Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2014, 02:18   #5
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Twarz Abraham przybrała maskę niezwykłego zaciekawienia, gdy ten wysłuchiwał objaśnień nadinspektora. Ów mężczyzna o surowym wyrazie twarzy, podkreślającym jego bądź co bądź podeszły wiek, wygodnie rozsiadł się w fotelu. Człowiek ten pełen dumy i arogancji, którą wyczuć mógł każdy znajdujący się w jego otoczeniu, od czasu do czasu drapał się po posiwiałej brodzie i odchrząkiwał. Drewniana, misternie wykonana laska, z rzeźbioną na kształt głowy lwa rączką, stała oparta o podłokietnik. Przedmiot ten był od wielu lat nierozłączną częścią życia Adamsa. Rana wojenna, którą Abraham nabył podczas incydentu mającego miejsce w trakcie inspekcji jednego z brytyjskich obozów, do dziś dawała o sobie znać, co mocno utrudnia mu poruszanie się.

Wraz z końcem wywodu nadinspektora, Abraham posłał Sir Edwardowi pełen zadowolenia uśmiech. Odkąd rozpoczęły się u niego problemy z chodzeniem, Adamsowi cierpiał na brak interesujących zajęć. Bo ile przecież można spędzać czasu na różnorakich dyskusjach podczas przyjęć, gdy parkiet pęka w szwach od natłoku tańczących. Ile można czytać, gdy wnuki za oknem szaleją, bawiąc się czy też grając w przedziwne nowomodne gry towarzyskie. Starość i kalectwo z pewnością nie były domenami, które Abraham mógł zaakceptować. Niestety musiał. Dlatego teraz z niezwykłym zapałem, był w stanie skupić się na powierzonym mu zadaniu.

Wysłuchawszy pytanie Pana Monro, Abraham postanowił wyręczyć nadinspektora odpowiadając na nie.

-Panie Monro, może nie mam tyle doświadczenia, co ludzie z pańskiej branży, a moja wiedza odnośnie tego typu spraw pochodzi z czytanych przeze mnie książek kryminalnych, jednak po wysłuchaniu objaśnień nadinspektora, owa niepewność, co do winy Jamesa Gormana dotknęła również mnie. – Zaczął swym zwyczajnym, protekcjonalnym tonem. – Czy gdyby Gorman rzeczywiście zabił Panią Brown, to czy wpuszczałby od tak do domu piekarza? Wszystko świadczy o tym, że James zabił ją pod wpływem impulsu. Dlatego z pewnością starałby się zbyć w jakiś sposób każdego gościa i okazywałby oznaki zdenerwowania. W dodatku ta krew i włos na rękawie. To jakiś żart, czy policję w tym państwie da się zwodzić niczym niewidome dzieci? Skoro ten imbecyl nie miał zamiaru tuszować za sobą śladów to, dlaczego nie zwiał, a jedynie schował gdzieś pieniądze. Ogólnie to cała sprawa wygląda na zwyczajną farsę i mistyfikację…

-Co do braków włamania… to czy nie zastanawia Państwa fakt, iż Panią Brown znaleziono akurat w bawialni? Do łatwych wniosków z pewnością sami jesteście w stanie dojść…

Po tej dosyć wyczerpującej wypowiedzi, Abraham zerknął kątem oka na swego podopiecznego. Widząc, że chłopak zażarcie pisze coś w swym notesiku, Adams wyrwał mu go z ręki po czym począł czytać treść zapisków młodzieńca. Część pytań wydawała się mu pozbawiona sensu, natomiast inne dosyć rozsądne. Szybko więc oddał notes swemu protegowanemu, ruchem ręki nakazując mu wstrzymanie się na razie z wypowiedzią. Natomiast sam Abraham ponownie się odezwał.

-Gdzieś tu brakuje mi informacji o narzędziu zbrodni. Skoro Gorman nie był w stanie dobrze schować pieniędzy, a w dodatku pozostawił ciało Pani Brown na widoku to owego narzędzia mordu z pewnością też nie powinien był w stanie dobrze schować. Oczywiście chciałbym, o ile to możliwe, porozmawiać też z samym Gormanem, bądź przynajmniej z osobami, które odnalazły ciało pani Brown. – Po chwili, wsłuchawszy już odpowiedzi nadinspektora, Abraham skinął głową na swego protegowane i pozwolił mu zadać pytania.
 
Hazard jest offline