Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2014, 11:08   #1
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Pieśń przed bitwą.

Autum by Sunnystorm on deviantART
Było pochmurne, ale ciepłe wrześniowe przedpołudnie. Dzień, jak jeden z wielu zdawał się być jeszcze tym letnim i niósł wspomnienia minionego lata, jednak kolory jakie zawitały na drzewostan oraz odrobinę niższa temperatura nie pozwalały zapomnieć, że jest się już na przedsionku jesieni. Ta kolorowa Pani, już czekała ze swym koszem pełnym żołędzi, grzybów i innych darów, z których jedni to się cieszyli… inni natomiast pomstowali do wszystkich świętych, chętni powrócić do dni słodkiego lenistwa na plaży, w blasku słońca i przy dźwiękach piekących się na tymże słońcu ciał.
To się nie zmieniło. Od wieków żadna wojna nie mogła wyplenić z ludzi podobnych zachowań. Bili się oni na wielu frontach, niszczyli do pewnego stopnia i pewnego momentu planetę… jednak gdy tylko była taka możliwość, bez względu na wiek, płeć czy kolor skóry chętnie oddawali się wakacyjnemu lenistwu. Taka była natura człowieka, aby w tym właśnie czasie odpoczywać… ładować w jakiś sposób akumulatory… by tym lepiej stawać przed wyzwaniami jakie przynosiła jesień i kolejny rok życia. A za rok? Kto wie, może plaża, czy gorące „ciacha” znów będą czekać?

***

Obóz nie różnił się w zasadzie niczym, od zwykłego obozu wojskowego. Placówka położona pod Waszyngtonem w jakimś niewielkim miasteczku, które żyło z „bazy” była jedną z wielu i w zasadzie. Nie znaleźliście tu niczego „innego”, od tego co widzieliście wcześniej.
Boot Camp by Reavis on deviantART
Z jednej strony jakiś podoficer wydzierał się na nieszczęśników przechodzących unitarkę, z innej ktoś zdawał raport jakiemuś oficerowi.
Was ustawiono w kącie, tak aby nikomu nie rzucać się w oczy, ani do gardeł. Było Was około 20 osób. Najróżniejszej maści, płci czy stopnia mobilności. Był ktoś, kto nawet poruszał się na wózku inwalidzkim. Słowem?
Zbierania osób, która na pierwszy rzut oka nie przypominała wojska. Coś mieliście jednak wspólnego. Coś, co pozwalało Wam twierdzić, że trafiliście pomiędzy ludzi Wam podobnych. Wojskowi mają to do siebie, że mimo braku rozmowy, po zaledwie przelotnym spojrzeniu potrafią wyczuć „swoich”. Wy czuliście się wśród swoich, mimo że stojący wokoło żołnierze z naszywkami „MP” skutecznie powstrzymywali Was przed jakąkolwiek wymianą zdań. Odpowiedź na każde pytanie była podobna:
- Zaciągnąłeś się? Sto stój i czekaj!
No cóż… to była do pewnego stopnia prawda. Z różnych pobudek zaciągnęliście się i zdecydowaliście po raz kolejny wstąpić w szeregi tej wspaniałej organizacji… pozostało zatem przyjąć stare dobre nawyki… choć powrót do czasów wstępnych szkoleń zdecydowanie nie uśmiechał się nikomu…

Nie staliście długo. Po zaledwie kwadransie pojawił się pierwszy z podoficerów.
Soldier by jfphotography on deviantART
Oddał Wam honory jako pierwszy, po czym bezceremonialnie wyjął tablet i odczytał nazwiska:
- Popowskij, Vasqese, Moretz, Makoto. Zabierzcie Państwo swoje bagaże i zapraszam za mną.
Zamurowało Was…
Stwierdzenie było tak wielkim kontrastem w stosunku do tego, co wiedzieliście przed chwilą, że każde z Was spodziewało się wielkiego, wrzeszczącego murzyna który zacznie szkolenie od podstaw. Tym czasem „Państwo”, „zapraszam”… qrde jak w hotelu nie armii.
Tym niemniej, jakby na to nie patrzeć wykonaliście polecenie. Zebraliście swoje tobołki i poszliście za mężczyzną.
The empty class by Katie1Grenier on deviantART
Zaprowadził Was do Sali, która rozmiarami przypominała niewielki pokój. Było tam może z osiem ławek, więc Wasz czwórka wypełniła szybko i sprawnie miejsca i mieliście okazję przyjrzeć się przez chwilę sobie.
Jason Statham [ HD ] by umutkaman on deviantART
Mężczyzna siedzący w ostatniej ławce był cichy, o rozbieganym spojrzeniu. Jego dłonie nerwowo biegały po blacie ławki wystukując cicho jakiś skąp likowany rytm. Zdawał się być pogrążony w swych myślach i nie zwracać uwagi na nikogo z Was. Poza nim było jeszcze troje. Dwie kobiety i jeden mężczyzna. No i oficer, który Was tu sprowadził.
- Nazywam się O’Kneel. Stopień sobie darujmy. Na czas szkolenia, będę prowadził Waszą grupę. Chciałbym zacząć od tego, że dowiem się czegoś o Was, od Was samych. Papiery nie powiedzą wszystkiego. Czy ktoś chce zacząć?
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.

Ostatnio edytowane przez hollyorc : 24-11-2014 o 10:41.
hollyorc jest offline