Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2014, 21:06   #10
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Niclas Steiger
Słońce powoli chowało się już za horyzontem, a ciemne chmury zbierały się na nieboskłonie. Dzień może niezbyt owocny, okazał się być męczący i wypełniony zadaniami, z którymi musiał radzić sobie jakoś wędrowny czarodziej. I choć nie wszystko musiało mu się podobać, to jednak trzeba było utrzymywać pewną fasadę i pozory. Na szczęście jednak teraz, Niclas mógł zająć się swoimi badaniami. Laboratorium okazało się idealnym miejscem, gdzie mógł się on odprężyć, oczyścić umysł a przede wszystkim spokojnie przeanalizować pewne informacje, które do tej pory udało mu się pozyskać.


Położone w najniższych partiach budynku, pokój był ten oddany na własność Niclasowi. Tylko on miał klucz do niego, dzięki czemu, mógł on się zamykać od środka. To dawało mu poczucie pewności, że nikt nie powołany nie wejdzie bez zaproszenia. Przestronne laboratorium było wyposażone we wszelakiej wielkości menzurki, fiolki, pipety, wagi, próbówki czy ubrania ochronne. Na stołach walały się przeróżne szkice, schematy, tablice czy zapiski, z których nie rzadko mag korzystał, próbując przeróżnych form łączenia składników..w sobie tylko znanym celu.
Także nie było problemem w uzyskaniu najprostszych materiałów, bowiem o to dbała Gildia Alchemików. Ich rozległe kontakty pozwalały także na dostęp do pergaminów, traktatów i ksiąg alchemicznych jak choćby “Portas fornacis” czy arabskie dzieło “Daniszname”. Te trudniejsze do zdobycia składniki, trzeba było już załatwiać jednak na własną rękę, lecz dzięki protekcji Mistrza, Steiger miał praktycznie dostęp do wszystkiego.

Kolejną zaletą pomieszczania, było ukryte pomieszczenie, które znajdowało się po lewej stronie od wejścia. Biblioteczka wypełniona księgami, stanowiła idealny kamuflaż, dla tajnego pomieszczenia. Nie było ono za wielkie, bowiem mogła wejść i przebywać tam jedna osoba praktycznie. Natomiast można było tam trzymać eliksiry czy księgi, których znalezienie mogło sprowadzić kłopoty oraz nie potrzebne pytania. Na szczęście Herr Steiger nie posiadał, na razie takich rzeczy.

Wieczorny eksperyment ponownie nie zapowiadał się jakoś ekscytująco. Mieszane ze sobą przeróżne składniki, w różnych to kombinacjach i pojemności i podgrzewane na ogniu, wydawały się początkowo nie łączyć ze sobą. Jeden składnik zdawał się górować nad pozostałymi, wypierając je lub anihilując ich obecność. Czarodziej nie chcąc do tego dopuścić zaczął splatać wiatry magii, i nasączać za pomocą nich składniki. Wszystko zaczęło bulgotać, paląc się na wolnym ogniu, a składniki zaczęły się łączyć. Powoli i systematycznie. Niclas musiał skupić swoją wolę, by utrzymywać ten stan rzeczy jak najdłużej, dopóki wszystko nie połączy się równomiernie. Czas mijał nieubłaganie, a ziarenka w klepsydrze przesypywały się powoli. Z kociołka, w którym zachodził ów proces, zaczął wydobywać się dym. Pierw czerwony, potem czarny by na końcu stał on się zielony.


Znaczna część cieczy po prostu podczas gotowania wyparowała, ale pozostała ilość wystarczyła by napełnić jeden mały flakonik. Od mikstury można było wyczuć magię, lecz jej emanacja była strasznie chaotyczna, bowiem wciąż się zmieniała. A to raz dominował w niej Chamon, by po chwili można było wyczuć w niej szalejącą siłę Dhar, by po chwili dominował Ghur. Sama ciecz była bezwonna, choć jej kolor był połączeniem złota i grafitu. Alchemik wziął kroplę do pipety i upuścił na szkło, lecz nic się nie stało. Nie było to ani nic żrącego czy kwasowego.

Niclas miał jednak pewność, że odkrycie owej substancji przez kogoś z Kolegium lub Gildii, może prowadzić do niepotrzebnych pytań. Na dalsze jednak badania nie miał już siły. Pot spływał mu obficie po czole, a ręce drżały. Także wzrok zdawał się być słabszy, jakby zamglony. Oparł się rękoma o blat stołu by nie upaść. Zmęczenie było silniejsze niż przypuszczał.

Ava Falke

Stary Kwartał była dość dobrze znana Avie, przynajmniej ze słyszenia. Biedota, bezdomni, którzy szukali swojego kąta w starych, poniszczonych budynkach. Nawet Straż Miejska rzadko tam zagląda, bowiem wiele rzeczy które ma tam miejsce, jest nielegalne. Oczywiście to wszystko dzięki łapówkom. Smród, ubóstwo, przemykające w ciemnych uliczkach cienie. To wszystko sprawiało, że Avie nie podobało się tam przebywać zbyt długo. Szukając igły w stogu siana, czy Foula, który umiał dobrze kryć się i nie rzucać się w oczy, Ava trafiła do “pod-murza”. Ta część Kwartału, znajdowała się we wschodniej części Middenheim, tuż przy samym murze. Mur co nie dawno dopiero odbudowano, tak samo jak i bramę wschodnią choć większość budynków nadawała się do wyburzenia. Domy bez drzwi, okien, dachów. Bezdomni nocujący w każdej możliwej norze, byle deszcz nie padał na głowę. Nawet na dachach, ludzie stawiali prowizoryczne pomieszczenie, z kilku desek, jakiś kartonów czy czegokolwiek co mogło dać złudzenie “czterech” ścian.


