Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2014, 01:16   #6
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ogień z zapalniczki zapalił końcówkę papierosa i gęsty dym wleciał do płuc palacza. Ten mierzący prawie 190 centymetrów, ciemnowłosy mężczyzna, zdawał się delektować smakiem Camela, którym się właśnie zaciągał. Gdyby spojrzeć na niego właśnie w tym momencie, i tak ciężko było by coś wyczytać, z jego oczu. Te o kształcie migdałów, w kolorze lekkiego złota zdawały się nic nie mówić, choć większość jego rozmówców z reguły określała je jako przenikające na wskroś. Delikatny podbródek idealnie pasował do jego kształtnego nosa, co sprawiało, że ten szatyn mógł się podobać kobietą, co było też zasługą widocznych ale nie bardzo wydatnych, kości policzkowych. Nagle rozbrzmiał telefon, który utworem “Żałuję” niejakiej Eweliny Flinty, powiadomił go o nadchodzącej rozmowie. Pociągła twarz, bardziej kwadratowa niż owalna, pokryta delikatnym zarostem wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia, bowiem sam dźwięk mógł zwiastować kłopoty. Karitea, Pani Legat, zaszczyciła go swoim telefonem i choć rozmowa trwała dość krótko, to wystarczyło by jego pełne, kształtne usta, na których rzadko pojawiał się uśmiech, skrzywiły się z lekkim niesmakiem. Informacja została przekazana, czego można było spodziewać się po dzwoniącej, bardzo rzeczowo i chłodno. Ammisael przejechał dłonią po swoich dobrze wycieniowanych i wystylizowanych, gęstych włosach jakby czuł w kościach, że kłopoty nadciągają wielkimi krokami. Zaciągnął się po raz kolejny stojąc jeszcze w bezruchu, po czym wrócił do zabawy jojem.
"Chwilę mogą jeszcze poczekać, a szkoda było by zmarnować papierosa" - pomyślał.
Prawa ręka co jakiś czas powtarzała ten sam ruch, kierując dłoń pierw do góry a potem do dołu, nadając siły i rotacji joju. Reguły tej “gry” zdawały się być proste, lecz wymagała ona koordynacji i skupienia, a im dłużej udawało się utrzymać w ruchu ten śmieszny “krążek” tym utrzymanie tego stanu było trudniejsze. Krążek bowiem, można było ukierunkowywać na różne strony i pod różnymi kątami.Ta przyjemna i ziemska zabawa sprawiała, że przez nią często gubił poczucie czasu, bowiem wciągała go ona na długie godziny. Tym razem tyle czasu nie miał.


Końcówka papierosa upadła na ziemię, by po chwili zostać zdeptana przez czarne, zadbane a przede wszystkim wypastowane buty wojskowe. Mężczyzna schował swoją zabawkę, do wewnętrznej kieszeni, swojej skórzanej kurtki Schott’a i uśmiechnął się pod nosem. Zippo trafiło do kieszeni jeansowych spodni, które zawsze były w kolorze czarnym. Jedyne co miał na sobie kolorowego w tym momencie to była wytaliowana, idealnie dopasowana do jego dość muskularnej sylwetki, wystająca mu na wierzch jasno-zielona koszula Digel’a. Choć może ciuchy nie były przedniej marki, zawsze dobierał je starannie i dbał o swoje rzeczy, tak samo jak o swój wygląd. Lubił siebie, choć ciężko mu było się do tego głośno przyznać.
Ammisael ruszył więc frontowym dziedzińcem, kierując swoje kroki ku głównym drzwiom świątyni. Jak zwykle stąpał lekko po ziemi, i starał się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, choć kiwał delikatnie głową każdemu napotkanemu aniołowi. Nie zamierzał się spóźnić, i tak wystarczyło, że już pani Legat, zaczęła darzyć go “specjalnym” uczuciem, i to nie takim jaki by się chciało. Podpaść samej szefowej było by równoznaczne z tym, by sam sobie wpakował cały magazynek w głowę. Mimo tych szarych myśli, twarz i oczy idącego pozostawały totalnie beznamiętne. Z takim wyrazem twarzy zapukał do drzwi Egzarchy Araeli, i gdy usłyszał “Wejść” otworzył drzwi, i przywitał się zwyczajowo:

- Witaj Pani, jestem Ammisael, Seraphim z Zakonu Uzjela, Zelota Świątyni - towarzyszył temu lekki ukłon, zakończony słowami - chciałaś mnie Pani widzieć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline