Avengers Alliance Zabranie w hangarze skończyło się i do herosów podeszło kilku agentów. Sprawnie dzielili ich na grupy i przydzielali tereny.
- Daredevil, dla ciebie Hellkitchen. To twój teren więc chyba nie muszę dawać ci mapki - rzekł młody agent, najwyraźniej tuż po szkoleniu. Co nie przeszkodziło mu solidnie utykać, widać przesunęli go do spraw administracyjnych na czas leczenia. - Pomogą ci Spider-man i Toxin. Jesteście bardzo moblini, dlatego macie całą dzielnicę dla siebie. W razie czego możecie wezwać wsparcie - podał im komunikator - ale nie liczcie na szybką pomoc, wszyscy latają jakby ich ktoś ugryzł w dupę. Braki kadrowe.
Podał im plecak.
- Jest ekranowany, nie wiemy jaki ISO może mieć wpływ na metaludzi więc uważajcie. Wciąż to badamy. Starajcie się nie dotykać gołymi rękami.
- Transport czeka na górze.
Pilot nawet nie trudzi się lądowanie, jedynie zniżył lot nad jednym z budynków. Miał na pokładzie do rozwiezienia jeszcze dwie grupy. - Powodzenia chłopaki - rzucił Iron Fist, na chwilę przed tym zanim wysiedli. - Jedno zgłoszenie jest z portu - Daredevil wskazał kierunek - kolejne dwa na 57th i 38th. Wszędzie mamy tak samo blisko. Po za tym miejmy oczy szeroko otwarte... tzn. wy miejcie. |