Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2007, 20:31   #5
Wernachien
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna

Gdy Joanna otworzyła oczy zegar wskazywał godzinę 11:16. Przeciągnęła się mocno i leniwie usiadła na brzegu łózka. Firanka lekko kołysała się pchana podmuchami powietrza wpadającego przez uchylone okno do pokoju. Było chłodno. Opuszczenie wygrzanej przez godziny pościeli groziło zawsze potwornym nastroszeniem włosków na ciele.

"Brrr.... gęsia skórka" - pomyślała pocierając ramiona.

***

Dwadzieścia minut później wracała już ze sklepu ze świeżymi bułeczkami w papierowej torbie i twarożkiem na śniadanie, szczypiorek i kawa czekały w domu. Była w dobrym nastroju - dzień był jasny, w sklepie nie było kolejki, a samochód stał tam gdzie go wczoraj w nocy zostawiła - "100tys. powodów by na wstępie nie nazwać dnia spieprzonym" - uśmiechnęła się do tej myśli i obiecała sobie, że od dzisiaj będzie te powody uwieczniać na zdjęciach i wieszać na lodówce. Myśl o kupnie aparatu ucieszyła ją jeszcze bardziej, kupowanie sprzętu zawsze wprawiało ją w dobry nastrój.

***

Usiadła na kanapie dopijając kawę. Za oknem dało się słuszeć dzwony oznajmiające południe. Krytycznym okiem zlustrowała mieszkanie mając nadzieję, że znajdzie się dla niej jakieś zajęcie. Było czysto. Może tylko walizka w przedpokoju czekała na rozpakowanie, po wyjeździe.

-Najwyższa pora wrócić do pracy Jo. Mózg poćwiczyć trochę. No i cholera zaczęłam rozmawiać ze sobą. Do ludzi!

Sięgnęła po telefon wybierając numer. Oczekiwanie na połączenie... Już!
- Dzień dobry, panie Karolu, Brzeziecka Joanna z tej strony. Chciałabym zobaczyć rozliczenie za luty. Będę kawiarni około godziny 14. - odczekała standardowe tłumaczenia, że takich rzeczy nie da się przygotować w godzinę, po czym najbardziej entuzjastycznym tonem, nie zważając na słowa pana Karola dodała - Do zobaczenia o 14.

Odłożyła słuchawkę i usiadła z paskudnym uczuciem satysfakcji z powrotem na kanapie. Pan Karol był mężczyzną po pięćdziesiątce, od dwunastu lat prowadził księgowość i zajmował się kawiarnią po wuju. Poczciwy mężczyzna, spokojny i obowiązkowy. Spisywał się doskonale. "Jeśli dziś się nic nie zmieni, to zasłużył na podwyżkę."

Joanna odstawiła pusty kubek i poszła wziąć poranny prysznic.
 
Wernachien jest offline