Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2014, 22:42   #1
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
[Najemnicy II] El Presidente


Godzina 9:30 czasu lokalnego
Sobota, 12 luty 2049
Mexico City, Meksyk


La Cerveceria znajdowało się niedaleko dość cywilizowanego centrum Mexico City, przeolbrzymiej aglomeracji, domu tych wszystkich Meksykanów, którym nie udało się jeszcze przedrzeć do USA. Otwarty bar na jednym ze skrzyżowań korzystał z tutejszego klimatu, w większości składając się z wystawionych na chodnik stolików i krzeseł i schowanej za podniesionymi obecnie antywłamaniowymi żaluzjami części właściwej, gdzie uwijał się barman, a na zapleczu także kucharz. Pomiędzy stolikami przemykał kelner, charakteryzujący się typowym zachowaniem dla niezbyt wykwintnych miejsc.

Timothy Alker tu właśnie polecił im się spotkać, mniej więcej o dziewiątej trzydzieści rano, kiedy dało się bez trudu znaleźć wolny stolik, a przepływające dookoła tłumy z bezpiecznej odległości mijały krzesła, na których się siadało. Lokalne, ostre żarcie i procentowy napitek musieli odstawić na później, detektyw bowiem poinformował ich, że spotkanie właściwe z klientem odbędzie się trochę później. Czekał już na nie, ubrany w białą koszulę z krótkim rękawkiem, czarne spodnie i takie same, błyszczące lekko buty. Dwie z przybyłych na miejsce dziewczyn już go znały i przywitał się z nimi ciepło. Manueli, jedynej prawdziwie ciemnoskórej z całej czwórki, podał dłoń. Przedstawił ją również dwóm pozostałym przedstawicielkom płci pięknej, chociaż wcześniej rozmawiali jedynie przez holofon. Kiedy wszystkie już usiadły i zamówiły, z wyraźną niecierpliwością zerknął na godzinę i westchnął.
- Miał być jeszcze jeden, ale zaczniemy bez niego.

Włączył ekran noszonego na nadgarstku urządzenia i zręcznie zamigał palcami. Chwilę później wszystkie trzy otrzymały potwierdzenie otrzymania wiadomości.
- Nasz potencjalny klient jest bardzo tajemniczy albo bardzo ostrożny. To co wam przesłałem, to umowa. Pragnie, abyśmy wszyscy podpisali ją, zanim spotkamy się z nim bezpośrednio. W tekście mamy zapewnienie, że nie robimy niczego niezgodnego z prawem, że celem jest odnalezienie jego syna. Nie są tu tylko podane szczegóły, gdzie dokładnie mamy go szukać. Płatne: sześćdziesiąt tysięcy eurodolarów za podjęcie się pracy. Do podziału dla wszystkich. Transport opłaca sam, w obie strony. Następne siedemdziesiąt tysięcy za dostarczenie mu syna żywego. Za ciało także zapłaci, ale żeby nie przywoływać złych myśli, nie powiedział ile. Wiem tylko tyle, że jest praktycznie pewien odnośnie tego, że cel znajduje się na jednej z wysp Pacyfiku.

Szybkie przejrzenie umowy faktycznie potwierdzały słowa Alkera. Był tam jeszcze jeden punkt: Ci co ją podpiszą mieli utrzymać tajemnicę odnośnie tego dla kogo pracują oraz kogo szukają. Najwyraźniej potencjalny pracodawca miał zamiar pozostać anonimowym dla wszystkich nie związanych bezpośrednio z poszukiwaniami. Stąd i podpisywanie umowy przed spotkaniem z nim.
Nie przyleciały przecież do Meksyku tylko po to, aby teraz się rozmyślić, prawda?


Godzina ??:?? czasu lokalnego
?????, ?? ???? ????
?????????


Juan obudził się, kiedy promienie słońca wdarły się przez szparę pomiędzy niedokładnie zasuniętymi zasłonami i objęły jego twarz. W pokoju panował półmrok i unosił się jeszcze charakterystyczny zapach seksu, kadzideł i trawki. Głowa pulsowała tępym bólem, a światło raziło przeraźliwie, zmuszając do ponownego zamknięcia oczu. I tak wirowało mu przed oczami. Przez następne kilka minut mógł jedynie leżeć i próbować ogarnąć nieprzyjemne bodźce, odkrywając coraz to nowe. Nadgarstki go bolały. Odkrył, że jedną rękę ma przyczepioną do ramy łóżka kajdankami z różowym futerkiem. Krocze także odczuwało minioną noc. Coś naciskało na jego pełny pęcherz, domagając się wypuszczenia na zewnątrz zbyt dużej ilości płynów.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że za cholerę nic nie pamiętał.

Nie żeby nie wiedział, kim jest. Tak źle nie było. Pamiętał, jak płynął na wyspę. A może leciał? To było coś na Pacyfiku. Ro...Ru… Nie mógł sobie przypomnieć nazwy, pamięć pozwalała przywołać przed oczy tylko wygląd witryny internetowej, którą wygrzebał gdzieś w sieci. Należała do tutejszych bojowników o wolność, proszących o wsparcie. Gdzie rewolucja, tam był i Anzana. Miał nieprzyjemne wrażenie, że to jego przybycie to nie wydarzyło się poprzedniego dnia.

Pokój był gorący i duszny. Zmusił się do powolnego otwarcia powiek, co spotęgowało pulsowanie w głowie. Pierwszym, co zobaczył po przezwyciężeniu oślepiającego blasku, była kobieca twarz. Zamrugał i sprawdził raz jeszcze. Niby kobieca. Odsłonięta do pasa sylwetka ujawniała duże piersi, ale jakby mało naturalne. Nogi i biodra zakryte były kocem, nie pozwalając chwilowo na dalszą eksplorację. Naga, tak samo jak on, ciągle spała, nie każąc mu dzięki temu mierzyć się bezpośrednio z tą nową rzeczywistością. W głowie pozostała pustka, nie umiał przypasować do niej żadnego ze znanych sobie imion.

Spojrzał w drugą stronę. Leżał tam włączony holofon, wyświetlający czarne literki na białym tle. Skoncentrował spojrzenie, rozpoznając swój elektroniczny podpis. To był jakiś kontrakt, zaakceptowany już. Przeczytanie pierwszych zdań pozwoliło zorientować się, że zgodził się na służenie za przewodnika jakimś przyjeżdżającym tu najemnikom.

Co za wspaniały początek dnia!
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 22-09-2014 o 22:53.
Sekal jest offline