Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2014, 18:30   #3
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Nie mogę tego przyjąć...
- Nawet nie myśl o tym, żeby odmówić! To nie pozwoli na to, czego najbardziej potrzebujesz, ale nie zamierzam dowiedzieć się, że ryzykowałam na darmo!
Paula była zdenerwowana, chodząc w te i wewte po niewielkim pokoju. Trzy kroki w przód, obrót i kolejne trzy kroki. Miała na sobie jeszcze ten sam top co w Kolumbii.
- Ja już osiągnąłem w życiu wiele...
- Tato, przestań! - znowu nie dała mu skończyć, krzycząc ze złości. - Weźmiesz to i pójdziesz na operację!
Wypuścił głośno powietrze, widząc łzy w kącikach jej oczu powstałe ze złości lub zmartwienia.
- Dobrze. Zrobisz to ponownie...?
To nie było pytanie, zdała sobie sprawę, gdy kiwnęła już głową potakująco.

***

Podeszła do stolika swobodnie, częstując jakiegoś latynosa ostrym spojrzeniem. Z uśmiechem przywitała się z Timothym i JP, całując ich oboje w policzek. Ciemnoskórej się przedstawiła i wybuchnęła śmiechem słysząc entuzjazm.
- Nietutejsza - mrugnęła do niej. - Słyszą angielski, więc zapłacisz jak za czysty alkohol a piła będziesz sam sok. Proponuję od razu go zamówić.
Wydawała się rozluźniona i trochę odmieniona. Włosy nie były już kręcone i miały ciemniejszą, zbliżoną do kasztanowego barwę, sięgając zaledwie do ramion. Szczupła sylwetka o niewielkim biuście, ubrana w szerokie spodnie w kolorze khaki, wygodne sandałki i czerwoną bluzkę, nie zmieniła się przez miesiąc, jaki upłynął od akcji w Kolumbii. Średni wzrost także nie robił wrażenia, ciało za to zdradzało dużą ilość zażywanego ruchu.

Zamówiła to samo, co polecała Manueli i czytała umowę, szukając przede wszystkim jakiś kruczków. Alkerowi zdążyła już trochę zaufać, ale co dwie pary oczu to nie jedna. Zdziwiona spojrzała na ciemnoskórą po kolejnym wybuchu entuzjazmu. Aż zaczęła się zastanawiać, czy do kompletu z JP nie będą stanowiły wybuchowej mieszanki. Zignorowała na razie uwagę o nietraceniu czasu.
- Uważasz, że nasz klient może być stąd, z Meksyku? - spytała Timothego. - To jak moja druga ojczyzna, mieszkam tu od dość dawna. Moi rodzice mają tu dom, w każdym razie - poprawiła się, bo częściej jej tu nie było niż była. - Zastanawia mnie, czy może okazać się jakimś typem spod ciemnej bramy. W stylu Goito, nie chcąc się przyznać, że jego syn zniknął i osłabił wypracowane we krwi imperium. Co nam grozi za zerwanie umowy? Co grozi jemu? I pozostaje jeszcze sprawa zaliczki, w lokalnej walucie. Powinien sobie zdawać sprawę, że pewne rzeczy chcielibyśmy negocjować.

Uśmiechnęła się, sama do siebie. Poczuła się prawie jak weteranka, zaledwie po jednej misji. Przecież "nowa" jak ją w myślach chwilowo nazywała, nie musiała od razu wiedzieć jak bardzo niedoświadczone w tych sprawach są razem z JP.
 
Lady jest offline