Jessy uśmiechnęła się niczym kocica, która własnie upolowała mysz, widząc, że reakcje chłopaków na nią są "prawidłowe". Po chwili jednak wyraz jej twarzy zmienił się, tak jakby dziewczyna zeszła ze sceny. Pod wpływem myśli, które ją nawiedziły uśmiech wyglądał raczej "bezradnie" niż zadziornie, jej oczy patrzyły gdzieś w przestrzeń.
"Oni wiedzą... Wiedzą, że jestem inna i mimo wszystko na mnie patrzą, uśmiechają się do mnie, nikt nie traktuje mnie jak monstrum... Mama nie miała racji, to nie jest przekleństwo!"
Widząc poruszenie wokół, Jessica otrząsnęła sie z przykrych myśli. Wolnym, lekkim krokiem podeszła do łysego mężczyzny.
- Przepraszam, John... - zagadnęła, uśmiechając się słodko - A co z naszymi bagażami?
__________________ Konto zawieszone. |