Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2014, 21:24   #2
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Mała, piegowata, ruda... Steve przyglądał jej się z zaciekawieniem. Miała w sobie ten rodzaj magnetyzmu, który przyciągał artystów, który sprawiał, że chwytali za pędzel. Lekko zadarty, niewielki nosek i blada już, ledwie widoczna blizna nad prawym łukiem brwiowym, przysłonięta opadającą grzywką, którą poprawiała z gracją serdecznym palcem.

Odchylił się w plastikowym krześle i zaciągnął papierosem. Gorzki dym mile połechtał płuca. Wypuścił go powoli, z ociąganiem.


Uśmiechnął się do niej zza kłębu dymu. Odwzajemniła uśmiech. Jej wargi były pełne i podkreślone krwistoczerwoną szminką, która pasowała do koloru jej włosów. Charakterystyczne znamiona nad górną wargą dodawały jej zmysłowości. Tak... Pewnie uchodziła za lokalną piękność i może gdyby nie jej nikczemny wzrost zostałaby miss stanu. Chłopaki musiały się za nią uganiać. Tym bardziej dziwiła biała kreska wokół serdecznego palca. Ślad po ściągniętym pierścionku.

Chloe - przeczytał na identyfikatorze przypiętym do uniformu.

- Dom Hortona – uroczy uśmiech zszedł z twarzy kelnerki i zastąpił go wyraz zaniepokojenia. – Powinniście wyjechać. Ten dom powinno się spalić.

Nie zdążyli dowiedzieć się dlaczego, lecz nie uszło uwagi Stevego ukradkowe, nerwowe spojrzenia rzucane przez Chloe na odchodne.

***

Po męczącym lunch'u w gronie "najbliższych", Steve z ulgą został sam. Wybrał sobie pokój na poddaszu. Przestronny, z miejscami na sztalugi, z dużymi przeszkleniami w dachu, dającymi zapewne sporo światła za dnia.
Był zmęczony. Wskoczył na łóżko i zapalił nocną lampkę. Odpalił kolejnego papierosa. Co robił w tej dziurze? Nienawidził ojca za to, że tutaj się znalazł. Ville Lumière, Paryż był jego życiem. Zostawił tam wszystko. Przyszłość, Pierre... wszystko to zniknęło po jednym telefonie. Wypuścił wianuszek dymu i przez chwilę patrzył jak wzbija się pod sufit.

Złapał za notatnik i zaczął szkicować. Gdy skończył popatrzył na swoje dzieło.



- Chloe - powiedział trzymając dopalony kawałek papierosa w kąciku ust. - Czego się boisz ma fille?

Zasypiał z postanowieniem porozmawiania z kelnerką restauracji "Nad jeziorem".
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline