Głos Sary zabrzmiał nader doniośle, po ciszy jaka nastała po przemowie Weemana.
- Droga Saro - zaczął spokojnie profesor dopinając skórzaną obrożę - Doskonale wiesz, że nie wierzę w żadne demony, ani duchy. Cokolwiek jest niewyjaśnione ludzie nazywają właśnie w ten sposób. Wszystko, co obce, niezbadane i tajemnicze budzi lęk. I jest to jak najbardziej uzasadnione, ale wśród prostych ludzi. My jako naukowcy mamy obowiązek burzyć i obalać te mity. Pokazywać ludziom prawdę i opisywać zjawiska, których nie rozumieją. To samo dotyczy śmierci. Jest to najmniej zbadane zjawisko dotyczące naszego życia. Dzięki tej aparaturze i wskazówką, jakie pozostawił po sobie sławny Houdini możemy być pionierami w tej jakże tajemniczej i fascynującej dziedzinie badań nad śmiercią.
Profesor zrobił pauzę, gdyż miał wyraźne problemy z dopięciem skórzanej obroży. Ostre, metalowe kolec wyraźnie wbijały mu się w szyję. Uczestnicy spotkania dostrzegli wtedy, że na szyi profesora widać już ślady po podobnych nakłuciach. Był to niezbity dowód, że Weeman już korzystał z tej wyglądającej na dzieło szalonego naukowca, aparatury.
- Śmierć Sary ma naprawdę niewiele wspólnego z moim badaniami i chęcią dostania się w zaświaty. Być może jej odejście stało się impulsem do zintensyfikowania moich badań. Zapewniam cię jednak, że nie jest to chorobliwa próba radzenia sobie z bólem po jej stracie. |