Wszystko udało się pozyskać, a drużyna sprawiała wrażenie w miarę zgranej. Co więcej udało się odłożyć pewną kwotę na czas po powrocie, a nawet ewentualne łapówki.
Pozbierawszy również przezornie informacje, dowiedział się, iż na pierwszym poziomie ruin osiedliło się niedawno plemię orków, przewodzone przez swego większego, czarnego
kuzyna. Był ich przynajmniej tuzin i byli bardzo groźni. Karczmarz wyraźnie podkreślał, że niczym wataha wysyłali najpierw słabych, później coraz silniejszych, aż ww najgorszej chwili atakował ich wódz i miażdżył wrogów.
Ponoć kręcili się po północnych korytarzach. Może tam było więcej ofiar?
Z niezbyt wesołymi myślami schodzili w podziemia... Przed nimi znajdowała się wielka, grobowcowa komora i trzy ścieżki. Pomny zdobytych informacji Rolf zaproponował: -Ruszmy na wschód. Może tam będzie nam sprzyjać szczęście |