaniającego się właśnie z tarasu chłopaka o jasnych włosach, trochę zbyt okrągłej twarzy, wesołych oczach i szczupłej sylwetce. Na głowie miał tekturową, spiczastą czapeczkę.
- Mój brat pewnie się przed tobą kilka razy skompromituje, ale musisz mu wybaczyć. Pozwolenie na picie dostał pierwszy raz.
- Rodzice mają rancho z dala od miasta. Nie wolno mi było jeździć tam samej, a uczyłam się przez sieć. Nie było okazji, chyba że takie coroczne imprezy np. z okazji spędu bydła... - Odpowiedziała Jess skromnie spuszczając oczy.
- Spędu bydła? - Simmons wydawała sobie właśnie wyobrażać jak to wygląda. - Macie tam takie potężne byki, jak na tym, hiszpańskim torredo?
Zanim Jess zdążyła się do tego odnieść, przerwał im solenizant, który również je dostrzegł i podszedł.
- Jessica! - ucieszył się, w głosie nie było fałszu.
- Biedny głupiec sądzi, że ma szansę – skomentował H4, prychając. Chyba nie lubił tego, albo takich zadurzonych, albo takich jak czarnowłosa, która uśmiechnęła się, ale zupełnie nie dotarło to do jej oczu.
- Hej!
- Myślałem, że nie przyjdziesz – przywitał ją krótkim muśnięciem w policzek. Simmons uważała, żeby jej nie dotknął. Z nastolatków tego typu strasznie łatwo się czytało.
- Jak mogłabym opuścić taką imprezę. Nawet kogoś przyprowadziłam – zerknęła na „Betty”, a zaraz za nią zrobił to młodzieniec, wyciągając rękę na powitanie.
- Jeszcze się nie znamy, jestem Lukas – przywitał się i zagapił. Cóż, call-girl była piękna. Chrząknięcie Elizy wyrwało go z chwilowego osłupienia.
- Mówiłam, kilka razy się skompromituje – usłyszała szept jego siostry.
Kobieta uśmiechnęła się nieśmiało i spuściła skromnie oczy, a nawet, gdy lekko spocona ręka chłopaka, kiedy wymieniali powitalny uścisk, na trochę dłużej zatrzymała jej dłoń, zarumieniła się nieznacznie. Była naprawdę niesamowitą aktorką:
- Miło mi cię poznać. Jestem Betty. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że Jessica mnie zaprosiła?
- Jasne, że nie – uśmiechnął się. Może nie był piękny, ale zdecydowanie robił sympatyczne wrażenie, na dodatek daleko mu było do nieśmiałości Michaela. Przynajmniej wobec równolatków. - Mów mi Luk. Napoje i cała reszta jest przy basenie, jeszcze się wszyscy nie zeszli – obrócił się w stronę Jessiki, która od razu się bardziej wyprostowała. To ona tu robiła wrażenie, nie Desire. Ciekawa odmiana. Poczuła jak Eliza bierze ją pod ramię i ciągnie w stronę basenu. Wkrótce poznała jeszcze kilka osób, ale H4 nie wymienił żadnej z nich jako bliższej internetowej znajomości.
- To jedyna przysługa, na jaką się zgodziłam – mruknęła mało zadowolona blondynka. - Koniecznie chce mieć na tej imprezie kilka chwil sam na sam z Jessicą. Czasami mi go żal – wzruszyła ramionami. - Masz kostium? Mogłybyśmy popływać. Chłopaki uwielbiają dziewczyny w bikini – mrugnęła do niej. Faktycznie, ze dwie dziewczyny były już w basenie, jak również kilku chłopaków. Ogólnie impreza zapowiadała się na jakieś dwadzieścia osób.
- Zostaniesz dłużej w Miami?
- Nie mam kostiumu. - Betty wyraźnie znowu się zmieszała – Jessica nie mówiła, że to impreza przy basenie. Chętnie usiadłabym gdzieś w cieniu. U nas o tej porze preria pokryta jest grubą warstwą śniegu. To takie niesamowite, że tutaj jest tak ciepło. Wracam do domu za tydzień, choć może jeśli uproszę ciotkę pozwoli mi zostać jeszcze trochę dłużej.
- Śnieg? - Eliza pokręciła głową. - Łatwo zapomnieć, że to styczeń! - roześmiała się. - Pamiętam go z dzieciństwa. O, są wreszcie!
