1. Główna brama
2. Wieże flankujące
3. Dziedziniec
4. Stajnia
5. Magazyn dla karawan kupieckich
6. Wieża Leofrica, zarządcy zewnętrznego dziedzińca
7. Prywatne kwatery
8. Pracownia kowala i zbrojmistrza Kilgara
9. Swithin, kwatermistrz strażnicy
10. Stoisko kupca Ewarta
11. Oddział banku Drakkensfildów
12. Wieża strażnicza
13. Fontanna
14. Dom zajezdny "Pod Halabardą"
15. Oberża "Korbacz i Kołacz"
16. Oddział gildii kupieckiej - Ligi Garbarzy
17. Kaplica Tempusa
18. Brama do wewnętrznego dziedzińca
19. Mała wieża
20. Wieża strażnicza
21. Wewnętrzny dziedziniec
22. Stajnie kawalerii
23. Wielka wieża
24. Siedziba kasztelana Kendricka Hardcastle
25. Wieże twierdzy
***
Gdy trąby wybrzmiały, nad wieżami zaległa cisza i mrok. Jedynie fontanna grała cichą symfonię. W oknach paliło się coraz mniej świateł, coraz mniej postaci skakało między pokojami. Noc zapowiadała się na wyjątkowo zimną, toteż bohaterowie spieszyli do ciepłych, przytulnych pomieszczeń. Słyszeli gwar podnieconych rozmów - całe życie strażnicy skupiło się w oberży. Bywalców było więcej niż miejsc siedzących. Targowali się, kłócili, uprawiali hazard, pili i kochali przy lakierowanych blatach stołów, napawając się radościami prostego życia. W powietrzu unosiła się mieszanina wszelkiego rodzaju miłych zapachów, roznoszącą się od tac pełnych parujących dań, wielkich kufli piwa i cynowych kielichów. Aż nie do wiary, że tak otwartych i przystępnych ludzi otaczali zawistni sąsiedzi, hartujący ich w nieustających napadach.
- Słuchaj młodzieńcze - głos Afrei stał się teraz pełnym strachu szeptem, a broda łowcy dotknęła ucha Randala. - Plemionami nawiedzających nas potworów kieruje chaos. Dopóki tak jest, nie stanowią one większego zagrożenia dla Kamienia Grzmotów. Jednak tu i ówdzie pojawiają się pogłoski o czarnym magu, przesiąkniętym dawno już zapomnianym złem, który żyje w szalonym bluźnierstwie, mieszkając z leśnymi straszydłami w kanionie, a pewnie nawet płodząc niektóre z tych stworzeń. To może być coś więcej niż tylko plotka wieśniaków. Widziałem już w głębi boru rozumne, złe drzewa i takie, których korzenie wydawały się sięgać otchłani. Dobrze wiesz, że ciągłe używanie potężnych zaklęć pobudza czasami moce, od których może zatrząść się cały wszechświat. Boję się nawet myśleć, do czego może dojść, jeśli czarownik zjednoczy te bestie - wuj popatrzył na młodego druida z troską. - Nie wiem, czy pogranicze to odpowiednie miejsce dla ciebie i twoich towarzyszy. Mogą tu się pojawić znacznie groźniejsze wyzwania niż powódź zalewająca jakąś zapomnianą wieś.
***
Malakai odszedł ledwie kilkanaście kroków, żeby dalej widzieć stolik towarzyszy, a jednocześnie mieć w zasięgu jedną z młodych służek.
- Słonko, skąd taka skwaszona mina na tak ładnej buzi?
Chciał po prostu pogadać z kimś innym, niż drużyna, a i może dziewczyna się trochę rozchmurzy. Krew napłynęła jej do twarzy ciemnym rumieńcem. Była młoda i odznaczała się niezwykłą urodą, miała olbrzymie, ciemne, nieco skośne oczy; błyszczały krytą frustracją i bezradną wściekłością. Słysząc miłe słowa, zdobyła się na krzywy uśmiech. Uczynnie napełniła kielich gościa winem, po czym jęknęła bezradnie:
- Ci kompletni głupcy znów tu są... Zaczepiają mnie i dziewczyny, a później rozprzestrzeniają kalumnie na nasz temat. Purpurowe Smoki to prawdziwi rycerze, a oni? Potrafią tylko śmiać się głośno i jeść za trzech!
Przy stole w rogu siedzieli, jak się Malakai domyślał, najemnicy z Bandy Żelaznej Obroży. Faktycznie, wyglądali jakby potrafili tylko hulać i żłopać piwo, a żelazo trzymali jedynie do zastraszania wiejskich prostaczków.
- I co Skalf, kilka miesięcy temu twoją jedyną ambicją było grabienie karawan, a teraz jesteś psim parobkiem Cormyru!
- Miałem ambicje, przy których twoje zdają się dziecinne i pozbawione gustu, tępaku z północy.
- Stałeś się zbyt zuchwały, stary kopalniany psie!
- Chcesz, żebym odebrał ci tę zabawkę i złoił ci nią skórę?
- Sapiecie jak świnie taplające się w błocie. Dajcie się człowiekowi w spokoju napić piwa i wyrwać jakąś dziewkę.
- Też mi coś! Żołd tu kiepski, wino kwaśne, poza tym nie lubię białych kobiet. Czarne, z obręczami w nosach i naostrzonymi zębami, to jest to!
- Mei, ślicznotko! - jeden z nich zwrócił się do zagadanej przez Malakaia dziewczyny. Byłabyś z pewnością lepszym siodłem niż służką. Czy mógłbym tej nocy usadzić na tobie swoje bryczesy?
Mei zesztywniała i wstrzymała oddech, słysząc szorstki, skrzekliwy ryk śmiechu.