Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2014, 18:26   #5
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
4. Lokacje

Nashville

No byłem, jak wszędzie. Bez sensu o nich nawijać. Teraz to ruiny. No może mniej zniszczone, bo podczas wojny nie dostali tak po dupie, jak większe miasta. Ale i tak ostatnimi dniami przyjęli swoją porcję ołowiu. Generalnie dobrze tam chłopakom szło, przez ostatnie dziesięć lat. W ostatnim roku wszystko poszło się jebać. Wcześniej robiliśmy z nimi interesy, teraz średnio mają czym płacić.
Widzisz ósemkę na tej kurtce? No, widzę, że w końcu świta. Ósma Mila, chłopaku. Jeżdżę dla nich. Prowadzę jednego z tych zajebistych tirów z parkingu. No wiadomka, że jestem z Detroit, a co? Nieważne, człowieku.
Wcześniej handlowali kukurydzą, zbożem, tego typu gównem, tyle, że na dużą skalę. Nikt nie mógł ich ruszyć, bo były tam trzy duże garnizony gwardii narodowej i zajebiście dużo sprzętu. Wieśniaki nauczyli się go używać i tylko tam zobaczysz gości ze SCARami i w kamizelkach kuloodpornych pilnujących prosiaków. Byłem, nie zalewam. Mieli chłopaki jak się bronić, to pozjeżdżało się tam dużo ludu, a gangerzy omijali to miejsce z daleka. Ziemia nadawała się do uprawy, rąk do pracy było dość i gdyby ktoś próbował im to zabrać to miejscowi potrafili ogarnąć temat. Zresztą mało, który debil próbował ich stamtąd wykurzyć.
Więc mieli tam trzy główne enklawy. Se je kreacyjnie nazwali. Pineville, Nashville i Amityville. Nashville było największe, Pineville ciągle się broni, a Amityville rozpieprzyli. Kto? No mutki, kurwa ich wszystkich mać. Z jakiegoś powodu tam ściągnęły i nie przejmując się tym, że tamci to niezłe skurczybyki, spuściły ostry wpierdol tubylcom. Trwa tam teraz regularna wojna. Która by się pewnie skończyła już dawno malowniczą eksplozją tego zadupia i paradą zwycięstwa tych mutanckich ścierw, gdyby nie burmistrz Nashville. Facet podobno pojawił się niedawno, na miejsce starego, któremu kula wyrwała kawałek kręgosłupa i gość robi dobrą robotę. Nie, żebym sądził, że dadzą radę mutkom, ale trzeba przyznać, że się chłopaki trzymają tam dzielnie.
  • Nazwa: Nashville
  • Liczba mieszkańców: Według informacji sprzed roku, około tysiąca w Nashville, około dwóch we wszystkich trzech enklawach.
  • Zajęcia: Farmerzy, Handlarze, Żołnierze
  • Przywódcy: Caden Cotard
  • Stosunek do obcych: Bardzo mile widziani łowcy mutantów i inni specjaliści. Do wszelkich innych podchodzą nieufnie.
  • Sprzęt: Aktualnie nic, czym pozwoliliby sobie na handel. Ogólnie sprzęt rolniczy, dużo sprzętu wojskowego, gamble, które można standardowo znaleźć w ruinach dawnego miasta.
  • Żywność: Nashville to tereny rolnicze, powinny mieć jej dużą ilość.
  • Zapotrzebowanie: Wojownicy, Medycy, Specjaliści, amunicja, środki opatrunkowe, paliwo



