Dzieci, dzieci... hłehłe... słodkie dzieciaczki, hłehłe. Kocham dzieci. Chodźcie do wujka. Wujek da wam cukierki... i różdżkę... i podotyka gdzie nie trzeba. I rączkami i językiem i zębami.
Biegnę do autokaru z szeroko rozłożonymi rękami, jak w finalnych scenach klasycznych romansideł, gdy czas spowalnia aby móc oglądać radosne podskoki.
Przy tym uśmiecham się niemal w ekstazie i jestem jedynym który nie dostrzega jak potwornie pedofilowato to wszystko wygląda.
//Sprint do autokaru. Najlepiej zanim zdążą powyłazić.
Dobrze pamiętam zasady, że wszystko musi zostać zabite własnoręcznie (bądź z bronią, albo poprzez sługi) aby się przemieniło? Chodzi o nauczenie się jazdy autobusem i rozjeżdżaniu wszystkiego co się rusza.
Ostatnio edytowane przez Arvelus : 09-11-2014 o 12:08.
|