Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2014, 23:02   #7
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu


Nie pamiętała jak znalazła się na statku. Tylko bieg i huk dział okrętu, oraz błyski promieni blasterów piratów. Była tak naszprycowana energią, że sprint nawet jej nie zmęczył. A teraz zrobiła kolejny krok do wolności.
- Zaczekałaś na mnie. - powiedziała do Thovy uśmiechając się. Naprawdę spodziewała się, że zostawią ją na płycie lądowiska. Czego mogła oczekiwać po samiczce najemniczce? Drelka tylko skinęła głową. Asari nie zastanawiała się. Podeszła do Thovy i zarzuciła jej ręce na szyje.
- Dziękuje. - wyszeptała jej do ucha. Była bardzo blisko, tak że czuły nawzajem ciepło swoich policzków. Jej piersi oparły się o ciało kobiety. Przegryzła wargi. Zastanawiała się, czy jej towarzyszka zawsze była taka rzeczowa.
Na razie jednak miały jeszcze wiele do zrobienia.

- Bezpieczne miejsce. Oczywiście! - powiedział, odrywając się od Thovy. Znała wiele miejsc, o których czytała w scriptorium, gdy nie dano jej do wyboru innych rozrywek. Nigdy nie miała okazji ich odwiedzić, choć bardzo chciała.
- Feros jest dość spokojne. Tamtejsza kolonia jest całkiem spokojna. - zastanawiała się na głos.
- Wolę coś odludnego. - naprostowała ją Drelka.
- Proteus, zupełnie bezludny, a do tego tamtejsze wiry atmosferyczne ponoć są spektakularne i wiesz co kryje się w tamtejszych oceanach? - powiedziała nie kryjąc entuzjazmu.
- Chyba nie chce się dowiedzieć, szukamy schronienia a nie miejsca na wakacje.
- No tak, no tak.
- trochę się zmartwiła - W takim razie Antibaar. Tam już nic się nie rusza.
- Świetnie.
- Tylko nie znam koordynatów. No cóż, w nawikompie na pewno będą.
- sama nie wiedziałą, dlaczego wcześniej na to nie wpadła. Ale było tyle miejsc, a one miały statek. Mogły nawet… nie była pewna, czy Thova da się do tego przekonać. Ale mogła spróbować.

Usiadła w fotelu nawigatora i zaczeła przeszukiwać katalog planet, ta prosta czynność działałą uspokajająco.
- Czy dobrze się czujesz, Uriel? - zapytał syntetyczny, kobiecy głos.
- Co? Kto? - kobieta rozejrzała się, to musiała być ta SI o której wcześniej mówiła Drelka - Jasne. Czemu pytasz? - dziwnie się czuła. Odczuwała potrzebę utrzymania kontaktu wzrokowego, nie podobała jej się wizja, że coś ją obserwuje, czego sama nie może dojrzeć, ani wyczuć biotyką.
- Moje archiwa sugerują, że naturalnym pigmentem Asari jest niebieski i wszystkie jego odcienie. Zieleń jest rzadka, zwykle świadczy o…
- Nic mi nie jest.
- przerwała jej. Ta rozmowa tylko ją denerwowała.
- Czy moje dane są nieprawidłowe? - Ivy najwyraźniej nie rozumiała aluzji, choćby ta ugryzła ją w tyłek.
- Dane są w porządku. - przyznała zrezygnowana. - Hej - ożywiła się - nie masz przypadkiem jakiś wirusów do przeskanowania?
- Już to zrobiłam, dwa razy. Zajęło mi to 3 minuty 42 sekundy. Jestem w pełni sprawna i gotowa do realizacji zadań. W tym również dbanie o zdrowie i samopoczucie załogi.
- Czuję się świetnie. - wysyczała Uriel. Choć chyba nie o to chodziło maszynie. - I nie jestem zagrożeniem dla Thovy, ani załogi. - właściwie mówiła prawdę, nie była większym zagrożeniem dla nich, niż oni dla niej. Co czyniło cały układ uczciwym, prawda? - Twoje dyski też są bezpieczne. - zażartowała. Miała nadzieję, że maszyna da jej spokój.
- Dobrze. - odpowiedziała Ivy, ale Uriel nie miała pojęcia, jakie algorytmy kryły się za tym słowem. Przynajmniej odnalazła potrzebne współrzędne i Agincourt mógł ruszyć w rejs. Zaś Asari mogła poszukać miejsca na statku pozbawionego obiektywu wścibskich SI.

