Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2014, 22:40   #10
Narina
 
Reputacja: 1 Narina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skałNarina jest jak klejnot wśród skał
Sivenea szła dość szybko przez park. Miała świadomość, że Jaśnie Pani będzie niezadowolona z jej nieobecności. Jednak jak bardzo Egzarcha by była zła, gdyby dowiedziała się, że anielica nie poszła za aurą? Każde nowe obudzenie było dla Świątyni teraz na wagę złota, wszyscy o tym wiedzieli, nawet grzesznicy świątyni. Oba wyjścia, jakie teraz miała do wyboru, były złe. Sivenea wybrała więc to mniejsze, jak czuła, zło. Zobaczymy, co czas przyniesie.

Kobiecie nie podobało się to, że w całym parku nie było ludzi. Jakby coś wyssało z tego miejsca całe życie, zostawiając tylko kruki... Te posępne ptaki obsiadły wszystko. Skąd one się wzięły tu u licha? Czarnowłosa zeszła już praktycznie cały park i nie zoczyła żadnej żywej duszy. Zapięła żakiet i przyspieszyła na tyle, na ile pozwalały jej wysokie szpilki. Rozglądała się na lewo i prawo. Pewnie dlatego też Sivenea na brak odgłosów z miasta zwróciła nieszczególną uwagę. Miała inne ważne rzeczy.
Nie wiadomo kiedy minęło trzynaście minut. Jej telefon zabrzęczał w rytm irytującej ją piosenki Stachurskiego. To celowe działanie zawsze przynosiło skutek - nie dało się zignorować dzwoniącego alarmu. Nie był to też sygnał z serii: nie odbierałam, bo czekałam do zajebistego refrenu. Anielica zatrzymała się, wyjęła smartfon i napisała kilka słów do brata, żeby się nie martwił. Telefonu nie wrzuciła do swojej przenośnej czarnej dziury, nie było jakoś ku temu okazji. Główny Narrator Tej Rozpoczynającej Się Dopiero Historii pięknie ocenzurował wiadomość dla gawiedzi, ale to dobrze. Nie wszyscy muszą czytać to, co przeczytał Siveneal. Ważne, że zachowany był kontekst przekazu. Kobieta ruszyła więc tam, gdzie napisała bratu: w serce tego parku. Kiedyś było to wspaniałe miejsce, można było tu przyjść z koszykiem i spędzić trochę czasu albo samotnie albo.. Jak się chciało. I choć miejsce nadal było bardzo zadbane, to teraz należało do tych niebezpiecznych raczej, a szkoda.

W zasięgu jej wzroku dostrzegła mężczyznę. Odruchowo włączyła aparat i nagrywanie w telefonie. Skąd w pustym parku nagle wzięła się ta postać? Anielica trzymała telefon mniej więcej na wysokości pasa tak, by nagrać w razie czego tę postać. Nie spodziewała się tego, co zobaczyła i usłyszała. Wzdrygnęła się w momencie, w którym ciszę przerwał kobiecy krzyk, a kruki wytworzyły zamęt. Następnie wzdrygnęła się po raz drugi, gdy za sobą usłyszała ten głos. Sięgnęła pospiesznie po jeden ze swoich noży, odwróciła się i rzuciła bez zastanowienia. Niestety, trafiła gdzieś w drzewo.
- Noż ja. - sarknęła cicho pod nosem, ale urwała przekleństwo. Zatrzymała nagrywanie w telefonie i wykręciła numer do brata. Jeśli tylko się dodzwoniła, nie dała mu dojść do słowa i jednym tchem przekazała mu informację: "Skarbuś, nic mi nie jest, ale w parku przy fontannie przebudziła się nowa anielica. Sytuacja jednak nie wygląda ciekawie, bo przebudził ją NIKT od nas, a nad głowami mamy stado nieprzyjaznych kruków. Nie wiem, co robicie u Egzarchy, ale weź dupę w troki i może przyjedź, proszę? Bo może zaraz być gorąco. Postaram się zgarnąć młodą, choć czuję w powietrzu dziwne napięcie...". Nie rozłączyła się, nie była głupia, czekała na to, co jej protektor powie na to wszystko.
Jeśli nie odebrał, to nagrała mu się na pocztę i dodatkowo wysłała smsa mniej więcej o takiej samej treści. Następnie swoje kroki skierowała w stronę nowoprzebudzonej.
- Hej? - zagadnęła. Była przygotowana w razie czego na różne ewentualności. - Hej, wszystko w porządku?
Chciała podejść tak, by stanąć przodem do młodej anielicy.
 
Narina jest offline