Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2014, 15:32   #8
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację

- Nazywam się Rottis Blencher - odpowiedział wojownik. - Zajmuję się... - Rottis przez chwilę szukał odpowiednich słów, by określić swój cel w strażnicy. - Rozwiązywaniem problemów - powiedział w końcu. Brzmiało to lepiej niż "zabijam ludzi i potwory za pieniądze. - Słyszałem, że są tu braki w umiejętnych wojownikach zdolnych robić coś więcej niż pierdzieć w stołki - powiedział patrząc z pogardą na strażników stojących za urzędnikiem.

- A więc najemnik.- Urzędnik odpowiedział monotonnie. - Możesz przejść. Przy garnizonie znajdziesz tablicę ogłoszeń na której możesz poszukać pracy. Proszę o nie utrudnianie pracy strażnikom. Mułem zajmą się stajenni - paź w poszarpanym kaftanie i pończochach zjawił się niemal tak szybko, jak potrafi to robić niewidzialny sługa Varisa, aby umiejscowić spoconego Eustachego koło jucznych zwierząt kupców, zmęczonych od dźwigania niemal wszystkich rodzajów towarów. Rottis uśmiechnął się, lecz sługa potraktował wykrzywienie warg na pokrytej szramami twarzy jako wyraz dezaprobaty, ponieważ odskoczył szybko w tył, a jego oczy wyrażały nieufność, jak gdyby w każdej chwili spodziewał się uderzenia, nie spodziewając się po najemniku nawet odrobiny sprawiedliwości.

- Następny!

- E, młody! - Rottisa zawołał ponury weteran, dotąd przyglądający się całemu teatrzykowi. Surowość na jego twarzy musiała być udawana - wyglądał na zatroskanego z tą swoją ascetyczną twarzą, wydętymi policzkami i ściągniętymi wargami. Młody wojownik musiał na nim zrobić dobre wrażenie.


- Mów mi Cenhelm. Co byś się nie błąkał po nocy, masz tu kopię ogłoszenia z tablicy. Powodzenia i do zobaczenia.


POSZUKIWANI ŁOWCY NAGRÓD

Kobold - 5 sztuk złota, płatnych od ogona
Goblin - 10 sztuk złota, płatnych od prawego ucha
Ork - 20 sztuk złota, płatnych od skalpu
Niedźwiedziożuk - 40 sztuk złota, płatnych od prawego ucha

nagroda zostanie wypłacona u kwatermistrza strażnicy



***

Niedaleko stąd, w oberży "Korbacz i Kołacz" na te same ogłoszenie patrzył Liadon, otrzymawszy je wraz z garścią monet żołdu od Swithina, jednookiego kwatermistrza strażnicy. Wydawało mu się, że minęły wieki, od kiedy ostatni raz siedział na koniu. Nie spodziewał się, że dobre, dawne czasy, kiedy to potrzebował jedynie rączego rumaka, ostrego miecza w garści i kilku starych piosenek, które mógłby ryczeć w chórze lekkomyślnych towarzyszy w wielu tawernach, na setkach zakurzonych dróg i na krwawych polach, miały powrócić lada moment. Po raz kolejny do jego serca załomotało pragnienie wędrówek.

***

Pióro skrzypiało dalej. Sądząc po podskakujących brwiach zmęczonego oficjela, musiał przynajmniej parę razy pomylić się w zapisywaniu nazwisk i imion podróżników. Biurokracja powiadacie? To dopiero początek. Gdy zamknięto księgę, gwardziści - rozluźniając chwyty na drzewcach - zbliżyli się do grupy, zaś sam urzędnik wstał, otwierając średnich rozmiarów drewnianą szkatułkę, wyglądającą jak skrzynka na narzędzia.

- Według zarządzenia kasztelana strażnicy, każda broń z ostrymi krawędziami musi zostać zabezpieczona - strażnicy nie czekając na reakcje awanturników zaczęli przymocowywać miecze i widoczne sztylety do pochew skórzanymi pasami, zakładać worki na kołczany i pojemniki na bełty, a broń taką jak sierp Randala obwiązywać skórzanym workiem. Urzędnik następnie zwrócił się w stronę Varisa. - Proszę o solidne zawiązanie lub zamknięcie wszelkich pojemników z komponentami, składnikami, czy jak to wy czarujący to zwiecie - prośba została wygłoszona, gdy żołnierze zawiązywali gruby skórzany rzemień wokół środkowego i serdecznego palca każdej dłoni elfa, co ten przyjął z rozbawieniem. Malakai zdziwił się, gdy postąpiono z nim dokładnie w ten sam sposób. Widocznie uznano, że tak słabo uzbrojony podróżujący pogranicznik musi dysponować jakąś formą magicznej mocy, aby przetrwać. Przedmioty szanowanego w Cormyrze kultu Jabadoocka pozostały nienaruszone.

