Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2014, 15:23   #2
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gael przez kilka dni zdążył co nieco poznać towarzyszy. Najlepsze wrażenie zrobiła na nim oczywiście elfka, ale pamiętający swe skąpe doświadczenia z płcią piękną nie zagadywał, ani nie zbliżał się do niej zbytnio. Sir Gisberta obdarzył szacunkiem i oddaniem jakie winien był chłop swemu panu. Z zainteresowaniem obserwował Bernolta. Mężczyzna mu imponował. Był taki jakim Gael Puszczyk chciałby być. Co jakiś czas musiał sobie przypominać, że jest wszakże tylko chłopem. Jeszcze większym zainteresowaniem obdarzył krasnoluda. Był pierwszym przedstawicielem tej rasy jakiego spotkał od wyruszenia ze swojej wsi o jakże wdzięcznej nazwie "Wściekła Maciora". Yurga natomiast nie zrobił na nim dobrego wrażenia. Wyglądał na jednego z tych cwaniaczków przed którymi go ostrzegano gdy ruszał na wędrówkę.

Jako chłopu to jemu przypadło opiekowanie się owcą. Nadał jej imię Beba na pamiątkę dziewczyny z sąsiedniej wsi w której się potajemnie kochał gdy był młodszy."Jak dobsze, że stego wyrosłem" pomyślał w duchu i uśmiechnął się głupawo. Owca nie sprawiała problemów, a gdyby przyszło jej do głowy stawać okoniem to Gael gotów był wziąć ją na ramiona i ponieść. Poza brzydotą wyróżniał go słuszny wzrost i niezła krzepa.

Gdy po kilku dniach wędrówki stanęli przed zamkiem Gael nie miał najlepszych przeczuć.
- Sir Gisbertcie nie wlazujmy tamok. Gael ma złe przeczucia. Tamok zło jakieś się kryje, wompierz albo wilkołak. Zeźre nas ani chybi. Patrzajta nawet Beba się trwoży. Tamok cosik złego nas czeka.

Przerwał gwałtownie i skulił się cały gdy na wieży pojawiła się tajemnicza postać a most zwodzony zaczął się opuszczać.
- No to bam!

Jednak gdy reszta ruszyła ruszył niepewnie w ślad za nimi ciągnąc owcę na postronku. Co jakiś czas wydawał z siebie zduszone "Ojojoj" gdy do pochodu dołączali kolejni rycerze.

Gdy znaleźli się w sali z władcą nawiedzonego zamczyska przypadł do ziemi w wielkim przestrachu. Siły woli starczyło mu tylko na to by nie rozluźnić zwieraczy. Bełkotał tylko jąkając się.
- Bam, bam, ojojoj!
 
Ulli jest offline