Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2007, 09:15   #1
Vukotich
 
Reputacja: 1 Vukotich ma wyłączoną reputację
[Marvel Universe] X-Factor: The New Begginning

[center:3abe0d028f]
X-FACTOR
[/center:3abe0d028f]


PART I: NOW IT BEGGINS

1 października 2007 r.

Nerwy towarzyszyły wam przez całą podróż. Nieśmiałe próby nawiązania rozmowy z kierowcą samochodu czy jego towarzyszem nie przyniosły rezultatów. Wyglądali oni jak typowi MiB - czarne marynarki, białe koszule, ciemne okulary i regulaminowa fryzura. Zza okularów nie było tego widać, ale mieliście wrażenie, że od czasu do czasu spoglądają na was w lusterku. Z ciekawością czy z obawą – nie wiedzieliście.
Podróż nie była krótka. W wypadku większości z was obejmowała też lot samolotem, w której towarzyszył wam jeden z agentów, podczas gdy na miejscu odbierała was kolejna para z kolejnym, niemal identycznym samochodem. Co ciekawe, lotniska docelowe niespecjalnie kojarzyły się z rządem. Salt Lake City? Denver? Kiedy samochody wiozły was wgłąb terytorium stanu Utah, rozglądaliście się ze zdumieniem. Wieźli was do Mormonów czy jak?

W końcu dojechaliście. Skręciliście w wąską, nie wyróżniającą się niczym dróżkę, jechaliście jeszcze jakieś 15 minut, po czym - po minięciu kolejnego, porośniętego soczyście zieloną trawą i rzadkimi drzewami pagórka – zobaczyliście przed sobą ogrodzenie. Wysokie na dwa metry, z siatki wzmocnionej co kilka metrów metalowymi słupami. Tam, gdzie kończyła się droga, ogrodzenie rozdzielone było zwykłym szlabanem, zaś tuż za nim widać było budkę strażnika. Może nieco większą niż zwykła. Tablice na ogrodzeniu jasno uświadamiały, iż teren ten należy do wojska. „Obiekt Wojskowy”, "Zakaz Fotografowania”, „Wstęp Wzbroniony. Za Nieautoryzowane Wtargnięcie na Teren Grozi Kara Więzienia bez Wyroku Sądowego”, „Niebezpieczeństwo!” – wszystkie one dosadnie informowały każdego zagubionego wędrowca, że tu nie znajdzie odpoczynku. Wręcz przeciwnie – powinien odwrócić się na pięcie i ruszać dalej, zapominając jak tu trafił. Tablica „Uwaga! Ogrodzenie pod Napięciem!” nie pozostawiała ku temu wątpliwości. O tym, gdzie się znaleźliście, informowała inna tablica. Choć to w sumie kwestia dyskusyjna. Bowiem lapidarne
STREFA 97
trudno było uznać za wyczerpującą informację.
2-metrowa siatka stanowiła jednak zaledwie pierwszą linię obrony. Zaledwie parę metrów dalej z ziemi wyrastała bowiem druga. Ta z kolei miała aż 5 metrów wysokości, i zwieńczona była drutem kolczastym, zaś wiszące na niej tablice „Wysokie Napięcie! Dotknięcie Grozi Śmiercią!” budziły jak najgorsze skojarzenia. Tu przejścia nie bronił już zwykły szlaban. Metalowa odsuwana brama była nieco niższa od drugiego ogrodzenia, lecz wyglądała bardzo solidnie. Oczy kamer uważnie lustrowały każdy zbliżający się pojazd.

Pierwszy samochód podjechał o godzinie 17:43. Wysiadł z niego agent i młody, czarnowłosy chłopiec z twarzą usianą piegami. Nieco oszołomiony przyglądał się wysokim ogrodzeniom, w jego oczach błyszczało zagubienie. Agent został przy nim, podczas gdy drugi wycofał samochód i odjechał. Chłopiec niedługo pozostał sam; nie minęło 5 minut, a pod szlaban zajechały dwa kolejne samochody. Z jednego wysiadł wysoki, chudy chłopak o włosach białych jak śnieg. Nawet jego brwi i lekko widoczny zarost były białe, co kontrastowało z lekko śniadą skórą. Dwukrotnie złamany w przeszłości nos nadawał mu nieco zawadiacki wygląd. Z drugiego samochodu wyszła młoda dziewczyna o czarnych włosach. Była chyba równie speszona i zastraszona co chłopak który dotarł tu pierwszy. Obojgu nowym towarzyszyło po jednym agencie.
Chwilę później nastąpił prawdziwy wysyp młodzieży. Gruby blondyn o podwójnym podbródku. Czarnowłosa dziewczyna o zielonych oczach i tatuażu nad lewym okiem. Niski chłopak z dużym plecakiem i niedużą blizną na czole, mający rysy twarzy zdradzające mieszane pochodzenie i dziwne, rudo-czarne włosy. Ubrana na czarno gotka. Ponury chłopak o azjatyckich rysach twarzy i bliźnie w kształcie krzyża na lewym policzku, trzymający przy boku ... czy to prawdziwa katana? Zmysłowa blondynka w stroju, który w przeciętnej mormońskiej wiosce naraziłby ją na ukaminowanie. Kolejna, tym razem w podróżniczym kapeluszu, który co rusz zsuwał jej się na oczy, żywa i pewna siebie, sprawiająca wrażenie, jakby była gotowa walczyć z całym światem tylko dla zabawy. I wreszcie średniego wzrostu chłopak chłopak o ciemnej karnacji, wyglądajacy na sportowca.

11 młodych ludzi ( w tym wy), z których na oko żaden nie skończył jeszcze 19 lat. Towarzyszyło im 4 agentów – z 4 samochodów, które dojechały tu jako pierwsze. Oni jednak stali z boku nieruchomo, od czasu do czasu jedynie wymieniając między soba jakieś ciche słowa, obserwując całą waszą gromadkę nieuważnie. Jeden zerknął na zegarek, niedługo potem drugi. Wydawało się, że czekają na coś.

Była godzina 17:58.
 
Vukotich jest offline