Wróg! – krzyknął Eik podbiegając do strażników – Wróg jest w mieście! Prowadźcie do dowódcy, aby szybko, nie ma chwili do stracenia. – mówił szybko, z przejęciem w głosie - Tam za placem, czai się we mgle, tam giną ludzie. Trzeba ogłosić alarm i wezwać ludzi pod broń! Szybko!
W każdej chwili mogą zaatakować z pełną siłą. – szedł prosto do drzwi garnizonu nie zwalniając kroku, jakby nie obchodziło go to, czy strażnicy uwierzą w jego słowa i pójdą z nim, czy nie. Był zdeterminowany do tego stopnia, że w razie ich odmowy lub opieszałej reakcji, sam zdecydowałby się na postawienie garnizonu w stan gotowości.
Kiedy pracował jako ochroniarz poznał dobrze ich lekceważący i opieszały sposób zabierania się za nowe sprawy. Nikt nie palił się do tego, by nadstawiać za kogoś głowę. Ta sprawa jednak, zdaniem Eika, była zupełnie inna, nie chodziło tu o wysłanie zwykłego patrolu. Bezpieczeństwo miasta mogło być poważnie zagrożone. Tam gdzie jest magia, nic nie jest pewne. |