Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2014, 12:42   #3
Ogryzek Szatana
 
Ogryzek Szatana's Avatar
 
Reputacja: 1 Ogryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetnyOgryzek Szatana jest po prostu świetny
~Pipipi! Pipipi! Pipipi!~

Drobna dłoń opadła na bezwzględnie piszczący telefon. Makoto ziewnęła, próbując rozkleić powieki. Światło niemiłosiernie raziło w oczy. Poranki były doprawdy bezwzględne.

- Która godzina...?

~Pipipi! Pipipi! Pipipi!~

- Jak to tałatajstwo się wyłącza?

~Pipipi! Pipipi! Pi...~

Chwilę jeżdżąc palcami po ekranie, udało jej się uciszyć budzik. Wyświetlacz wskazywał piątą pięćdziesiąt sześć. Nie pamiętała, kiedy ostatnio wstała tak wcześnie, to musiało być bardzo dawno temu.
Wyliczyła, że ma jakąś godzinę do wyjścia, musiała coś zjeść, umyć się, ubrać. Wyliczała w myślach, wpatrując się bezmyślnie w ścianę. Powoli oczy odmawiały posłuszeństwa, na powrót chciały się zamknąć. Walka była nierówna, wola podniesienia się z łóżka przegrywała. Wzrok otuliła przyjemna ciemność.

~Pipipi! Pipipi! Pipipi!~



- Halo? Tak, cześć Chuck.
- ...
- Nie, już o tym rozmawialiśmy. Nie zrezygnuję.
- ...
- To nie ma sensu, przestań mnie namawiać. Nie wrócę do armii, co ja tam będę robiła? Siedziała za biurkiem?
- ...
- Nie... Wiesz co, spieszy mi się. Na razie.
- ...
- Na razie Chuck.


Na dworze było jeszcze ciemno, słońce ledwo wyłaniało się zza horyzontu. Nie wierzyła, jaki ścisk panował w metrze. Godzina jeszcze młoda, a już tylu ludzi gdzieś jedzie. Trochę była zła na samą siebie, mogła kupić sobie wreszcie samochód, nawet gdyby miał tylko stać w garażu, na specjalne przypadki. Właśnie taki przypadek był dzisiaj.




Wpatrywała się w poszetkę jakiegoś mężczyzny stojącego przed nią. Był znacznie od niej wyższy, co akurat dla niej było codziennością, bez zadarcia głowy nie widziała nawet jego twarzy. Niebieska, chyba kwiecisty motyw, ciężko stwierdzić. Pod kolor koszuli.
Podziwianie chustki pozwalało nie myśleć o trudniejszych sprawach. Czy pomysł w ogóle wypali? Czy przyjmie się w nowym otoczeniu? Czy odrą ją z rangi? Jaką dokładnie przypiszą rolę? Tyle pytań kotłowało się w głowie, a podróż miała trwać jeszcze co najmniej kilkanaście minut. Zaczęła się stresować, tworzyć w głowie te najgorsze ze scenariuszy.


Skup się na tej cholernej chustce!

Na miejscu poczuła się prawie jak w domu. Otoczenie nie wyróżniało się niczym szczególnym, jak każdy dzień w koszarach. Przywoływało to miłe wspomnienia, ale jednocześnie przypominało o wyroku jaki zapadł ze strony armii Stanów Zjednoczonych.
Grzecznie ustawiła się w szeregu i nie zwracała za bardzo uwagi na innych zgromadzonych. Wyczekiwała jakiejś komendy, żeby wiedziała co dalej robić. Nie dało się jednak nie dostrzec osoby na wózku oraz wydziaranego faceta.


No to już wiadomo, zbierają inwalidów, najwyraźniej również umysłowych.
Czy to są delfiny zamiast brwi...?


Na szczęście szybko pojawił się podoficer, wyczytał kilka nazwisk i trzy osoby ruszyły. Sama czekała przez krótką chwilę, raczej nie wierzyła w dziwny zbieg okoliczności, ale na wszelki wypadek wolała uniknąć wpadki. Westchnęła, szarpnęła swoją torbę i podeszła do żołnierza z tabletem.
- Kurosawa. Makoto to moje imię.
Zwróciła krótko uwagę podoficerowi, wskazując palcem na rubryczkę ze swoimi danymi.


W sali zajęła szybko miejsce z samego przodu. Nie przemyślała tego do końca, prawie wszyscy widzieli jej plecy, nie czuła się z tym komfortowo, jeszcze mniej, kiedy podoficer O’Kneel poprosił ich o powiedzenie czegoś o sobie samych.


Nie powiedz niczego głupiego, szczególnie jeżeli wspomniał, że papiery nie mówią wszystkiego. Najwyraźniej nie chce, żebyśmy się przedstawili i podawali rangi, to co mam innego powiedzieć? Że lubię gotować?

- Popowskij. Misza. Doktor.
Słowa dobiegły zza pleców Makoto. Niemal jak na komendę wstała na baczność i zaczęła mówić.
- Makoto Kurosawa, lat 27, działonowy o stopniu sierżanta.

Zapadła niezręczna cisza. Rumieniec obleciał jej twarz. Trzęsącym się głosem wycedziła jeszcze dwa słowa.
- Lubię... gotować?


Teraz to sobie dobiłaś gwóźdź do trumny. Usiądź lepiej i się zamknij.
 

Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 22-11-2014 o 10:48. Powód: [INDENT]
Ogryzek Szatana jest offline