Na dosyć dziwną propozycję sir Raisona, długouchy zareagował uniesieniem brwi. Z pewnością nie zrozumiał żartu.– Nie wiem jakby to miało nam pomóc w całej tej sprawie.
- Co do tuneli, to nie mam nic przeciwko. Tylko, że nie wiadomo gdzie nas one wyprowadzą, a ja chciałbym odzyskać swego konia.
- O właśnie - rzucił Raison - Mi mego wiernego Bucefała odzyskać mus. La nécessité.
- A gdzieście zostawili, na zamku czy przy bramie?- powiedział Wolfgang, marszcząc brwi. Czy konie są dla nich ważniejsze od życia? Rynsztunek wszak ze sobą mają.
- W zajeździe zostawiliśmy, o ile dobrze pamiętam - zwrócił uwagę Raison - A bez konia, to ja nie rycerz jestem.
W końcu kto to widział - rycerz na piechotę lecący.
- Być może wyjście z tuneli znajduje się niedaleko miasta. W takim wypadku moglibyśmy wrócić bez większego problemu po konie. Nawet jak będą pilnowane, to nikt się nas z tamtej strony nie będzie spodziewać… - powiedział dość niepewnie Noah. Raison klepnął elfa po plecach wyrażając zgodę. Krasnolud niebezpiecznie zamiótł włosami po kocich łbach. Wolfgang pokręcił głową.
- Jak nas szukają to konie pewnie od razu skonfiskowali, albo się przy zajeździe czają na nas.
- Wolfgang, ty to porządny chłop jesteś, ale defetysta niepomierny. Jak to mawiała moja babka - nie ma to jak dénigrement – odrzekł rycerz.
I znowu trudne słowa, dla prostego bohatera.
- Ja nic nie defetysuje, czy cuś, ale wiem jak się robi obławy- powiedział Eisenhauer.- Przecież pierwszym miejscem gdzie będą na nas czekać, to stajnie i zajazdy, byśmy nie mogli się oddalić zbyt szybko.
- Oni chyba myślą, że my nadal gdzieś śpimy. Jeżeli uda nam się szybko wydostać z miasta to może jeszcze nie natrafimy na zbyt duży opór przy zajeździe - odrzekł długouchy. Nie miał zamiaru tak po prostu oddawać swego konia.
- No, niektórzy z nas jeszcze śpią. Nie Hakri? - zapytał Garamont. Noranson nie odpowiedział. - A poza tym, Noah ma rację, oni nie wiedzą jacy my twardzi. I jak szybko trzeźwiejemy.
- Lutz i reszta zapewne wiedzą… - Stwiedził Noah smutno, w dalszym ciągu nie mogąc się pogodzić ze zdradą towarzyszy.
- Cóż, ja konia nie mam, więc i tak tunelami przejść muszę- zauważył Wolfgang. - Bo jak wy galopem popędzicie do bram, to ja za wami będę tylko na giczołach pędzić, a to raczej daje małe szanse na przeżycie.
- Brak wiary, Wolfie, przez Ciebie przemawia- rzekł Raison - Tyś szybki przecie.
Po czym, już całkiem serio, dodał:
- Ewentualnie mógłbym cię wziąć na koń… albo Noah cię weźmie. A ja wezmę Ethel.
Uśmiechnął się na samą myśl.
- To może ja spróbuje przekraść się przez mury, a potem szybko dostać się do zajazdu. A wy w tym czasie przeszlibyście tunelami. Samemu raczej uda mi się przemknąć szybko między strażnikami - zaoferował Noah.
- To jest myśl!- zawołał Wolf, słysząc pomysł Noaha. -Tylko chadko się tak rozdzielać, ale mus to mus.
- To niech Beppe z Tobą idzie, on zwinny, skradać się umie równie jak ty, dobrze - zaproponował, zadowolony z pomysłu elfa, Garamont.
Potrząsnął Hakrim:
- A ty druhu? Jak sądzisz?
Krasnolud nie odpowiedział. Niektóre pytania Garamonta należało zbywać. Albo spać, gdy je zadawał. |