Przemknęli po dachach niczym trzy duchy. Bezszelestnie i niepostrzeżnie. W końcu wylądowali na dachu jednego z magazynów. Spider-man przysiadł na ścianie komina, Toxin i Daredevil zaś skryli się w jego cieniu. - Ktoś już tam jest…
Coś sporego musiało rąbnąć w magazyn po drugiej stronie ulicy. Przed magazynem stała furgonetka z logiem uniwersytetu. Dziurę w ścianie ogradzała czarno-żółta taśma. Wokoło kręciło się paru kolesi w ochronnych kombinezonach. Mieli jakieś urządzenia pomiarowe. Trochę z prawej stał radiowóz, ale koguty nie błyskały. Gliniarza też nie było widać. Najwyraźniej zrobił sobie przerwę na pączka.
Poza ekipę z uniwerku przy taśmie stało paru gapiów, większość w roboczych ubraniach. Było ich tylko pięciu. Najwyraźniej atrakcje już się skończyły i zostało tylko tych kilku najwytrwalszych. Ale pewnie i oni wkrótce pójdą. |