Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2014, 12:09   #9
Ereb
 
Ereb's Avatar
 
Reputacja: 1 Ereb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodze
Jednogłośnej decyzji nie było. Wszyscy obecni mieli jednak świadomość, że i tak nie powstrzymają profesora Weeman. Jedyne, co mogli zrobić w tej sytuacji to zadbać o bezpieczeństwo swojego przyjaciela i dopilnować, aby wszystko obyło się bez problemów.

Weeman w tym czasie założył hełm naszpikowany elektronowymi i przekręcił kilka pokręteł na panelu sterującym urządzenia. W krótkich słowach poinstruował James, co do czego służy i jak się powinny zachowywać wszystkie potencjometry i co robić w razie problemów. Gustaw w tym momencie zbadał szybko puls i tętno profesora i usiadł koło niego, aby mieć cały czas kontrolę nad jego stanem.

Gdy Gary włączył urządzenie powietrze wypełnił zapach, który przypominał aromat ozonu jaki wydobywa się ze współczesnych kserokopiarek w czasie pracy. Dało się też słyszeć cichy szum, tuż na granicy słyszalności.
Wszyscy obserwowali profesora Weemana, który usiadł spokojnie na kanapie odchylając głowę do tyłu.

Nagle rozległ się głośny trzask, jakby strzał z bata. Igły na obroży wbiły się w szyję profesora. Wskazówki na potencjometrach skoczyły do góry i zaczęły rytmicznie drgać. Mięśnie Gary'ego zwiotczały, a jego klatka piersiowa przestał się poruszać. Powieki profesora opadły, a Gustaw siedzący obok niego i trzymający stetoskop przy piersi naukowca, aż drgnął.
- Jego serce - wyszeptał - przestało bić.
Szum, który jeszcze chwilę temu był ledwo słyszalny przybrał na sile i stawał się bardzo irytujący.
Z obecnych w saloniku nikt już nie odważył się odezwać ani słowem. Wszyscy w napięciu obserwowali na zmianę ciało profesora i tajemniczą aparaturę.

Nagle w pokoju rozległ się kolejny głośny trzask i zapanowała ciemność.


Gustaw von Gersdorff
Chłód bijący od ciała profesora niemal przerażał Gustava. W swojej praktyce nie raz spotykał się ze śmiercią, ale teraz... Teraz to wszystko było dziwne.
Gdy rozległ się trzask i zgasło światło, Gustav poczuł, że ktoś szarpnął ciało Weemana. Anestezjolog poczuł dziwne drętwienie ciała i przeszywający chłód.
Poczuł, że brakuje mu powietrza. Spróbował zaczerpnąć jego haust, ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa.
Czuł, że się dusi i nie może nic zrobić. Wokół panowała całkowita i nieprzenikniona ciemność i przeraźliwy chłód.

Nagle Gustav poczuł, jak odzyskuje władzę nad swoim ciałem oraz czucie w członkach. Pod sobą nie miał już miękkiej skórzanej kanapy z saloniku swego przyjaciela, tylko zbiorowisko drobnych kamyczków.
Mężczyzna wolno otworzył oczy i ujrzał przed sobą widok, który zaparł mu dech w piersiach. Znajdował się w jaskini, na kamienistym plaży nad brzegiem rozległej rzeki.


Sara Alaknandy
Gdy w saloniku zgasło światło, Sara poczuła jak coś chwyta ją za ramiona i unosi w górę. Wystraszona kobieta chciała krzyczeć. Z przerażeniem stwierdziła jednak, że nie tylko nie jest w stanie wydobyć z siebie głosu, poruszyć rękę czy nogą, ale nawet nie może oddychać.
Na twarzy czuła pęd zimnego powietrza i ohydny zapach zgnilizny, który przyprawiał o zawroty głowy.

Nagle trzymające Sarę szpony rozluźniły się i kobieta zaczęła spadać. Jej mózg szalał z przerażenia. Nie wiedziała, co się z nią dzieje i gdzie się znajduje. Czuła, że lada chwila uderzy z wielkim impetem o ziemię i zabije się.

Nic takiego się jednak nie stało. Sara przebudziła się, leżąc na zimnych drobnych kamyczkach. Czuła zapach wilgoci i przeszywający chłód. Otworzyła oczy i spostrzegła, że znajduje się na brzegu podziemnej rzeki. Kilka metrów przed nią stał tyłem jakiś mężczyzna. Po charakterystycznej sylwetce poznała, że to Gustav.

Gabriel De Bruyne
Gabriel wpatrywał się w drgające wskazówki tajemniczych potencjometrów i co kilka chwil zerkał na bezwładne ciało profesora. Miał dziwne przeczucie, że dzieje się coś niedobrego, a może to był tylko zwykły strach. Strach i świadomość tego, że właśnie praktycznie bez słowa sprzeciwu pozwolili umrzeć swojemu bliskiemu przyjacielowi.

Gdy nagle zgasło światło przeczucie Gabriela zmieniło się w pewność. Eksperyment, który miał być bezpieczny, stał się właśnie śmiertelnie groźny dla wszystkich obecnych.

Gabriel poczuł, jak całe jego ciało ogarnia przejmujące zimno. Drętwiały mu wszystkie członki i w ciągu kilku sekund stracił władzę nad własnym ciałem. Nadal był jednak świadomy i gdy ujrzał błyszczące w ciemności ślepia, które pojawiły się u jego stóp chciał wrzeszczeć ze strachu. Nie mógł jednak wydobyć z siebie żadnego słowa.
Poczuł, jak ktoś ciągnie go z wielką siłą w dół. Spadał przez bardzo długi czas, a pęd powietrze rozwiewał jego włosy. Czuł tez mdlący zapach zgnilizny, który przybierał na sile z każdą chwilą.

Gabriel leżał kilkanaście metrów od Sary. Gdy otworzył oczy ujrzał, jak ta wstaje i idzie wolno w kierunku stojącego nad brzegiem podziemnej rzeki Gustava.

Wszyscy
Cała trójka stała nad brzegiem rozległej, podziemnej rzeki. Jaskinia wypełniona była blado zielonym światłem, którego źródła w żaden sposób nie dało się określić.
Cała trójka wpatrywała się w oddaloną o kilkadziesiąt metrów niewielką łódź, a w zasadzie wąskie czółno. Płynęło nim dwóch ludzi. Pierwszy, niezwykle wysoki i chudy stał na rufie i z pomocą długiego kija popychał łódź do przodu. Drugi siedział na dziobie i wpatrywał się w dal. Cała trójka miała wrażenie, że z sylwetki ten człowiek przypomina ich przyjaciela, Gary'ego Weemana.
 
Ereb jest offline