***



1. Główna brama
2. Wieże flankujące
3. Dziedziniec
4. Stajnia
5. Magazyn dla karawan kupieckich
6. Wieża Leofrica, zarządcy zewnętrznego dziedzińca
7. Prywatne kwatery
8. Pracownia kowala i zbrojmistrza Kilgara
9. Swithin, kwatermistrz strażnicy
10. Stoisko kupca Ewarta
11. Oddział banku Drakkensfildów
12. Wieża strażnicza
13. Fontanna
14. Dom zajezdny "Pod Halabardą"
15. Oberża "Korbacz i Kołacz"
16. Oddział gildii kupieckiej - Ligi Garbarzy
17. Kaplica Tempusa
18. Brama do wewnętrznego dziedzińca
19. Mała wieża
20. Wieża strażnicza
21. Wewnętrzny dziedziniec
22. Stajnie kawalerii
23. Wielka wieża
24. Siedziba kasztelana Kendricka Hardcastle
25. Wieże twierdzy



***

Gdy trąby wybrzmiały, nad wieżami zaległa cisza i mrok. Jedynie fontanna grała cichą symfonię. W oknach paliło się coraz mniej świateł, coraz mniej postaci skakało między pokojami. Noc zapowiadała się na wyjątkowo zimną, toteż bohaterowie spieszyli do ciepłych, przytulnych pomieszczeń. Słyszeli gwar podnieconych rozmów - całe życie strażnicy skupiło się w oberży. Bywalców było więcej niż miejsc siedzących. Targowali się, kłócili, uprawiali hazard, pili i kochali przy lakierowanych blatach stołów, napawając się radościami prostego życia. W powietrzu unosiła się mieszanina wszelkiego rodzaju miłych zapachów, roznoszącą się od tac pełnych parujących dań, wielkich kufli piwa i cynowych kielichów. Aż nie do wiary, że tak otwartych i przystępnych ludzi otaczali zawistni sąsiedzi, hartujący ich w nieustających napadach.

- Słuchaj młodzieńcze - głos Afrei stał się teraz pełnym strachu szeptem, a broda łowcy dotknęła ucha Randala. - Plemionami nawiedzających nas potworów kieruje chaos. Dopóki tak jest, nie stanowią one większego zagrożenia dla Kamienia Grzmotów. Jednak tu i ówdzie pojawiają się pogłoski o czarnym magu, przesiąkniętym dawno już zapomnianym złem, który żyje w szalonym bluźnierstwie, mieszkając z leśnymi straszydłami w kanionie, a pewnie nawet płodząc niektóre z tych stworzeń. To może być coś więcej niż tylko plotka wieśniaków. Widziałem już w głębi boru rozumne, złe drzewa i takie, których korzenie wydawały się sięgać otchłani. Dobrze wiesz, że ciągłe używanie potężnych zaklęć pobudza czasami moce, od których może zatrząść się cały wszechświat. Boję się nawet myśleć, do czego może dojść, jeśli czarownik zjednoczy te bestie - wuj popatrzył na młodego druida z troską. - Nie wiem, czy pogranicze to odpowiednie miejsce dla ciebie i twoich towarzyszy. Mogą tu się pojawić znacznie groźniejsze wyzwania niż powódź zalewająca jakąś zapomnianą wieś.

***

Malakai odszedł ledwie kilkanaście kroków, żeby dalej widzieć stolik towarzyszy, a jednocześnie mieć w zasięgu jedną z młodych służek.

- Słonko, skąd taka skwaszona mina na tak ładnej buzi?

Chciał po prostu pogadać z kimś innym, niż drużyna, a i może dziewczyna się trochę rozchmurzy. Krew napłynęła jej do twarzy ciemnym rumieńcem. Była młoda i odznaczała się niezwykłą urodą, miała olbrzymie, ciemne, nieco skośne oczy; błyszczały krytą frustracją i bezradną wściekłością. Słysząc miłe słowa, zdobyła się na krzywy uśmiech. Uczynnie napełniła kielich gościa winem, po czym jęknęła bezradnie:

- Ci kompletni głupcy znów tu są... Zaczepiają mnie i dziewczyny, a później rozprzestrzeniają kalumnie na nasz temat. Purpurowe Smoki to prawdziwi rycerze, a oni? Potrafią tylko śmiać się głośno i jeść za trzech!

Przy stole w rogu siedzieli, jak się Malakai domyślał, najemnicy z Bandy Żelaznej Obroży. Faktycznie, wyglądali jakby potrafili tylko hulać i żłopać piwo, a żelazo trzymali jedynie do zastraszania wiejskich prostaczków.


- I co Skalf, kilka miesięcy temu twoją jedyną ambicją było grabienie karawan, a teraz jesteś psim parobkiem Cormyru!

- Miałem ambicje, przy których twoje zdają się dziecinne i pozbawione gustu, tępaku z północy.

- Stałeś się zbyt zuchwały, stary kopalniany psie!

- Chcesz, żebym odebrał ci tę zabawkę i złoił ci nią skórę?

- Sapiecie jak świnie taplające się w błocie. Dajcie się człowiekowi w spokoju napić piwa i wyrwać jakąś dziewkę.

- Też mi coś! Żołd tu kiepski, wino kwaśne, poza tym nie lubię białych kobiet. Czarne, z obręczami w nosach i naostrzonymi zębami, to jest to!

- Mei, ślicznotko! - jeden z nich zwrócił się do zagadanej przez Malakaia dziewczyny. Byłabyś z pewnością lepszym siodłem niż służką. Czy mógłbym tej nocy usadzić na tobie swoje bryczesy?

Mei zesztywniała i wstrzymała oddech, słysząc szorstki, skrzekliwy ryk śmiechu.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 24-11-2014 o 11:13.
Lord Cluttermonkey jest offline