Prostytutki, brzydkie, stare, w poniszczonych ubraniach i zapewne z każdą możliwą chorobą, oferowały swoje ciało, za drobną opłatą. Złodziejaszkowie czający się w zakamarkach, obserwujący “gości”, by w dogodnym momencie okraść ich z dobytku. Tu nawet odzienie miało swoją cenę.
Ava obserwowała to wszystko z niesmakiem, i czujnością by w razie kłopotów nie dać się zaskoczyć. Jej pewna siebie postawa, uzbrojenie musiały dać paru głowom do namysłu, bowiem nikt jej nie śmiał zaczepić. Natomiast ona nie miała z tym problemów. Za parę pensów zyskała sobie dodatkowe dwie pary oczów i uszu, które zostały powiadomione jak się z nią skontaktować, gdyby dowiedziały się czegoś pożytecznego.
Nikt o kimś takim jak Faul nie słyszał, choć jeden bezdomny zwrócił uwagę, że kilka osób zniknęło w ciągu paru dni. Podobno kręcili się koło miejsca, gdzie przed Burzą stała Rzeźnia Fleischera. Niegdyś była to główna rzeźnia w mieście. Tu sprowadzano zwierzęta hodowlane, zarzynano, sprawiano, a mięso wysyłano na targowiska miejskie. Podczas oblężenia rzeźnia została zniszczona przez jeden z pocisków piekielnego działa, a w jej miejscu znajduje się sporej wielkości krater. Skała w tym miejscu jest stopiona i sczerniała, a wokół wyrosło kilka roślin. Niestety te, zmutowały w dziwny sposób - ich liście przypominają ręce, mają zatrute kolce, zaś niektóre kwiaty przypominają ludzkie twarze i wydają z siebie ciche jęki. Choć są one ustawicznie wypalane, to bez przerwy odrastają. Chodzą plotki nawet, że ktoś widział tam ogromne szczury i gdy tylko zapada zmrok, opuszczają one swe nory i ruszają na żer.

Widząc, że zbliża się prawie północ, a na ulicach powoli zaczęło robić się dziwnie tłoczno, Ava postanowiła wrócić do swojego pokoju. Dzięki cynkowi od Jensa wiedziała co się święci, choć świadomość, że ulice spłyną krwią jakoś jej nie niepokoiła.

19 Ulriczeit.Rok 2522 KI.

Ranek, tak jak przewidywała Ava, przyniósł chaos i wiele śmierci. W Starym Kwartale doszło do wojny gangów, o władze nad tą częścią miasta. Chodziło o wpływy z nielegalnego i legalnego handlu, prostytucji, wymuszeń czy kradzieży. Trup ścielił się gęsto, wezwana na miejsce Straż Miejska, niestety nie zapobiegła przelewowi krwi. A nawet więcej, sami stali się atakiem obu grup, które po tym jak wybiły znaczną część załogi, ponownie rzuciły się sobie do gardeł. Plotki zaczęły głosić, że zwycięzcą okazał się niejaki Joachim Schreder. Jednak kim był, owiane było tajemnicą.


Ulice Starego Kwartału spłynęły krwią, i Schutzmann, musiał zabrać ze sobą znaczną część oddziałów ochotniczych, strzelców i części rycerzy zakonnej by móc spokojnie ocenić straty. Poza stratami w ludziach, część budynków gdzie mieszkali bezdomni, została w nocy podpalona. Znaczna część z nich nie zdołała uciec. Czcigodna Gildia Prawników również ucierpiała podczas starć. Część pokoi została podpalona, na szczęście jednak szybka interwencja, zapobiegła większym stratom. Sytuacja zaczęła robić się coraz poważniejsza.

W następstwie tego, każdy ważniejszy szlachcic, urzędnik, magister został “obdarzony” prezentem w postaci ochroniarza. Na ulicach poza strażą miejską, porządku zaczęła pilnować straż zakonna i uzbrojone formacje żołnierskie. Magistrowie Prawa zarządzili spotkanie. Po zmierzchu nie wolno było pokazywać się na ulicach. Złamanie tego edyktu, groziło więzieniem i innymi konsekwencjami. Szlachcice głośno żądali doprowadzenia winnych przed sąd, a także częstsze patrole w mieście. Oczywiście, mieli na myśli te bogatsze i majętniejsze dzielnice. Los plebsu, mimo tak ciężkich czasów, nadal ich mało obchodził.
Będący pod presją możnych Schutzmann, wstrzymał darmowe dostawy posiłków zarówno do Starego Kwartału jak i Starego Rynku.

Ava mogła się lada moment spodziewać wezwania do koszar. Proces szkolenia rekrutów zaczął mieć priorytet w mieście. Naciski ze strony szlachty, poparte autorytetem Magistrów Prawa, i głównych przywódców wszelkich Gildii, sprawiły że, Ulrich miał zacząć szukać wsparcia u najemników.

Na domiar złego, na terenie Zielonego Parku [Grunpark] doszło do kilku poważniejszych zatruć. Chorzy podobno pobrali wodę ze znajdującej się na jego terenie fontanny, by w nocy wymiotować krwią, dostać straszliwej biegunki, oraz trząść się z zimna. Chorzy zostali zabrani do świątyni Shalyi, która ma się nimi zaopiekować. Możliwość, iż woda może być zatruta, sprawiła, że obozujący tam uchodźcy, zaczęli szukać innego miejsca do zamieszkania. Znajdujące się tam obozy, szałasy przyjmują pod swym dachem, więcej osób niż mogą pomieścić.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline