Charakterystyczny dźwięk przeładowania strzelby i późniejszy huk przestrzelonego zamka zagrzmiał w momencie kiedy skończyłaś tkać swoją sieć iluzji.
Do środka wszedł mężczyzna ubrany w czarny skórzany płaszcz w dłoni trzymał obrzyna którego lufa wciąż dymiła.
- Na litość Boską Jaques co się tutaj stało ?!- zapytał lekko piskliwym głosem mężczyzna ubrany w dres, stał on za tą żałosną kopią „blade'a” od siedmiu boleści. Łowca rozejrzał się po mieszkaniu. Powoli podszedł do Liliany przyklęknął nad udającą martwą wampirzycą.
- To właśnie jest sprawka wampira na którego polujemy. To jest wojna, a to kolejna ofiara. Teraz cała wiedza, którą przekazał nam mistrz pokrywa się z rzeczywistością.
Łowca wstał i popatrzył przez okno. Łuna ognia oraz niebieskie błyski syren policyjnych przecinały ciemność. Rozległy się strzały. Kolejna butelka z benzyną trafiła tym razem w radiowóz.
Zza przymrużonych powiek dostrzegłaś jak wynurzają się z ciemności dwaj spokrewnieni. Dwa szybkie strzały z pistoletu z tłumikiem i pierwsze polowanie łowców zakończyło się równie szybko jak się rozpoczeło.
Zabrakło im cierpliwości i ostrożności. Klon „Blade'a” upadł na ziemię z dziurą w czaszce. Drugi z łowców zdążył się tylko obrócić i skończył tak samo jak jego poprzednik.
Do mieszkania wszedł kolejny spokrewniony ubrany w markowy garnitur. Dwaj pozostali opuścili dymiące lufy swojej broni podręcznej, tęczówki jednego spokrewnionego świeciły na czerwono. Mężczyzna w garniturze wyciągnął z papierośnicy cygaretkę oraz zapalniczkę.
Zapalił i zaciągnął się dymem. Powoli wypuścił go z swoich martwych płuc.
- Kurwa jak ja nie cierpię tej roboty. Pieprzeni amatorzy, a sam „wesołek” nam zwiał jak zawsze...- Mężczyzna z czerwonymi oczami podszedł i nachylił się przed Ravnoską.
- Tę szefie ta ślicznotka żyje – „Szef” Wypuścił kolejny kłąb dymu z ust i przyjrzał się kobiecie.
- Wy dwaj rozejrzeć się po mieszkaniu...- Rozkazał swoim sługusom, a sam uśmiechnął się przyjaźnie. Jak przystało na dżentelmena pomógł Ci wstać. |