Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2014, 22:26   #5
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wolmar najpierw poczuł woń perfum. Musiały to być perfumy, bo różniły się od smrodu mijanych codziennie niemytych ciał jak dzień od nocy. W tej jednej chwili zrozumiał, dlaczego tak wiele kobiet pragnie wydawać nieprzyzwoicie wysokie sumy na flakon z kilkoma kroplami pachnącej cieczy. Niewiasta spryskana perfumą była niczym bogini względem dziewki zalatującej wędzonymi rybami niesionymi na targ, rzecznym mułem ciągnącym się za koszem z małżami, czy ptasimi odchodami z kurnika.

Od tej chwili już nic miało nie być takie samo.

Ledwo słyszał, co tam marudzili jego towarzysze. Pewnie przemawiała przez nich zazdrość - w końcu nie każdy otrzymywał osobiste zaproszenie od jakiejś wytwornej i niewątpliwie pięknej damy. Może jakaś przyjaciółka ametystowej czarodziejki, która przeprowadziła rytuał zniszczenia sztyletu uznała zdolnego maga jako bardzo interesującego towarzysza przyjęcia? Było to wielce prawdopodobne, bowiem umiejętności i potęga Kleina rosły z dnia na dzień. Tylko czekać, aż jego sława zacznie go wyprzedzać.

Ze snu na jawie wyrwał go głos Dietera.
- Tak, tak. Spotkamy się później... - odparł mało przytomnym głosem.

Było mało czasu, by należycie przygotować się do jakże interesującego spotkania.

Wolmar postanowił sprawić sobie nową koszulę i portki - ciało prześwitujące przez liczne przetarcia i dziury mogło się wydać atrakcyjne wyłącznie dla komarów, a nie dystyngowanej damy. Podobnie buty - słoma, jaką łatał dziurawe obuwie mogła spodobać się rogatej kozie, a nie bogini, do której się wybierał. Tak po prawdzie, to taka sama kuracja należała się również reszcie nędznie wyglądającego Wolmarowego ubioru - będzie musiał, nie bez żalu i drżącymi rękami, wysupłać ciężkie złocisze i poprawić stan swojej garderoby. Uczyni to jednak jako inwestycję w siebie, by śmietanka towarzyska Altdorfu zapamiętała tego wschodzącego magistra sztuk magicznych i członka Bursztynowego Kolegium jako przynajmniej schludnego i czarującego dżentelmena, którym bezsprzecznie był.

Po wizycie u krawca zaplanował jeszcze gorącą kąpiel i odwiedziny u balwierza celem ogarnięcia Wolmarowej czupryny i brody. Klein był przekonany, że po tylu zabiegach zrobi piorunujące wrażenie na rozmówczyni.

Co ciekawe przez ten cały czas nie zadał sobie jednego prostego pytania - o czym w ogóle tajemnicza K chciała z nim rozmawiać?
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline