Joanna
Jechała spokojnie w stronę centrum. Słońce w oddali odbijało się od Wisły, która niezmiennym rytmem dążyła na spotkanie z morzem. Była odprężona.
Na 15 minut przed czasem dotarła do kawiarni. Nie pojawiała się tu często. Na ogół raz, czy dwa razy na miesiąc sprawdzała stan lokalu i podpisywała przelewy. Dopóki kawiarnia przynosiła sensowne zyski ona nie musiała brać spraw w swoje ręce.
Rozmowa z panem Karolem minęła swoim zrównoważonym rytmem. Najpierw rzeczowe informacje odnoście stanu kawiarni, potem zestawienia, bilansy, opinie o pracownikach i ostatnich inwestycjach. Potem standardowe pytania z cyklu na-pół-ojcowskich: A panienka wciąż taka zabiegana? A ten ostatni kurs panienka ukończyła? A podobało się panience? Joanna lubiła pana Karola. Był niepoprawnym dżentelmenem który nie pasował do tej epoki, jego towarzystwo więc było idealnym zrównoważeniem biegania za Wampirami i zbyt szybkiej jazdy samochodem. Szczególnie tego pierwszego.
***
Znowu wróciła do pustego domu. Zegar powolnym rytmem wybił 17:00 |