Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2014, 20:43   #3
Earendil
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Na dosyć dziwną propozycję sir Raisona, długouchy zareagował uniesieniem brwi. Z pewnością nie zrozumiał żartu.– Nie wiem jakby to miało nam pomóc w całej tej sprawie.

- Co do tuneli, to nie mam nic przeciwko. Tylko, że nie wiadomo gdzie nas one wyprowadzą, a ja chciałbym odzyskać swego konia.

- O właśnie - rzucił Raison - Mi mego wiernego Bucefała odzyskać mus. La nécessité.

- A gdzieście zostawili, na zamku czy przy bramie?- powiedział Wolfgang, marszcząc brwi. Czy konie są dla nich ważniejsze od życia? Rynsztunek wszak ze sobą mają.

- W zajeździe zostawiliśmy, o ile dobrze pamiętam - zwrócił uwagę Raison - A bez konia, to ja nie rycerz jestem.

W końcu kto to widział - rycerz na piechotę lecący.

- Być może wyjście z tuneli znajduje się niedaleko miasta. W takim wypadku moglibyśmy wrócić bez większego problemu po konie. Nawet jak będą pilnowane, to nikt się nas z tamtej strony nie będzie spodziewać… - powiedział dość niepewnie Noah.

Raison klepnął elfa po plecach wyrażając zgodę. Krasnolud niebezpiecznie zamiótł włosami po kocich łbach.

Wolfgang pokręcił głową.

- Jak nas szukają to konie pewnie od razu skonfiskowali, albo się przy zajeździe czają na nas.

- Wolfgang, ty to porządny chłop jesteś, ale defetysta niepomierny. Jak to mawiała moja babka - nie ma to jak dénigrement – odrzekł rycerz.

I znowu trudne słowa, dla prostego bohatera.

- Ja nic nie defetysuje, czy cuś, ale wiem jak się robi obławy- powiedział Eisenhauer.- Przecież pierwszym miejscem gdzie będą na nas czekać, to stajnie i zajazdy, byśmy nie mogli się oddalić zbyt szybko.

- Oni chyba myślą, że my nadal gdzieś śpimy. Jeżeli uda nam się szybko wydostać z miasta to może jeszcze nie natrafimy na zbyt duży opór przy zajeździe - odrzekł długouchy. Nie miał zamiaru tak po prostu oddawać swego konia.

- No, niektórzy z nas jeszcze śpią. Nie Hakri? - zapytał Garamont. Noranson nie odpowiedział. - A poza tym, Noah ma rację, oni nie wiedzą jacy my twardzi. I jak szybko trzeźwiejemy.

- Lutz i reszta zapewne wiedzą… - Stwiedził Noah smutno, w dalszym ciągu nie mogąc się pogodzić ze zdradą towarzyszy.

- Cóż, ja konia nie mam, więc i tak tunelami przejść muszę- zauważył Wolfgang. - Bo jak wy galopem popędzicie do bram, to ja za wami będę tylko na giczołach pędzić, a to raczej daje małe szanse na przeżycie.

- Brak wiary, Wolfie, przez Ciebie przemawia- rzekł Raison - Tyś szybki przecie.

Po czym, już całkiem serio, dodał:

- Ewentualnie mógłbym cię wziąć na koń… albo Noah cię weźmie. A ja wezmę Ethel.

Uśmiechnął się na samą myśl.

- To może ja spróbuje przekraść się przez mury, a potem szybko dostać się do zajazdu. A wy w tym czasie przeszlibyście tunelami. Samemu raczej uda mi się przemknąć szybko między strażnikami - zaoferował Noah.

- To jest myśl!- zawołał Wolf, słysząc pomysł Noaha. -Tylko chadko się tak rozdzielać, ale mus to mus.

- To niech Beppe z Tobą idzie, on zwinny, skradać się umie równie jak ty, dobrze - zaproponował, zadowolony z pomysłu elfa, Garamont.

Potrząsnął Hakrim:

- A ty druhu? Jak sądzisz?

Krasnolud nie odpowiedział. Niektóre pytania Garamonta należało zbywać. Albo spać, gdy je zadawał.
 
Earendil jest offline