Na samą wzmiankę o łowcach niewolników źrenice Asari rozszerzyły się i odruchowo spojrzała w stronę wyjścia.
-
Dobrze. - powiedziała zdeterminowana. Zgodziła by się na wszystko, byle być wolną.
-
Uriel, może pamiętasz. - uśmiechnęła się nieśmiało. Sama niewiele pamiętała, poza tym, że od dawna nie czuła się równie dobrze. W myślach tańczył jej obraz Drollki w wieczorowej sukni, wijącej się w rytmie dudniącej muzyki klubu i stroboskopowych fleszach. Powinna skupić się na niebezpieczeństwie, tym bardziej, że przez nocne igraszki nie zrealizowała zamiarów z którymi przyszła do klubu, ale obcisły mundur Thovy niczego nie ułatwiał.
-
Znam się na chorobach. - skoro już miały wymieniać swoje umiejętności, dodała coś o sobie. Na razie powinno wystarczyć.
-
Wrota? Tak, myślę że mogę pomóc. - zastanawiała się jak wielkie mogły być te wrota. Właściwie jeszcze nigdy nie miała okazji przekroczyć swoich granic. Konieczność jest najlepszym nauczycielem.
-
Ale niewiele zrobię z tym żelastwem. - próbowała wskazać na swoje kajdany, ale w jej sytuacji to nie było łatwe.
-
Najpierw zdejmij obroże. - poprosiła.