Wskazała na dwie kolejne dziewczyny w letnich sukienkach. Jedna z nich była Azjatką.
- Lili i Kyo – podpowiedział H4 – Lesbijki, chociaż nie przeszkadza im to zwodzić chłopaków. Należą do paczki Jessiki. Jak patrzę na tego chłopaka to mam ochotę ci zapłacić, żebyś go uratowała – roześmiał się, a „Betty” musiała być uczestniczką kolejnych przygotowań. Lili i Kyo także „znały” ją niemal tak dobrze jak Simmons i wyrażały to trochę zbyt entuzjastycznymi całusami. Mimo skromności urody przecież nie ukrywała. Towarzystwo najwyraźniej znało się i bawiło dobrze. Jess lawirowała pomiędzy nimi poznając kolejne osoby i udając że wypija wszystkie te drinki, które jej podsuwali. Mogła przynajmniej spokojnie odgrywać lekko wstawioną. Nie przyszła tu przecież jednak po to, by bawić się z dzieciakami w ich niewinne gierki.
- Muszę iść do toalety. Gdzie to jest? - Zapytała Elizy, która akurat stała obok.
- Na prawo, zaraz za wejściem przez taras – wytłumaczyła szybko, wracając do przerwanej rozmowy. Gdzieś po drodze minęła jeszcze całującą się parę. Zdecydowana większość imprezy rozgrywała się na zewnątrz, ale akurat łazienka była obiektem strategicznym. Zajętym. Na zewnątrz spotkała Luasa, który uśmiechnął się, trochę bardziej niż lekko wstawiony.
- Betty! - imię zapamiętał. - Cudownie wyglądasz. Obawiam się, że zajęte. Coś tam robią, jeśli wiesz co mam na myśli – puścił jej oko, przesadzając z tym gestem. Na górze jest druga łazienka, ale musielibyśmy być cichutko, ojciec jest u siebie i zabronił mi na czas imprezy wpuszczać kogokolwiek na górę – zachichotał.
- Obiecuję, że będę cicha jak duch. Nie bardzo mogę jeszcze długo czekać – zachichotała lekko jak mogłaby nieco już upita nastolatka – Powiedzmy, że problem staje się palący... - Popatrzyła na niego błagalnie.

Wziął ją za rękę i rozglądając czy nikt nie widzi, pociągnął za sobą na schody. Szedł faktycznie na palcach.
- To tak jak i mój, głupie piwo... - szeptał. - Na dodatek tam zamknęła się Jessica – westchnął. Alkohol rozwiązywał język, nie dołował też Lukasa, ale wprowadzał w zabawowy nastrój. - Pewnie, co ja sobie myślałem. Ale nie lubię tego, jakby chociaż mi powiedziała wprost, że nie chce...
- Ojoj, dobra, zmieniłem zdanie. Nie mogę tego słuuuchać!!! - głos H4 stał się rozpaczliwy, a Jess właśnie znalazła się na piętrze. Podłoga lekko skrzypnęła, ale muzyka to zagłuszała.
- To tam - wskazał na drzwi. - Możesz iść pierwsza, jeśli obiecasz, że będziesz szybka i dostanę za to buziaka – uśmiechnął się przymilnie.
Posłała mu lekko zawstydzone spojrzenie i nieśmiało skinęła głową ruszając do toalety. Nawet z niej skorzystała i szybko ponownie wyszła na zewnątrz. Cmoknęła Lukasa lekko w policzek:
- Dziękuję. Teraz ty idź.
Na niego także jej zachowanie podziałało, zarumienił się. To jej uroda, czy wdał się w tatusia? Skinął głową i szybko wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi, a Jess nie zawracając sobie nim więcej głowy, ruszyła w kierunku pokoju pana domu. Szybko zlokalizowała odpowiedni pokój dzięki wskazówkom H4 i otworzyła drzwi wsuwając się do środka. Starała się sprawiać wrażenie nieco zagubionej, niepewnej i wyraźnie przestraszonej. Przez dwa uderzenia serca stała odwrócona tyłem do pokoju, potem powoli odwróciła się jakby teraz dopiero zrozumiała, że nie znajduje się w tym pomieszczeniu zupełnie sama.
 
Sekal jest offline