- Zuch chłopak! - uśmiechnął się Moritz w duchu. - Nieco narwany, ale zuch.
- Prawdę rzekł Roran - to już powiedział na głos. - Nie wiem, czy nie wpakujemy się w jakieś gówno, ale nie chciałbym tego tak po prostu zostawić. Nie chodzi o to, żeby się porywać z grabiami na trolla, ale żeby chociaż spróbować dowiedzieć się czegoś o tych bestiach. Ilu ich jest, jakie mają plany, mają tu swoją siedzibę, czy tylko obóz, czy posiadają coś cennego? Jak się nadarzy okazja, to dziabnąć jakieś ścierwo, odebrać zapłatę. A jak nie, to trudno, co się odwlecze, to nie uciecze.
Moritz popatrzył po towarzyszach, zatrzymując wzrok na każdym z nich.
- Pójdźmy ich tropem, póki świeży. Ostrożnie, bez niepotrzebnej brawury. - Tu góral znacząco spojrzał na zjeżonego krasnoluda. - Dowiedzmy się więcej i wtedy zdecydujmy, co dalej począć. Oto moja propozycja. |