Misja Ojca Gianni


Są jeszcze na tym świecie ludzie, którym zależy. Jednym z nich jest Ojciec Gianni. Żarliwy katolik, który zebrał dookoła siebie kilkunastu wiernych, którzy potrafili obsługiwać karabin bądź skalpel i z ich pomocą oczyścił ze wszelkiego plugastwa dawną klinikę.
Oferując usługi swoich lekarzy, którzy wkrótce zasłużyli na miano Aniołów Miłosierdzia, udało mu się zawiązać umowy handlowe ze wszystkimi większymi osiedlami w ruinach Nashville, które za pomoc medyczną płacą amunicją, żywnością, lekami i wszelkimi towarami potrzebnymi misji do dalszego istnienia. Tym samym misja gromadząc majątek, osiągnęła dużą niezależność, dzięki czemu Ojciec Gianni może pozwolić sobie na przyjmowanie bezpłatnie uchodźców, którzy tłumnie uciekają przed wojną pomiędzy ludźmi i mutantami. Co warte zaznaczenia, Ojciec wpuszcza do kliniki każdego – niezależnie od rasy, religii i mutacji. Tym samym misja uchodzi za neutralną przystań w wojennej zawierusze.

Nazwa: Misja Ojca Gianni
Liczba mieszkańców: kilka osób z personelu medycznego, kilkunastu strażników i duża grupa uchodźców, którzy potrzebują pomocy misji.
Zajęcia: Lekarze, Najemnicy
Przywódcy: Ojciec Gianni
Stosunek do obcych: Przyjmują praktycznie wszystkich uchodźców w zamian za skromne opłaty, bądź pomoc w utrzymaniu miejsca. Poważne gamble otrzymują od enklaw.
Sprzęt: Misja umiejscowiona jest w dawnym szpitalu, z tego powodu posiada dużą ilość przedwojennego sprzętu medycznego, który nie jest jednak na sprzedaż. Najemnicy strzegący miejsca często handlują amunicją i bronią.
Żywność: Za usługi wykształconego personelu medycznego Ojciec Gianni każe dostarczać enklawom m.in. pożywienie. Na terenie misji jest też małe pole i kilkanaście zwierząt, co dostarcza żywności jej personelowi.
Zapotrzebowanie: Najemnicy, amunicja, środki opatrunkowe, leki, żywność



Plac wymian


Znajdowali się na niewielkim placu pomiędzy ruinami dawno już zawalonych budynków mieszkalnych. Miejsce było oczyszczone z gruzów. Prowadziły do niego cztery ścieżki wśród zawalisk. Z wszechobecnych śladów bytności ludzkiej, można było wywnioskować, że często odwiedzali je podróżni. Dookoła nich w pewnych odległościach od siebie stały prymitywne wozy, wykone z drewna, blachy i karoserii wraków samochodowych, wypełnione różnorakimi gratami. Przez wąskie szlaki wytyczone w gruzach na plac ściągały homary, taszcząc na sobie ogromne plecaki.

Nazwa: Plac wymian
Liczba mieszkańców: W zależności od ilości podróżnych, którzy w danej chwili zatrzymują się w okolicach placu, ta liczba waha się od kilku do kilkudziesięciu osób. Zdecydowanie jest ona większa w cieplejsze i suchsze miesiące, kiedy szlaki prowadzące do tego miejsca są przejezdne i umożliwiają szybką podróż nawet większym karawanom.
Zajęcia: Najemnicy, Handlarze
Przywódcy: Brak formalnego przywódcy. Plac wymian jest miejscem neutralnym (co nie oznacza, że nie dochodzi na jego terenie do sporadycznych walk) i żadna ze stron nie próbuje przejąć go na własny użytek. Spowodowane jest to pewną tradycją, według, której Plac nigdy nie miał swojego formalnego zarządcy, jak i jego położeniem. Dla ludzi jest zbyt blisko osiedli mutantów, by zaryzykować utrzymywanie tak wysuniętego stanowiska, dla mutantów jest on zbyt oddalony od najważniejszych szlaków komunikacyjnych, by zdecydować się na jego stałą okupacje.
Stosunek do obcych: Na placu kręcą się tylko obcy, którzy zawsze są tu mile widziani.
Sprzęt: Większość karawan, które mijają to miejsce oferują bardzo różnorodny sprzęt na wymianę. W większości przypadków sprzedają go jednak hurtowo w ilościach przekraczających możliwości prostych podróżników. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z drobnymi handlarzami i często przebywającymi tu najemnikami. Ci są w stanie mieć na sprzedaż dosłownie wszystko.
Żywność: Plac wymian leży w opuszczonej części ruin Nashville, tym samym nie można liczyć tu na stałą dostawę żywności z upraw, bądź hodowli żadnej z enklaw. Tym samym żywność (oraz wodę) można sprzedać tu po korzystniejszej cenie. Wynika z tego jeden oczywisty problem. Na Placu Wymian jest ona zdecydowanie droższa, niż w enklawach.
Zapotrzebowanie: Żywność, amunicja, leki. Ze specjalistów na placu zawsze w cenie były usługi lekarzy i najemników, a gdy szlaki są przejezdne to dobrze zarobić mogą tu mechanicy.