Paradoksalnie najspokojniejszym miejscem okazał się pokój kontroli reaktora masowego. Było coś hipnotycznego w wirującej, czarnej kuli energii. Uriel ciągle była wkurzona na Ivy, choć najbardziej bała się, że maszyna mogła znać jej sekret i kobieta nie wiedziała, jak SI zamierza tej wiedzy użyć. Nie mogła pozbyć się myśli, że sama była jak reaktor. Mogła wyssać olbrzymią ilość energii, a potem jej użyć. Czarna otchłań przyciągała jej wzrok.

Z megafonów rozległ się komunikat Ivy, że zbliżały się do Antibaaru. Obydwie kobiety udały się na mostek by obserwować randez-vous. Antibaar przywitał ich ciszą w eterze i odczytem chaotycznej alokacji masy na orbicie.
- Przybliż. - poleciła Thova. Monitory wyświetliły powiększenie jednego z obiektów. Był wielkości stacji orbitalnej i tak też wyglądał. Ale próżno było szukać śladów życia, czy świateł. Po dawnej konstrukcji pozostał tylko szkielet.
- Co to ma znaczyć? - zapytała Thova Uriel.
- To tylko cmentarzysko bezimiennych statków. Pamiątka dawnej bitwy. Bardzo dawnej. - zamyśliła się przywołując w pamięci wyczytane fakty.
- Bitwa Quarian z Gethami w 2185 roku. - była dumna, że coś z jej lektur okazało się przydatne.
- I jesteś pewna, że już ich tu nie ma? - Drelka nie dowierzała, i Asari musiała przyznać, że jej wątpliwości były w pełni uzasadnione.
- Bitwa miała miejsce dokłądnie w 2187. - poprawiła Asari Ivy - Jednak po tym konflikcie Kolektyw ukrył się poza Mgławicą Perseusza. - nie spodziewała się poparcia ze strony SI, ale zaraz podchwyciłą wątek.
- Wszystko co miało wartość już dawno zabrali Quarianie, co nie było przytwierdzone na stałe zszabrowali Batarianie, zostały tylko wraki. - wyjaśniła Uriel. Gdy o tym mówiła dotarło do niej jak bardzo przygnębiające miejsce wybrała. Historyczne archiwa nigdy nie oddają całej grozy wojny. Ale potrzebowały miejsca, gdzie nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się zapuszczał.
- Nawet jeśli ktoś tu się pojawi, możemy wygasić silniki i udawać, że jesteśmy jednym z wraków. Jak Victus w manewrze nad Khar’shan. - przedstawiła swój plan.
- Dobra. Ivy wprowadź nas między wraki. Czas obudzić załogę. - rozkazała Thova.
- Czekaj. - zaprotestowała Uriel. Skrzywiła usta. Za późno było, żeby się wycofać. - Naprawdę jestem wdzięczna za uwolnienie i jak dotąd twoje plany nam służyły. - powiedziała do Thovy. - Ale niewiele wiem o załodze tego statku i zastanawiam się, czy ty wiesz. Jesteś pewna, że nie będą źródłem problemów? - popatrzyła Drelce głęboko w oczy. - Załoga… wiąże się z nią wiele niepewności. Zanim ich obudzimy chciałabym wiedzieć po co? Jaki jest twój plan Thovo? Czego tak właściwie chcesz? - zapytała kobietę. To było cholernie ważne pytanie.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 05-09-2014 o 23:27.
behemot jest offline