Gównami przestał się przejmować już dawno, po prostu walił przez łeb gnoja jak był w zasięgu, albo ignorował gdy był dalej. Ot, czasem przypierdalał się jakiś cwaniak mówiący by spróbował uderzyć kogoś swojego rozmiaru. Yav rzecz jasna jako obyty w świecie elf, szedł na rękę takiemu i walił z bańki bez wahania. Często nie trzeba było nawet poprawiać, jako że do ułomków nie należał. - Jak elf to od razu na ziołach muszę się znać? - niemal odwarknął.
Po kilku chwilach dodał: - Znam się... ale nic wam z tego nie przyjdzie, chyba że chcecie żebym was wypchał. Daje gwarancje, że żadne robaki was nie wpierdzielą co najmniej przez rok. |