Willie nie lubił gdy komendant namawiał go na urlop, po piętnastu latach służby robił to tak często że ten postanowił jednak wziąć trochę wolnego.
Zdecydował żę pojedzie do znajomych w Springfield, gdy po drodze postanowił zrobić sobie mały postój w barze "Dolores", jego plany uległy zmianie. Nie był pewny czy ma się cieszyć że nie spędzi urlopu na siedzeniu nad jeziorem z wędką i piwem w ręku, ale oślepiający rozbłysk był o wiele ciekawszy. Wybiegł przed bar by zobaczyć czy nie ma jakiegoś efektu który by świadczył o wybuchu bomby, do czego pasowało by że cała elektronika padła. W około wszyscy dyskutowali co to mogło być, tylko jakiś ćpun i motocyklista dyskutowali o muzyce. Dyskusję przerwał przeraźliwy pisk, przypominał on kod morsa. Lecz z odzyfrowania go wyszedł tylko niezrozumiały bełkot.
-"Ale hoonmmenk tylko begakooalln oni poszla nebajjiil nerbhgca" -I tak w kółko pisk nadawał bełkotanie, tylko trzy słowa coś znaczyły.
-To morse, ale z ogólnego bełkotu tylko trzy słowa są wyraźne, "Ale, Tylko, Oni." Ktoś się domyśla co to może znaczyć? -Powiedział po czym postanowił sprawdzić skąd dochodzi pisk, po drodze wyciągnął pistolet ze schowka samochodu.
__________________ It's only after we've lost everything that we're free to do anything. On a long enough time line, the survival rate for everyone drops to zero. |