Brama

Brama jest ostatnim przystankiem przed Misją Ojca Gianniego w drodze prowadzącej z ruin. Obsadzona jest przez dwudziestu Tarczowników dowodzonych przez młodą, atrakcyjną dziewczynę – Tildę. Koczuje tutaj około sześćdziesięciu uchodźców, czekających na otwarcie wejścia do Misji.

Aktualnie sytuacja jest bardzo napięta. Czekający protestują domagając się natychmiastowego wpuszczenia do środka. Żołnierze odmawiają, zasłaniając się możliwością przeniesienia przez tamtych chorób zakaźnych i rozkazami płynącymi z Nashville. Na razie udaje się im, zatrzymywać protestujący tłum.

Jednakże z dnia na dzień, ogólny stan uchodźców pogarsza się. Nie ze względu na choroby, ale brak dostępu do żywności. Najgorsze przypadki wycieńczenia transportowane są przez lekarza – Anioła Miłosierdzia do szpitala Misji. Pojawia się on raz dziennie, zawsze ten sam, w późnych godzinach wieczornych.

Brak żywności i postępujące zagłodzenie są największą tragedią uchodźców, którzy utknęli przed Bramą. Ludzie ci musieli przejść wiele kilometrów od Pinville, przez ruiny, aż do tego miejsca. Ciężka wędrówka odcisnęła na nich swoje piętno, co więcej pochłaniając większość zapasów. Co więcej, są to najczęściej najsłabsi mieszkańcy zniszczonej Enklawy, którzy nie potrafili dotrzymać tempa pierwszemu, głównemu pochodowi uchodźców.
Sami Tarczownicy również nie wyglądają na dobrze dożywionych, jednakże ich sytuacja nie jest nawet w połowie tak dramatyczna jak przybłędów. Często też odsprzedają swoje racje i dostęp do wody w zamian za gamble należące do przybyłych.

Nazwa: Brama
Liczba mieszkańców: Garnizon Bramy składa się z 20 Tarczowników. Samych uchodźców jest dużo więcej – około 60 osób.
Zajęcia: Wśród Tarczowników znaleźć można typowe profesje dla tej grupy. Głównie żołnierzy, ale także mechanika, radiooperatora, a nawet sanitariusza. Wśród uchodźców większość stanowią farmerzy z Pineville – można wśród nich znaleźć wielu ludzi parających się różnymi profesjami.
Przywódcy: Dowódcą Tarczowników jest Tilda. Inne grupy mają swoich liderów, jednakże nie jest to nikt wyróżniający się.
Stosunek do obcych: Kolejni przybywający uchodźcy są ewidencjonowani i wciągani na listę, według której ma odbyć się wpuszczanie na szlak dalej idący w stronę Misji.
Sprzęt: Na Bramie za żywność można kupić wszystko. Od amunicji, przez sprzęt rolniczy, do kobiet.
Żywność: Brak, bądź bardzo ograniczona. Wydaje się, że większe zapasy mogą posiadać Tarczownicy.
Zapotrzebowanie: Dramatyczne zapotrzebowanie na żywność i tylko odrobinę mniejsze na leki.

 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 29-12-2014 o 19:49.
Lost jest offline